Przejdźmy do sytuacji za naszą wschodnią granicę. Trwa tam wojna, a jednocześnie UE przygotowuje się do wyborów europejskich, które odbędą się na początku czerwca. Czy jest związek między wojną a wyborami?
Wojna trwa już dwa lata. Jedno jest pewne: Putin sam się nie zatrzyma, to my musimy go zatrzymać. My, czyli Ukraina, która poświęca życie swoich obywateli, i UE z pieniędzmi i bronią. Romantyczne okulary, przez które na Putina i Rosję patrzyła Europa, szczególnie jej część zachodnia, spadły. Nie ma miejsca na wahania. Putin swoich przeciwników regularnie zabija. Teraz Nawalny, wcześniej Anna Politkowska, Boris Niemcow i inni. W Rosji jest ponad tysiąc więźniów politycznych. Oni mają imiona i nazwiska: Ilja Jaszyn, wyrok osiem lat, Iwan Safronow – 22 lata, Władimir Kara-Murza – 25 lat, Aleksiej Gorinow – siedem lat, Lilia Czanyszewa – siedem i pół roku itd. To jest reżim, który albo zabije, albo uwięzi, albo uciszy każdego, kto powie choć słowo przeciw niemu. Musimy zrozumieć w Europie, jak działa to imperium. A ci z nas, którzy bezpośrednio doświadczyli okupacji ze strony ZSRR, mają lepsze rozeznanie. I naszym obowiązkiem jest opowiadać wszystkim w Europie, kto jest naszym wrogiem. Zwycięstwo w tej wojnie jest warunkiem, bez którego Europa nie będzie bezpieczna. Jak teraz poniesiemy klęskę, to w przyszłości zapłacimy jeszcze więcej. A równolegle do tej prawdziwej wojny na granicy UE toczy się wojna informacyjna. Nie tylko w Europie, ale też w Afryce, na Bliskim Wschodzie, czy w Ameryce Łacińskiej. Rosja jest mistrzem prania mózgów i rozsiewania propagandy.
Co chce osiągnąć poprzez tę dezinformację?
W Europie cel jest jasny: Rosja chce ograniczyć chęć europejskich przywódców do wspierania Ukrainy. To jest najtańszy sposób, bo jesteśmy krajami demokratycznymi i przywódcy nie mogą nic zrobić bez poparcia wyborców. Dlatego ta wojna informacyjna jest tak groźna, choć prowadzona bez prawdziwej broni. Jest nowa narracja, rozpowszechniana w całej Europie, że zbliżające się wybory, czy to europejskie, czy krajowe, mogą być nieuczciwe. To narracja, z którą mieliśmy do czynienia w USA i która przyniosła tam pewne efekty. To osłabia zaufanie do demokracji. Poza tym wszystkie kampanie dezinformacyjne są zindywidualizowane, biorą pod uwagę krajowe wrażliwości. Zamierzam teraz odwiedzić wiele stolic, w tym Warszawę, przed wyborami do PE, żeby porozmawiać o przygotowaniach do tej kampanii dezinformacji. Rosyjska propaganda nie działa tak dobrze w krajach, gdzie nie ma silnego lokalnego megafonu, siły politycznej, która na tej propagandzie zyskuje. I gdzie społeczeństwo jest bardziej odporne na dezinformację. Kluczowa jest tu edukacja i umiejętność korzystania z mediów. Dlatego najpierw zamierzam odwiedzić Finlandię, bo oni od dawna tworzą bardziej odporne społeczeństwo poprzez edukację, poprzez kampanie uświadamiające, pracują z seniorami, mają centrum doskonałości walki z zagrożeniami hybrydowymi.
Co można zrobić przed wyborami, żeby uodpornić się na rosyjską propagandę?
Przede wszystkim cokolwiek zrobimy, to po to, żeby chronić system, a nie mówić ludziom, na kogo mają głosować. Bo gwarantujemy ludziom autonomiczny wybór, bez ukrytej manipulacji. Ale wybór oparty na faktach, czy – jak mówią niektórzy – na dającej się zweryfikować prawdzie. Dlatego łączymy ze sobą takie środki jak skuteczne działania przeciwko kampaniom dezinformacyjnym, które mogą prowadzić do aktów paniki w społeczeństwie, które mogą radykalnie zmienić sytuację wyborczą poprzez akty ukrytej manipulacji. Przyjęliśmy kodeks dobrych praktyk przeciw dezinformacji. Musimy naciskać na platformy, żeby robiły więcej w czasie kampanii. W akcie o usługach cyfrowych jest zapisany obowiązek wszczynania alarmu w razie aktu masowej dezinformacji. Druga sprawa to akt o sztucznej inteligencji. Platformy muszą zaznaczać lub usuwać przykłady deep fake, szczególnie w czasie kampanii wyborczej. Są w stanie to rozpoznać. Związek między dezinformacją a sztuczną inteligencją jest zgubny. Ja czasem mówię, że to dezinformacja na sterydach. Rosja nie potrzebuje już żywych trolli siedzących gdzieś w Sankt Petersburgu. Może wzmacniać i rozpowszechniać przekaz z użyciem technologii. Dlatego konieczne są wysiłki, żeby powstrzymać używanie AI w celu wykrzywienia wyników wyborów.