W piątek posłowie przegłosują zapewne wyższe świadczenia dla opiekunów niepełnosprawnych dzieci. Od maja tego roku dostaną oni 1 tys. zł, od stycznia 2015 – 1,2 tys. zł. Docelowo, od 2016 r., otrzymają wsparcie w wysokości minimalnej pensji. Czy możemy mieć jako obywatele powody do satysfakcji? Czy mogą je mieć opiekunowie dzieci? Absolutnie nie. Przegraliśmy wszyscy. Rodzice, podatnicy, powaga państwa. Stało się tak na życzenie rządu, który zamiast wizji, podejmowania wyzwań i realizacji prawdziwej polityki stosuje strategię zarządzania kryzysami i biernego administrowania.
Jaka jest pierwotna i główna przyczyna obecnego kryzysu? Puste obietnice i brak wizji. Już w 2009 r. rząd składał opiekunom dzieci deklaracje, że uzawodowi sprawowaną przez nich pieczę. Przyjeżdżali oni wielokrotnie pod Sejm czy Kancelarię Premiera, domagając się wywiązania się z danego słowa. Tak się jednak nie stało. Wprawdzie gabinet zniósł kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń i podniósł ich wysokość, ale nie była to realizacja zapowiedzi. To zwodzenie doprowadziło opiekunów do determinacji, eskalacji żądań, protestu.
O ile można jeszcze przejść do porządku dziennego nad tym, że rząd nie realizuje obietnic (do tego przywykliśmy), o tyle zarzutem kardynalnym w stosunku do niego jest brak spójnej polityki – czyli umiejętnej diagnozy bieżących problemów, identyfikacji wyzwań oraz strategii ich rozwiązywania. Polityka obecnego gabinetu najczęściej sprowadza się do gaszenia bieżących pożarów. Trudno naprawdę wyczytać z działań rządu jego plan. Poza nielicznymi wyjątkami – wygaszeniem przywilejów emerytalnych, wydłużaniem okresu pracy, poprawą naszej sytuacji energetycznej – nie widać nie tylko odważnej, ale jakiejkolwiek strategii działania, odpowiadającej na wyzwania, jakie staną przed nami w niedalekiej przyszłości.
Tak jest też z finansowym plastrem dla opiekunów dzieci niepełnosprawnych. Czy na pewno najlepszym rozwiązaniem jest skazywanie ich na bierność zawodową? Czy nie lepiej nie zabraniać im wykonywania pracy? Czy na pewno powinniśmy jako podatnicy finansować te świadczenia bez względu na dochód i zamożność całego gospodarstwa domowego? A co jeśli ojciec dziecka świetnie zarabia? Czy na pewno budżet powinien wypłacać takie samo wsparcie bez względu na stopień niepełnosprawności dziecka? Inaczej trzeba zajmować się dzieckiem na trwałe przykutym do łóżka, a inaczej tym, które może chodzić do szkoły. Czy nie powinniśmy postawić na opiekę instytucjonalną, która da rodzicom możliwość powierzenia pieczy nad ich dziećmi specjalnym placówkom, a im samym umożliwi pracę?
Te pytania zamiatamy teraz pod dywan. Rodzice dostaną pieniądze i sprawa ma się wydawać załatwiona. Jednak dojrzała polityka wymaga refleksji i działania długofalowego i przekrojowego. Prościej zasypać problem pieniędzmi podatnika, niż rozwiązać go systemowo.