Rekordzistą, jeśli chodzi o korzystanie ze służbowej karty kredytowej, jest wiceminister gospodarki 35-letni Rafał Baniak. W 2010 r. wydał ponad 22 tys. zł, z czego 21 tys. zł na hotele – wynika z kontroli Kancelarii Premiera, która monitoruje wydatki administracji rządowej ze służbowych kart kredytowych.
– Wszystkie wydatki były transparentne, nikt ich nie kwestionował – tłumaczy Baniak. Podkreśla, że musi dużo podróżować, bo odpowiada za promocję eksportu, w tym inwestycje zagraniczne i Expo Szanghaj. Zaznacza, że od kilku miesięcy nie używa służbowej karty.
Drugi pod względem wielkości wydatków z kart jest Jacek Dominik, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów i dyrektor Departamentu Polityki Podatkowej. W ciągu roku wydał 14,5 tys. zł. Na trzecim miejscu jest wiceszef MSZ Mikołaj Dowgielewicz, który w 2010 r. zapłacił służbową kartą kredytową ponad 10 tys. zł.
Ministrowie praktycznie nie korzystają z kart służbowych, a jeśli już, to okazjonalnie. Szef resortu kultury Bogdan Zdrojewski wydał z karty w 2010 r. tylko 2 tys. zł, szef resortu finansów Jacek Rostowski – 1 tys. zł.
Kancelaria Premiera kontroluje wypłaty ze służbowych kart od czterech lat, po tym gdy minister ds. walki z korupcją Julia Pitera skontrolowała wydatki rządu PiS (za lata 2006 – 2007), gdy okazało się, że pracownicy administracji rządowej wykorzystywali służbowe karty kredytowe na prywatne potrzeby. Mieli oni wtedy 223 karty kredytowe i w ciągu niecałych dwóch lat wydali z nich prawie 1,4 mln zł. Płacili m.in. za zakup dorsza, kosmetyki i biżuterię. Z raportu wynikało, że wydatków nie kontrolowano, a służby finansowe nie kwestionowały prywatnych zakupów i nie żądały zwrotu pieniędzy.