Pierwsza wiceprezes BGK: Czy powinniśmy obawiać się deglobalizacji?

Warto rozważyć opracowanie „polskiej strategii odporności” uwzględniającej różne scenariusze rozwoju sytuacji deglobalizacji oraz potencjalnych zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw.

Publikacja: 16.12.2024 07:00

Profesor Marta Postuła, pierwsza wiceprezes Banku Gospodarstwa Krajowego

Profesor Marta Postuła, pierwsza wiceprezes Banku Gospodarstwa Krajowego

Foto: BGK

Narastające napięcia handlowe między państwami znajdują odzwierciedlenie w politykach celnych i eksportowych kolejnych rządów. Unia Europejska wprowadziła cła na chińskie samochody elektryczne, a Donald Trump zapowiada podniesienie ceł na produkty importowane do USA. Decyzje te wzbudzają szerokie dyskusje i pytania o przyszłość procesów deglobalizacji na świecie. Jakie mogą być ich konsekwencje dla gospodarki globalnej, zwłaszcza Europy i Polski?

Deglobalizacja – to już było

Świat wielokrotnie przechodził przez cykle globalizacji i deglobalizacji. Globalizacja nasilała się wraz z rewolucją przemysłową, a deglobalizacja była widoczna w okresach protekcjonizmu podczas obu wojen światowych i międzywojnia. Po drugiej wojnie światowej proces globalizacji przyspieszył dzięki stabilnym kursom walut, a lata 1990–2008 nazywane są wręcz epoką hiper-globalizacji. Jednak od kryzysu finansowego w 2008 roku obserwujemy wyraźne wyhamowanie tych tendencji. Światowy wskaźnik otwartości gospodarki tzw. openness index (suma eksportu i importu w relacji do PKB) po spadku w latach 2009–2010 od 2014 roku stabilizuje się na niższym poziomie z niewielką tendencją spadkową.

Foto: MFW

Proces deglobalizacji, czyli zmniejszania współzależności i integracji między państwami, napędzają złożone czynniki ekonomiczne, polityczne i społeczne. Do dodatkowych impulsów należy zerwanie łańcuchów dostaw i ograniczenie przepływu ludzi w czasie pandemii Covid-19, Brexit, a także wzrost napięć geopolitycznych, w tym pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę, eskalacja konfliktów na Bliskim Wschodzie czy napięcia wokół Tajwanu.

Wzrost protekcjonizmu

Podniesienie ceł przez USA w celu ochrony krajowego przemysłu może prowadzić do wzrostu protekcjonizmu na świecie. Inne państwa prawdopodobnie odpowiedzą wprowadzeniem własnych ceł i barier handlowych, co ograniczy międzynarodową wymianę handlową. Bezpośrednio po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta, chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało USA do rezygnacji z eskalacji napięć handlowych, ostrzegając przed działaniami odwetowymi w przypadku wprowadzenia nowych ceł. Zwrócono również uwagę na potencjalne poważne konsekwencje dla globalnych łańcuchów dostaw oraz gospodarek obu krajów. Podobne stanowisko zajęli przedstawiciele Unii Europejskiej. Komisarz ds. handlu Valdis Dombrovskis podkreślił, że wśród unijnych ministrów istnieje szeroki konsensus na rzecz utrzymania „konstruktywnej współpracy” z USA, unikania otwierania starych sporów handlowych i zapobiegania nowym. Dodał jednak, że w przypadku wprowadzenia przez Stany Zjednoczone działań wymierzonych w gospodarkę europejską lub jej przedsiębiorstwa, Unia powinna być gotowa do skoordynowanej, precyzyjnej i proporcjonalnej odpowiedzi.

Deglobalizacja i protekcjonizm

Foto: materiały autora

Czy otwartość gospodarki jest jej słabością?

Historia pokazuje, że działania protekcjonistyczne, poprzez m.in. wzrost kosztów produkcji, prowadzą do wzrostu cen i jednoczesnego spadku globalnego PKB. Dodatkowym efektem ograniczonej wymiany handlowej jest spowolnienie transferu technologii, co również negatywnie wpływa na światową gospodarkę. Warto jednak zauważyć, że skutki tych zjawisk nie są równomiernie rozłożone na świecie.

Analizując współczynnik otwartości gospodarek, można zauważyć, że w początkowym okresie protekcjonistyczna polityka stosunkowo niewiele zaszkodzi gospodarce USA. W 2022 roku indeks otwartości (openness index) USA wynosił jedynie około 27 proc., co oznacza, że amerykańska gospodarka jest relatywnie zdolna do szybkiego przestawienia się na bardziej samowystarczalne funkcjonowanie. Z kolei Unia Europejska byłaby znacznie bardziej narażona na negatywne skutki.

Gospodarka UE jest jedną z najbardziej otwartych na świecie, a jej indeks otwartości przekracza 100 proc. W 2023 roku nadwyżka handlowa UE w relacjach z USA wyniosła 158 mld euro, przy eksporcie na poziomie 502 mld euro. W przypadku ochłodzenia relacji handlowych z USA, UE zmuszona byłaby pilnie poszukiwać alternatywnych rynków zbytu. Jednak ze względu na skalę eksportu, osiągnięcie tego celu w krótkim okresie jest nierealne. Dodatkowo gospodarka UE boryka się z problemami związanymi z realizacją ambitnych celów klimatycznych, które skutkują istotnym wzrostem cen energii.

Stopniowe wyrównywanie poziomu jakości produkowanych dóbr w innych regionach świata powoduje, że unijne towary stają się coraz mniej konkurencyjne cenowo. Jak wskazywał w swoim raporcie Mario Draghi, polityka zrównoważonego rozwoju prowadzona przez Komisję Europejską, w obliczu braku podobnych działań w innych regionach, może nie tylko nie przynieść oczekiwanych efektów środowiskowych, ale również prowadzić do dalszego spadku konkurencyjności gospodarek państw członkowskich UE i hamować ich rozwój gospodarczy.

Podobne wyzwania czekają Chiny, które również znajdują się w trudnej sytuacji w relacjach handlowych z USA. W 2022 roku wartość chińskiego eksportu do USA wyniosła około 538 mld dol. Tak jak w przypadku UE, Chiny nie będą w stanie szybko znaleźć alternatywnych rynków zbytu dla swoich towarów. Rok 2025 może przynieść istotne zmiany w międzynarodowej wymianie handlowej oraz zwiększoną presję na utrzymanie tempa wzrostu gospodarczego.

Wpływ deglobalizacji na Polskę

Według danych Banku Światowego Polska zajmuje 48. miejsce na świecie pod względem otwartości gospodarki. Ewentualne turbulencje w handlu międzynarodowym oraz nasilenie procesów deglobalizacyjnych, mimo członkostwa w Unii Europejskiej – obszarze swobodnego przepływu towarów, usług, ludzi i kapitału – mogą znacząco wpłynąć na polską gospodarkę. Deglobalizacja może ograniczyć dostęp Polski do globalnych rynków, zmniejszając możliwości eksportowe i potencjalnie prowadząc do spadku inwestycji zagranicznych.

Kolejnym istotnym wyzwaniem jest fragmentacja globalnych łańcuchów dostaw, co może negatywnie odbić się na polskim sektorze produkcyjnym i logistycznym. Wzrost kosztów produkcji, przy obecnie wysokich cenach nośników energii oraz rosnących kosztach pracy, dodatkowo osłabia konkurencyjność polskiej gospodarki. Mniejszy napływ inwestycji zagranicznych mógłby również spowolnić transfer technologii i innowacji, co w dłuższym okresie czasu wpłynęłoby na obniżenie potencjału konkurencyjnego kraju. Ale poza potencjalnymi zagrożeniami, przy odpowiednio prowadzonej polityce gospodarczej pojawiają się też szanse.

Skupienie się na lokalnej produkcji i innowacjach może przyczynić się do rozwoju rodzimego przemysłu oraz zmniejszenia zależności od importu. Aby jednak osiągnąć te cele, konieczne jest zwiększenie nakładów na badania i rozwój w strategicznych sektorach, takich jak energetyka odnawialna, technologie cyfrowe czy biotechnologia. Warto podkreślić, że ten proces jest już w pewnym stopniu zaawansowany, co widać szczególnie w przypadku przemysłu obronnego. Od kilku lat, obok rekordowo wysokich wydatków na zakup gotowego sprzętu, Polska zapewnia licencje na jego produkcję lub modernizację przez krajowe przedsiębiorstwa z sektora obronnego. Dodatkowo, kraj inwestuje w rozwój nowych technologii.

Przykładem tego jest koncepcja Polish Defence Fund, czyli specjalny wehikuł finansowy, który będzie dostarczał kapitał dla start-upów oraz małych i średnich firm rozwijających innowacyjne technologie obronne. Innym kluczowym projektem jest Fundusz Sztucznej Inteligencji, będący wspólną inicjatywą ministerstw: cyfryzacji, nauki, obrony oraz PFR, NCBiR, NCN i BGK. Celem tego funduszu ma być wspieranie rozwoju i wdrażania technologii sztucznej inteligencji w Polsce.

Inicjatywy te pokazują, że Polska podejmuje konkretne kroki w kierunku budowy gospodarki opartej na innowacjach i nowych technologiach, co w dłuższej perspektywie może zwiększyć jej odporność na globalne zawirowania i wspierać rozwój strategicznych sektorów.

Wobec ewentualnych kłopotów z utrzymaniem obecnych łańcuchów dostaw należy zastanowić się nad ich zastąpieniem i wspieraniem lokalnych łańcuchów co można osiągnąć m.in. poprzez dedykowane programy dotacyjne lub ewentualne ulgi podatkowe dla firm inwestujących w krajową produkcję.

Z punktu widzenia Polski istotnym wyzwaniem jest zabezpieczenie się przed ewentualnymi niedoborami kluczowych surowców i czynników produkcji 

W celu zwiększenia konkurencyjności na lokalnym rynku nie można zapomnieć o rynkach zagranicznych. Choć w początkowym okresie po wprowadzeniu nowych barier celnych wymiana handlowa ulegnie ograniczeniu, w dłuższej perspektywie gospodarki poszczególnych państw zaczną się dostosowywać do nowych warunków, a handel międzynarodowy zacznie się odradzać w zmienionej formie. Dlatego warto inwestować we wzmacnianie relacji handlowych z krajami Unii Europejskiej, które są kluczowym rynkiem zbytu dla polskich towarów – według danych GUS, w pierwszych trzech kwartałach 2024 roku aż 74 proc. polskiego eksportu trafiło do krajów UE.

Jednocześnie konieczne jest poszukiwanie nowych rynków eksportowych, zwłaszcza w regionach o rosnącym znaczeniu gospodarczym, takich jak Afryka czy Azja Południowo-Wschodnia. Z punktu widzenia Polski istotnym wyzwaniem jest zabezpieczenie się przed ewentualnymi niedoborami kluczowych surowców i czynników produkcji. Choć polska gospodarka niemal całkowicie uniezależniła się od importu surowców energetycznych z Rosji, pozostaje w znacznym stopniu zależna od importu ropy naftowej i gazu z innych kierunków. Dlatego konieczne jest kontynuowanie inwestycji w krajowe zasoby energetyczne, w tym rozwój energetyki jądrowej oraz odnawialnych źródeł energii. Równocześnie należy dążyć do transformacji gospodarki w kierunku nowoczesnych, mniej energochłonnych technologii.

Nie bójmy się deglobalizacji

Część opisanych powyżej działań jest już z powodzeniem realizowana, niemniej jednak wobec dynamicznie zmieniającego się świata, warto rozważyć opracowanie „polskiej strategii odporności” uwzględniającej różne scenariusze rozwoju sytuacji deglobalizacji oraz potencjalnych zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw, a także adekwatnej odpowiedzi polskiej polityki gospodarczej w każdym z tych przypadków. Zatem deglobalizacji nie tyle powinniśmy się obawiać co dobrze się do niej przygotować.

O autorce

Marta Postuła

Profesor Marta Postuła jest pierwszą wiceprezes Banku Gospodarstwa Krajowego.

Narastające napięcia handlowe między państwami znajdują odzwierciedlenie w politykach celnych i eksportowych kolejnych rządów. Unia Europejska wprowadziła cła na chińskie samochody elektryczne, a Donald Trump zapowiada podniesienie ceł na produkty importowane do USA. Decyzje te wzbudzają szerokie dyskusje i pytania o przyszłość procesów deglobalizacji na świecie. Jakie mogą być ich konsekwencje dla gospodarki globalnej, zwłaszcza Europy i Polski?

Deglobalizacja – to już było

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację