Hakerzy nawet przez miesiąc mogli wykradać informacje z komputera, z którego w parlamencie korzysta premier Julia Gillard. Włamano się także do komputerów szefa MSZ Kevina Rudda i ministra obrony Stephena Smitha.
Jak twierdzi wychodzący w Sydney dziennik „Daily Telegraph", o włamaniu do komputerów aż dziesięciu wysokich rangą polityków poinformowały Australię amerykańskie służby wywiadowcze. Na czele listy podejrzanych są hakerzy z Chin. Nie wiadomo, jak cenne informacje trafiły w ich ręce, ale wykradzione mogły być tysiące stron dokumentów. Sprawę bada Australijska Organizacja Bezpieczeństwa i Wywiadu (ASIO).
– Obserwujemy nieustanne próby wykradania tajemnic państwowych, a także informacji, które są kluczowe dla funkcjonowania przemysłu i infrastruktury – przyznał David Irvine, szef ASIO. Ostrzegł, że cyberataki będą istotnym narzędziem prowadzenia wojny w XXI wieku.
– Będą mogły poważnie osłabić siły konwencjonalne i nuklearne przeciwnika – zaznaczył.
Australijskie służby ujawniły, że włamanie się do komputerów rządowych było dziecinnie proste. Większość haseł można było obejść w ciągu 10 sekund. – Wykradzenie e-maili trzech lub czterech wysokich rangą polityków jest poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa. To niedopuszczalne – stwierdził Neil Fergus, szef firmy Intelligent Risks.