Nawet dziesięć lat więzienia za wywóz leków z Polski
Surowe kary za wywóz leków zagrożonych brakiem dostępności w Polsce
W poniedziałek w wielu aptekach euthyroksu nie było w ogóle, a inne miały pojedyncze opakowania, choć do każdej po lek przychodzi nawet kilku pacjentów dziennie. Karolina Wotlińska-Pełka, właścicielka apteki na Śląsku, po południu miała trzy opakowania, tyle samo co Mariusz Politowicz z Naczelnej Rady Aptekarskiej w aptece w wielkopolskim Pleszewie.
Choć jeszcze w piątek 5 lipca resort zdrowia zapewniał, że nie ma problemu z dostępnością euthyroksu, tego samego dnia wpisał go na listę leków zagrożonych wywozem.
Skąd ta wolta? Lista uzupełniana jest na podstawie raportów, jakie farmaceuci przesyłają przez Zintegrowany System Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi (ZSMOPL). Kłopot w tym, że mimo coraz większej automatyzacji raportów aptecznych dane o braku leków nie zaciągają się automatycznie i trzeba wpisywać je ręcznie. Kierownicy aptek powinni to robić codziennie, ale w praktyce do raportów siadają raz na tydzień. Stąd możliwe rozbieżności między faktycznym zaopatrzeniem a danymi resortu.
Zdaniem ekspertów niskie ceny leków w Polsce sprawiają, że nie jest ona dla firm ulubionym rynkiem zbytu. Jeśli w fabryce leku jest za mało, producent chętniej dostarczy go tam, gdzie może więcej zarobić. Jak jednak zauważa wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Marek Tomków, prawo daje rządzącym narzędzia do wyegzekwowania umów wynikających z ustawy refundacyjnej.