Rosati, Boni i konflikt interesów

Dwaj eurodeputowani PO znaleźli się na liście 10 osób, które koalicja organizacji pozarządowych w Brukseli uznała za przykłady konfliktu interesu w Parlamencie Europejskim.

Aktualizacja: 18.06.2015 17:08 Publikacja: 18.06.2015 16:25

Michał Boni

Michał Boni

Foto: Fotorzepa/Tomasz Jodłowski

Korespondencja z Brukseli

Wskazana palcem dziesiątka deputowanych nie łamie prawa, ani nawet kodeksu dobrych praktyk europarlamentu. W swoim raporcie trzy organizacje – Corporate Europe Observatory, Friends of Earth Europe oraz Lobby Control – domagają się jednak całkowitego zakazu pracy na rzecz firm, które lobbują w PE o korzystne dla siebie rozwiązania prawne.

Michał Boni znalazł się na liście jako ekspert Lewiatana, organizacji zrzeszającej polskich pracodawców prywatnych, która należy do europejskiej federacji BusinessEurope. Obie są zarejestrowane na liście lobbystów w PE.

Boni jest zastępcą członka Komisji Przemysłu, Energii i Badań Naukowych PE, która – zdaniem organizacji pozarządowych – jest głównym celem ofensywy lobbystów przemysłowych zgromadzonych w Lewiatanie czy w BusinessEurope. Europoseł Platformy Obywatelskiej z tytułu doradzania Lewiatanowi zarabia miesięcznie między 1 a 5 tys. euro. Podobną sumę otrzymuje za różnego rodzaju opracowania eksperckie – w deklaracji interesów nie wymienia nazw klientów.

W rozmowie z „Rzeczpospolitą" Boni odrzucił zarzuty o konflikt interesów. – To wszystko moja działalność z okresu przed objęciem mandatu europosła. Wszystko jest nieaktualne, właśnie złożyłem korektę deklaracji – powiedział.

Dariusz Rosati z kolei znalazł się w dziesiątce raportu NGO za swoje powiązania w sektorze finansowym. Raport przypomina o jego członkostwie w radzie nadzorczej Banku Millennium oraz doradztwie dla francuskiej firmy finansowej Meridiam. Oba zajęcia dają mu średni miesięczny dochód między 1 tys. a 5 tys. euro. Według autorów raportu może to kolidować z jego obowiązkami członka Komisji ds. Gospodarczych i Finansowych PE, gdzie zapadają decyzje legislacyjne dotyczące rynku finansowego.

Eurodeputowani dostali możliwość ustosunkowania się do zarzutów. Rosati zaznaczył, że jest tzw. niezależnym członkiem rady nadzorczej Millennium; tego typu stanowisko daje możliwość reprezentowania rozproszonego akcjonariatu. Polski eurodeputowany podkreśla też, że – aby być poza wszelkimi podejrzeniami – w działalności poselskiej nie zajmuje się kwestiami finansowymi, lecz tylko makroekonomicznymi.

– Powiedziałem im (autorom raportu – red.), żeby patrzyli mi na ręce, bo to jest ich rola. Jeśli zauważą cokolwiek w mojej działalności w PE, co nosiłoby śladu lobbingu na rzecz instytucji, dla których dodatkowo pracuję, to niech wywieszą czerwoną flagę – stwierdził Rosati w rozmowie z „Rzeczpospolitą". Przypomniał, że jako szef Komisji Finansów Publicznych w polskim Sejmie również unikał angażowania się w debaty o instytucjach finansowych. – Sprawę SKOK-ów prowadzili moi zastępcy – powiedział.

Organizację pozarządowe nie są do końce usatysfakcjonowane tymi wyjaśnieniami. Uważają, że dla czystości życia publicznego eurodeputowani powinni wystrzegać się wszelkich dodatkowych zajęć, które mogły rodzić podejrzenia o lobbing.

Polityka
Pierwsza debata wszystkich kandydatów. Wzajemnie się przepytywali
Polityka
Joanna Senyszyn: Nie wykluczam, że będę zakładała partię lewicowo-ludową
Polityka
Sondaż CBOS: Karol Nawrocki zmniejsza stratę do Rafała Trzaskowskiego
Polityka
Karol Nawrocki dogania Rafała Trzaskowskiego. Dorota Łoboda: Mówiliśmy, że tak będzie
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Polityka
Radosław Sikorski: Ukraina nie walczyła o Krym, ale USA zapominają o jednym