Polska musi być Polską – powtarzał podczas prezentacji Polskiego Ładu Jarosław Kaczyński. I dodawał: – Warto być Polakiem, warto spełniać polskie aspiracje, a nawet, co trudniejsze, polskie marzenia. Dlatego jest Polski Ład, dlatego nowa wielka ofensywa – ofensywa dla Polski.
Nowy Ład okazał się za mało patriotyczny, więc tuż przed jego prezentacją został Polskim Ładem. Bo wszystko dziś musi być polskie albo przynajmniej narodowe.
Ale na serio: dlaczego prezes partii rządzącej odwołuje się do polskości w czasie prezentacji wielkiego planu redystrybucji dochodów? Czy nie daje świadectwa kompleksów własnego środowiska albo własnego pokolenia. Podkreślać, że warto być Polakiem dziś może tylko ktoś, kto ma wobec tego jakieś wątpliwości. Owszem, były lata po 1989 r., gdy nie było to takie oczywiste. Stawiać pytanie o polskość za rządów duetu Miller & Kwaśniewski to było coś. Ale dziś? W połowie pierwszej dekady XXI zauważalny był na całym świecie wielki powrót do historii i patriotyzmu. Obywatele USA w 2016 r. chcieli przywrócić wielkość Ameryce, a obywatele Wielkiej Brytanii w tym samym roku zdecydowali, że Unia odbiera im zbyt wiele suwerenności. Dziś mówić, że warto być Polakiem, to powtarzać oklepany banał. Zresztą od 2015 r. PiS nieustannie odwołuje się do historii. Kult żołnierzy wyklętych stał się religią państwową, paździerzowy patriotyzm, nieustanne historyczne rekonstrukcje, coraz bardziej groteskowo nieprzygotowane rocznice, wszystko to wzmacniało partyjną propagandę.
Mówiąc w szóstym roku własnych rządów, że warto być Polakiem, szef PiS tylko utwardza partyjny beton.
A przy okazji daje świadectwo niezrozumienia różnic pokoleniowych. Dla młodszego pokolenia polskość to oczywistość. Młodzi Polacy studiują za granicą, pracują w różnych zakątkach globu, nie mają kompleksów wyniesionych z PRL, gdy Polska dusiła się za żelazną kurtyną.