W kodeksie karnym pojawi się art. 178 b zaostrzający odpowiedzialność za niezatrzymanie się do kontroli drogowej. Kierowca, który zmusi policję do pościgu i nie zatrzyma się mimo dawania z radiowozu sygnału świetlnego i dźwiękowego, popełni przestępstwo zagrożone karą do pięciu lat więzienia. W takiej sytuacji sąd obligatoryjnie zakaże mu też prowadzenia pojazdów.
Dziś nawet najbardziej brawurowa ucieczka traktowana jest jak wykroczenie, za które grozi zaledwie grzywna lub areszt do 30 dni. A z policyjnych statystyk wynika, że kierowcy coraz częściej ignorują drogówkę i nie zatrzymują się do kontroli. Policja nie odpuszcza ścigania takich kierowców.
Nigdy nie wiadomo, dlaczego ktoś nie zatrzymał się do kontroli. Może nie ma prawa jazdy, może jechał pijany lub po narkotykach, a może jest ścigany listem gończym? Dlatego w takiej sytuacji po prostu ruszamy w pościg – mówią funkcjonariusze. I dodają, że kary, które grożą za niezatrzymanie się do kontroli, są zbyt niskie, a sądy bardzo łagodne dla kierowców.
I zdaniem policji takie kary nie robią wrażenia. W 2013 r. za niezatrzymanie się do kontroli ukarano 2,8 tys. kierowców, w 2015 r. było ich już blisko 3 tys. Stąd pomysł na surowsze prawo.
Ucieczka przed policją zawsze może spowodować zagrożenie w ruchu drogowym, chociażby pośrednie – tak Ministerstwo Sprawiedliwości uzasadniało wprowadzenie do kodeksu karnego pościgu jako przestępstwa. I podaje, że do takiej ucieczki może dojść na drodze publicznej, często na chodniku, drodze dla rowerów czy innym miejscu publicznym (np. w strefie zamieszkania ). A są to miejsca, w których, nawet gdy akurat nie ma ludzi, w każdej chwili może ktoś się pojawić, są samochody, wiaty przystankowe, ogrodzenia, domy itd.