Setki miliardów na Bundeswehrę. A co, jeżeli AfD dojdzie do władzy?

Niemcy planują wielkie wydatki na obronę na długie lata. Ale nie da się wykluczyć, że jak armia się wzmocni, to kanclerzem czy ministrem obrony będzie polityk z prorosyjskiej i nacjonalistycznej AfD. Taka wizja może niepokoić sąsiadów Niemiec.

Publikacja: 15.03.2025 17:29

Setki miliardów na Bundeswehrę. A co, jeżeli AfD dojdzie do władzy?

Foto: Adobe Stock

Na razie w prawie całej Europie zachwyt wzbudza przyszły kanclerz Niemiec Friedrich Merz (CDU): od wyborów do Bundestagu upłynęło ledwie kilkanaście dni, nowy rząd powstanie zapewne koło Wielkanocy, a on już próbuje dokonać przemian o znaczeniu historycznym. Wydaje się, że wzorcowo reaguje na działania Donalda Trumpa, które stawiają pod znakiem zapytania dotychczasowe sojusze i zagrażają bezpieczeństwu Europy.

Donald Trump sprawił, że Niemcy chcą skończyć z jazdą na gapę w dziedzinie obrony i przy okazji z niechęcią do brania kredytów. Wydatków na obronę ma już nie ograniczać hamulec zadłużenia wpisany do niemieckiej ustawy zasadniczej. Mowa o dodatkowych setkach miliardów euro w najbliższych latach. Nieoficjalnie padała suma 400 miliardów euro, ale we wstępnej umowie o przyszłej koalicji CDU/CSU i SPD pod wodzą Merza nie została wymieniona. 

Czytaj więcej

Niemcy przed decyzją wartą setki miliardów euro. Jest kilka zagrożeń

Przyszłe partie rządzące chcą, by decyzję w sprawie nowego podejścia do wydatków zbrojeniowych i przy okazji na infrastrukturę podjął jeszcze Bundestag w kończącym właśnie kadencję składzie (to znaczy w przyszłym tygodniu). Bo w nowym parlamencie, wybranym 23 lutego, nie będzie już większości dwóch trzecich potrzebnej do przegłosowania zmian w konstytucji. Wtedy mniejszość blokującą będą miały skrajne partie – Alternatywa dla Niemiec (AfD) i postkomunistyczna Lewica (Die Linke), a one są przeciwne pomysłom szybkich zbrojeń.

 AfD występują teraz w roli partii zatroskanych pacyfistów 

Choć w przypadku AfD jest to raczej sprzeciw wobec polityki partii mainstreamowych, a nie wobec silnej Bundeswehry czy silnego niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Bo AfD jest i za silną armią, i za wzmocnieniem niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. To wynika z jej programu.

Ale teraz, w czasie gdy waży się przyszłość specjalnego pakietu finansowego na obronę i infrastrukturę, liderzy AfD występują w roli zatroskanych pacyfistów. – Merz, stary zwolennik silnych więzi transatlantyckich, jeszcze się nie zorientował, że w Ameryce są pokojowe trendy – oświadczył współprzewodniczący AfD Tino Chrupalla, zarzucając przyszłemu kanclerzowi, że szykuje Niemcom „gospodarkę wojenną” na gigantyczną skalę. 

Czytaj więcej

AfD o sobie przed wyborami. „Ludzie mówią tak ostro o imigrantach, że musimy ich hamować”

Pochwały Ameryki wyrażane przez AfD to świeże zjawisko, związane ze wsparciem, jakie tej partii udzielili w czasie kampanii przed wyborami do Bundestagu wpływowi ludzie z najbliższego otoczenia Donalda Trumpa – Elon Musk i wiceprezydent J.D. Vance.

„Pielęgnowanie tradycji i niemieckich wartości”. Co o armii mówi program AfD?

Program wyborczy AfD, ogłoszony przed lutowymi wyborami parlamentarnymi, nie brzmi tak pacyfistycznie. Można się w nim doszukać także uzasadnienia dla planów Merza i przyszłego rządu – jest tam mowa o „chronicznym niedofinansowaniu” Bundeswehry, z którym trzeba skończyć. A także o konieczności rozwoju niemieckiego przemysłu zbrojeniowego, on ma być „wydajny” oraz „autonomiczny”, czyli czysto niemiecki.

AfD w sprawie armii ma też plany, których partie mainstreamowe raczej nie podzielają, a na pewno tego nie nagłaśniają. Chodzi o przywrócenie „silnego morale” armii i pielęgnowanie w niej „tradycji i niemieckich wartości”. Zdaniem AfD to „przywiązanie naszych żołnierzy do Niemiec” w razie konfliktu decyduje o porażce lub zwycięstwie. „Bundeswehra musi sprostać najlepszym tradycjom niemieckiej wojskowości. One pomagają manifestować cnoty żołnierskie, także publicznie. Wojskowe piosenki i obyczaje temu służą” – te zdania z programu tej partii mogą wywoływać historyczne skojarzenia.

Jest jeszcze jeden problem, niezwiązany bezpośrednio z AfD, ale ze skrajnie prawicowymi poglądami jej części elektoratu – już raczej tak. Każdego roku rejestruje się setki (w 2023 roku 773) przypadków ekstremistycznych prawicowych działań żołnierzy Bundeswehry, różnego typu – od słuchania w koszarach nazistowskiej muzyki po kradzież broni i amunicji, które miały posłużyć do ataku zagrażającego państwu. W 2022 roku Niemcami wstrząsnęły aresztowania ekstremistów, którzy mieli szykować pucz. Wśród zatrzymanych byli żołnierze elitarnych jednostek oraz sędzia, która była wcześniej posłanką AfD do Bundestagu. 

AfD jest izolowana przez inne niemieckie partie. Ale tak nie musi być zawsze

AfD jest od lat „pokojowa” – zwłaszcza w odniesieniu do Ukrainy. Ukrainie nie chce dostarczać niemieckiej broni, a po zakończeniu wojny musi ona zostać państwem „neutralnym”. Z Rosją zaś Niemcy mają wrócić do tradycyjnych dobrych stosunków, sankcje nałożone na nią trzeba znieść natychmiast i ożywić gazociągi Nord Stream. 

Poglądy AfD na temat Rosji, ducha Bundeswehry czy wydajnego autonomicznego przemysłu zbrojeniowego Niemiec nie zaprzątają teraz głowy Friedricha Merza, niemieckich chadeków i socjaldemokratów – bo jest to partia izolowana. Ale tak nie musi być zawsze. Niektórzy politolodzy przewidują, że jeżeli powstający właśnie rząd CDU/CSU i SPD nie poradzi sobie z problemami (migracyjnymi i gospodarczymi), które już teraz pomogły AfD uzyskać w wyborach 20,8 proc. głosów, to w przyszłym ujrzymy polityków Alternatywy dla Niemiec. Mieliby znaczący wpływ na wzmocnioną corocznymi wielomiliardowymi zastrzykami niemiecką armię. Co to by oznaczało dla bezpieczeństwa Europy? – to pytanie warto postawić już teraz.

Na razie w prawie całej Europie zachwyt wzbudza przyszły kanclerz Niemiec Friedrich Merz (CDU): od wyborów do Bundestagu upłynęło ledwie kilkanaście dni, nowy rząd powstanie zapewne koło Wielkanocy, a on już próbuje dokonać przemian o znaczeniu historycznym. Wydaje się, że wzorcowo reaguje na działania Donalda Trumpa, które stawiają pod znakiem zapytania dotychczasowe sojusze i zagrażają bezpieczeństwu Europy.

Donald Trump sprawił, że Niemcy chcą skończyć z jazdą na gapę w dziedzinie obrony i przy okazji z niechęcią do brania kredytów. Wydatków na obronę ma już nie ograniczać hamulec zadłużenia wpisany do niemieckiej ustawy zasadniczej. Mowa o dodatkowych setkach miliardów euro w najbliższych latach. Nieoficjalnie padała suma 400 miliardów euro, ale we wstępnej umowie o przyszłej koalicji CDU/CSU i SPD pod wodzą Merza nie została wymieniona. 

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Donald Trump ogłosił „potężną akcję wojskową” w Jemenie. „Spłynie na was piekło”
Polityka
Szefowie wszystkich partii Grenlandii wystosowali ostre oświadczenie po słowach Donalda Trumpa
Polityka
Sekretarz generalny NATO mówi o normalizacji stosunków z Rosją
Polityka
Aleksander Łukaszenko: Ukraińscy politycy dzwonili do Putina
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Polityka
Sądy nakazują Donaldowi Trumpowi przywrócenie do pracy zwolnionych urzędników
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń