Laudacja prof. Jana Malickiego
Chciałbym dzisiaj specjalnie serdecznie powitać naszych przyjaciół litewskich, zarówno już powszechnie wszystkim znanego Tomasa Venclovę, jak i niemal nikomu w Polsce nie znany Instytut Wielkiego Księstwa Litewskiego z Kowna.
Ale tu podkreślę, że te listy pożegnalne przygotowywałem, jadąc do Charkowa, bo to w końcu tuż obok frontu. Brałem pod uwagę, że mogę nie wrócić. Były to listy bardzo osobiste, także rodzinne, ale też list w sprawie dalszych losów SEW, który miał trafić do rektora UW. Wróciłem szczęśliwie z Charkowa. Ale nie spodziewałem się, że tu, w Warszawie, też jest jakiś front.
Wróciłem szczęśliwie z Charkowa. Ale nie spodziewałem się, że tu, w Warszawie, też jest jakiś front
Skoro przeżyłem, a w pewnym momencie lekarze stwierdzili, że „zagrożenie życia minęło”, to ja choć wielki grzesznik, ale wierny syn świętego Kościoła, zadaję sobie pytanie: jakie jest zatem zadanie dla Jana Malickiego? Wzruszająca była skala reakcji ludzi, którzy pisali i dzwonili do mnie i do Studium z życzeniami życia i zdrowia. Z Białorusi, Gruzji, Ukrainy, Rosji, Kaukazu, z Zachodu. To m.in. nasi absolwenci i współpracownicy. Nie mam więc wątpliwości, że przez te ponad 30 lat robiłem ważne rzeczy.
Jak swoje rządy zakończy Aleksander Łukaszenko? Jak Jaruzelski, Ceauşescu czy Janukowycz? A może przekaże władzę najmłodszemu synowi Mikołajowi?
Każda z tych wersji jest możliwa. Wszystko jednak będzie zależało od sytuacji na Kremlu. Jeżeli Rosja przegra wojnę w Ukrainie, to dojdzie do zachwiania władzy w Moskwie. W takim przypadku władza Łukaszenki zakończyłaby się w ciągu 24 godzin. Może to być ucieczka do innego kraju albo zamach stanu przez obecne reżimowe elity.
Na razie nic nie wskazuje na to, by Rosja miała przegrać wojnę z Ukrainą. Świat czeka na inaugurację Donalda Trumpa, który nie wykluczył rozmów z Putinem. Na stole leży kilka scenariuszy. Który z nich będzie korzystny dla nas, dla Polski?
Dla nas ważne jest utrzymanie silnej obecności wojsk amerykańskich w Polsce, a nawet ich wzmocnienie. Złym scenariuszem dla nas byłoby to, gdyby Trump dogadał się z Putinem kosztem Białorusi i Ukrainy. Wtedy niebezpieczeństwo zbliży się do naszych granic.
Rosja wygrała bitwę
Niestety, w wielu europejskich stolicach odetchnięto z ulgą, że w końcu można zarzucić mrzonki wobec Ukrainy – mówi Jan Malicki, laureat XIII edycji Nagrody „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia
W moim przekonaniu danie Putinowi poczucia zwycięstwa przygotowuje następną wojnę. Tylko przegrana Putina, w jakiejkolwiek formie, dałaby gwarancje bezpieczeństwa Europie Środkowej. A żadne gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, bez gwarancji USA, nie będą miały sensu. Żadne francuskie czy niemieckie wojska nie zagwarantują bezpieczeństwa Ukraińcom. A chodzi przecież o bezpieczeństwo wszystkich państw Europy Środkowo-Wschodniej.
Złym scenariuszem dla nas byłoby to, gdyby Trump dogadał się z Putinem kosztem Białorusi i Ukrainy. Wtedy niebezpieczeństwo zbliży się do naszych granic
Gdzie się kończą imperialne ambicje Putina?
Myślę, że kończą się na granicach Związku Sowieckiego. W tym sensie Polska jest bezpieczna, chyba że dojdzie do wojny totalnej z NATO. Nie dałbym jednak głowy co do tego, czy państwa bałtyckie są bezpieczne. Moim zdaniem, niestety, tam jednak mogą sięgać plany Putina.