– W sali rozległo się westchnienie ulgi. (…) Nastrój był dość ponury – informował jeden z miejscowych dziennikarzy o tym, jak zachowywali się deputowani podejmujący decyzję o impeachmencie wobec Yoon Suk-yeola. Za to demonstranci przed budynkiem powitali wynik głosowania gromkimi brawami i okrzykami „Demokracja wraca!”.
Prezydent został zawieszony w wykonywaniu obowiązków, które przejął premier Han Duck-soo. Ale teraz decyzję o impeachmencie musi potwierdzić Trybunał Konstytucyjny, ma na to trzy miesiące, w ciągu których kraj będzie znajdował się w stanie zawieszenia.
Czytaj więcej
Parlament Korei Południowej zagłosował za impeachmentem prezydenta Yoon Suk-yeola. 3 grudnia polityk ogłosił stan wojenny. Trwał on jednak zaledwie sześć godzin – został odwołany pod naciskiem parlamentu oraz protestów społecznych.
Jeśli Trybunał uzna impeachment za uzasadniony, to zostaną ogłoszone przedterminowe wybory, w których największe szanse ma lider opozycji Lee Jae-myung. Już w maju może on być kolejnym prezydentem.
Fala dymisji i aresztowań po próbie wprowadzenia stanu wojennego
Odsunięcie Yoon Suk-yeola jest drugim w ciągu dekady impeachmentem wobec prezydenta Korei Południowej. W 2016 r. stanowisko straciła Park Geun-hye, również w połowie kadencji. Zarzucono jej, że do tajemnic państwowych dopuściła swą przyjaciółkę, z którą konsultowała ważne decyzje. Po impeachmencie skazano ją na osiem lat więzienia, które w kolejnych procesach zwiększyły się do 22 lat. Ale została zwolniona w 2021 roku ułaskawiona przez kolejnego szefa państwa.