– Dzięki Bogu zostało trochę gazu, by ugotować jedzenie. W domach jednorodzinnych jest znacznie gorzej, ich całkowicie odłączyli (od gazu). Ludzie muszą albo ogrzewać się piecami opalanymi drewnem, albo kupować jakieś elektryczne urządzenia ogrzewcze – mówi jednemu z niezależnych portali rosyjskich mieszkaniec wielopiętrowego bloku z naddniestrzańskich Bender.
Separatystyczne władze w Tyraspolu wydały już rozporządzenie, w którym dokładnie opisano, jak wygląda chrust, który mieszkańcy mogą zbierać w lasach („drzewo przewrócone przez wiatr nie jest chrustem”), ale muszą w leśnictwach wykupić „bilet leśny”. Jednocześnie w regionie zamieszkanym przez ok. 480 tys. osób otwarto siedem punktów, w których można kupić drewno na opał.
Separatyści wolą „stabilny Gazprom”
– Półtora tysiąca wielopiętrowych bloków jest bez ogrzewania i ciepłej wody. Prawie 72 tys. domów jednorodzinnych – bez gazu – informował lider separatystycznego regionu Wadim Krasilnikow.
Naddniestrze leżące na lewym brzegu Dniestru, wciśnięte między Ukrainę a Mołdawię (której zwierzchności nie uznaje), padło ofiarą rosyjskiej polityki wobec swych sąsiadów. 1 stycznia Kijów przerwał tranzyt rosyjskiego gazu (którego część docierała do separatystycznego regionu), jednocześnie Moskwa przerwała dostawy do Mołdawii (uniemożliwiając wspieranym przez siebie separatystom otrzymywanie surowca z biegnącego z południa Gazociągu Transbałkańskiego).
Czytaj więcej
Z początkiem nowego roku Kreml przestał dostarczać gaz Mołdawii, ale sam został odcięty od tranzytu surowca przez Ukrainę. W rezultacie najbardziej ucierpiało separatystyczne Naddniestrze, gdzie stacjonują rosyjskie oddziały.