Mamy świadomość, że wyrok ten wytycza praktykę sądów w tych sprawach - podkreślił na wstępie Sąd Najwyższy. Rzeczywiście jest precedensowy, zwłaszcza w części zadośćuczynienia dla rodziców za ograniczenie więzi rodzinnej z bardzo chorym dzieckiem.
Problem takiej rekompensaty narastał zwłaszcza od 2008 r., kiedy przywrócono w Polsce zadośćuczynienie dla bliskich śmiertelnej ofiary przestępstwa, wykroczenia drogowego lub błędu medycznego. Zerwano wtedy z zasadą, że zadośćuczynienia za szkody na ciele czy w sferze duchowej, takie jak cierpienie, może domagać się tylko bezpośrednio poszkodowany i rozszerzono to prawo na najbliższych.
I właśnie ta kwestia wynikła w sprawie dziewczynki, dziś 10-letniej, która wskutek błędu lekarskiego przy porodzie w jednym z podwarszawskich szpitali pozostaje w stanie skrajnego kalectwa, wymaga stałej opieki, a rodzice nie mają z nią kontaktu intelektualnego ani nadziei na poprawę. W trakcie porodu, choć zapis monitoringu KTG zaczął się pogarszać i lekarz dyżurny uznał, że należy wykonać cesarskie cięcie, szef dyżuru zdecydował o kontynuacji porodu siłami natury. Dopiero po 30–40 minutach dziecko przyszło na świat przy pomocy kleszczy, w stanie zamartwicy. Wina lekarzy jest przesądzona, szpital nie kwestionował odpowiedzialności wobec dziecka, kwestionował ją zaś wobec rodziców, a przede wszystkim kwestionował wysokość zasądzonych kwot.
Sąd Okręgowy zasądził na rzecz dziecka 4,4 tys. zł renty oraz 400 tys. zł zadośćuczynienia. Dla matki 70 tys. zł, a dla ojca 30 tys. zł. Sąd Apelacyjny w Warszawie zwiększył zadośćuczynienie dla dziecka do 1,2 mln zł, dla matki – do 300 tys. zł a dla ojca – do 200 tys. zł.
Gdy sprawa trafiła do SN, powziął on wątpliwość, czy takie zadośćuczynienie przysługuje także bliskim poszkodowanego, który owszem, doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu, ale żyje. I w uchwale z 27 marca 2018 r. (III CZP 60/17) SN przesądził, że sąd może przyznać zadośćuczynienie najbliższym dziecka, które doznało z czyjejś winy ciężkiego i trwałego uszczerbku na zdrowiu.