Dymisja wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka ma związek z korupcyjnym śledztwem dotyczącym nadużyć przy wydawaniu wiz dla obcokrajowców z krajów azjatyckich. Z ustaleń CBA wynika, że co najmniej 200 z 600 cudzoziemców starających się o wizę do Polski skorzystało z usług polskiego pośrednika ze znajomościami w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, solidnie go opłacając – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Nieprawidłowości przy „załatwianiu” wiz wykryło Centralne Biuro Antykorupcyjne, a dotyczyły polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze.
Czytaj więcej
„Załatwiacz”, za pośrednictwem MSZ, przepychał wizy dla obywateli Arabii Saudyjskiej, Kataru, ZEA i mieszkańców Hongkongu.
Sprawa, o której stało się głośno po odwołaniu wiceszefa MSZ, nie wiąże się z międzynarodowym śledztwem dotyczącym handlu wizami, ale z postępowaniem prowadzonym przez stronę polską.
Pośrednik wizowy nie był sam
„Od samego początku śledztwo to jest prowadzone przez CBA oraz polską Prokuraturę i rozpoczęło się w oparciu o informacje polskich służb. W sprawie są na bieżąco wykonywane czynności procesowe oraz gromadzony jest materiał dowodowy” – podała w piątek po południu w krótkim komunikacie Prokuratura Krajowa. Nie wyjaśniła jednak, co łączy sprawę ze zdymisjonowanym Piotrem Wawrzykiem – poza faktem, że to jemu podlegał departament konsularny, a więc ten, który odpowiadał za wizy.
Nieprawidłowości mają dotyczyć składania wniosków „o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku – mniej niż połowę z nich uwzględniono” – podaje PK. Jak ustaliliśmy, zarzuty usłyszała dotąd jedna osoba – ów pośrednik. Kim jest? Prokuratura nie ujawnia.