Apelują państwo do wszystkich partii politycznych, by uwzględniły w swoich programach przepisy wzmacniające ochronę dzieci. Czy macie państwo już gotowy projekt?
Na razie mamy założenia, ale jeśli żadna partia ani grupa posłów nie zdecyduje się opracować projektu ustawy o bezpieczeństwie dzieci (jak ją roboczo nazywamy) to niewykluczone, że napiszemy go sami. Mamy też konkretne postulaty, a nie ogólne hasła w stylu „dzieci mają być bezpieczniejsze”. Pierwszym jest sprawdzanie karalności potencjalnego pracownika instytucji pracujących z dziećmi za wszelkie przestępstwa umyślne przeciw małoletnim (dziś robią tak już niektóre organizacje pozarządowe). Mamy bowiem w tym względzie systemową niespójność – w przypadku nauczyciela lub wychowawcy kolonijnego istnieje wymóg niekaralności, ale w całej masie innych zawodów związanych z pracą z dziećmi – już nie. Jest też rejestr przestępców seksualnych, który trzeba sprawdzać, ale to wciąż ograniczenie tylko do pewnej kategorii nadużyć. A co jeśli z dziećmi pracuje osoba skazana wcześniej za dawanie małoletnim narkotyków albo znęcanie się nad własnym potomstwem? Czy to odpowiednia osoba do takiej pracy i czy szanuje prawa dziecka?
Czytaj więcej
Poszkodowani przez seksualnego napastnika w dzieciństwie dziś jako dorośli ludzie walczą o swoje. Prawo nie powinno im w tym przeszkadzać. Powiedzmy więcej: winno ich wspierać
Jakie są inne postulaty?
Ujednolicenie przepisów tak, by każda osoba, wobec której wszczęto postępowanie o umyślne przestępstwo wobec dziecka, była zawieszona w obowiązkach do czasu jego prawomocnego zakończenia. Dziś też bywa z tym różnie – nauczyciel jest w takich sytuacjach odsunięty od pracy z dziećmi, ale pracownik żłobka już niekoniecznie. Kolejny postulat przypomina trochę zasadę w przepisach o ochronie danych osobowych. I wymaga podobnej prawnej dojrzałości od organizacji. Chcemy nałożenia na każdy podmiot pracujący z dziećmi obowiązku posiadania „polityk ochrony dzieci”. Pierwsze naciski na wprowadzenie kodeksów etyki w tym zakresie, m.in. w związkach sportowych, pojawiły się po grudniowej aferze w Polskim Związku Tenisowym.