Mając takich przyjaciół...

Mocno ironiczna historia przyjaźni SLD i brytyjskiej Partii Pracy

Publikacja: 10.01.2014 14:41

Mając takich przyjaciół...

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. A konkretniej, w brytyjskiej biedzie, która skłania obywateli - a co za tym idzie, również polityków - do coraz bardziej antyimigranckich nastrojów. Stąd nadwątlona została lekko komiczna przyjaźń między Partią Konserwatywną . To jednak nic w porównaniu do komizmu - i soczystej ironii - przyjaźni SLD z Labour Party.

Kilka dni temu wiecznie młodzi politycy Sojusz Lewicy Demokratycznej postanowili przypomnieć elektoratowi, jak to jest z tymi międzynarodowymi przyjaźniami. Zrobili zamieszczając to na Facebooku następujący obrazek. Należy docenić nie tylko jego rewelacyjną stylistykę, ale i sprytne i wyraźne odwołanie się do klasyki, czyli do legendarnego sms-a byłego posła partii Adama Halbera - Chwała nam i naszym kolegom. Ch... precz!

Aby jeszcze wesprzeć ten ostry jak brzytwa przekaz, szef nowoczesnej lewicy Leszek Miller wystosował do swoich przyjaciół list, w którym krytykuje Ich przyjaciół, jednocześnie chwaląc i prosząc o wsparcie tych Swoich.

- Z wielkim zażenowaniem obserwujemy politykę Wielkiej Brytanii, która zmierza do wywołania sporów, do usunięcia jednego z fundamentów wspólnoty europejskiej, jakimi są swoboda zatrudnienia czy przemieszczania się po całym obszarze wspólnoty europejskiej – powiedział na konferencji prasowej Przewodniczący SLD Leszek Miller.

Szef Sojuszu zapowiedział, że  w tej sprawie dziś prześle list do byłego premiera i lidera brytyjskiej Partii Pracy, Tony Blaira oraz do obecnego lidera Partii Pracy  - Eda Milibanda. – Tony Blair 10 lat temu podjął ważną i dalekowzroczną decyzję o otwarciu brytyjskiego rynku pracy, mimo, że atakowała go prawica. Nie uląkł się tego i dzięki jego decyzji w momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej Polacy mogli podjąć pracę na Wyspach Brytyjskich – przypominał Leszek Miller.

- czytamy na stronie SLD. Tymczasem, jak zauważył dziennikarz Polski The Times Agaton Koziński, list Millera najwyraźniej nie doszedł do adresatów... Świadczy o tym dzisiejsza depesza PAP.

W.Brytania/Partia Pracy za ograniczeniem migracji z UE

10.01. Londyn (PAP) - Czołowy polityk opozycyjnej Partii Pracy, jej rzecznik ds. biznesu Chuka Umunna zasygnalizował, że laburzyści mogliby się zgodzić na to, by do W. Brytanii przyjmować z UE tylko tych emigrantów, którzy mają konkretne oferty pracy bądź są wysoko wykwalifikowani.

Jego zdaniem w zamyśle twórców integracji europejskiej zasada swobodnego przepływu siły roboczej dotyczyła wysoko wykwalifikowanych pracowników, a nie masowej migracji.

I tylko zastanawiam się, co jest bardziej zabawne: siła przyjaźni polsko-brytyjskich czy fakt, że polityk, który chce ograniczenia imigracji nazywa się Chuka Umunna.

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. A konkretniej, w brytyjskiej biedzie, która skłania obywateli - a co za tym idzie, również polityków - do coraz bardziej antyimigranckich nastrojów. Stąd nadwątlona została lekko komiczna przyjaźń między Partią Konserwatywną . To jednak nic w porównaniu do komizmu - i soczystej ironii - przyjaźni SLD z Labour Party.

Kilka dni temu wiecznie młodzi politycy Sojusz Lewicy Demokratycznej postanowili przypomnieć elektoratowi, jak to jest z tymi międzynarodowymi przyjaźniami. Zrobili zamieszczając to na Facebooku następujący obrazek. Należy docenić nie tylko jego rewelacyjną stylistykę, ale i sprytne i wyraźne odwołanie się do klasyki, czyli do legendarnego sms-a byłego posła partii Adama Halbera - Chwała nam i naszym kolegom. Ch... precz!

Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent