Wynik 3,2 proc. jest najwyższy od dwóch lat (na równi z odczytem za drugi kwartał ub.r.) i wskazujący, że nieco gorsze dane w trzecim kwartale (wzrost o 2,7 proc. r./r. i 0,1 proc. kw./kw.) były potknięciem. W czwartym kwartale 2024 r. spośród krajów UE tylko Dania odnotowała wyższy wzrost: o 4,1 proc. (wobec 3,7 proc. w Polsce w tzw. ujęciu odsezonowanym, stosowanym przez Eurostat).
Z drugiej strony, gdyby cofnąć się do prognoz sprzed dwóch–trzech kwartałów, to okazałoby się, że ekonomiści średnio spodziewali się jeszcze nieco lepszej końcówki 2024 r. Ale mimo wszystko: jest dobrze.
Konsumpcja znów napędza gospodarkę
Z czwartkowych danych wynika, że motorem napędowym polskiej gospodarki w czwartym kwartale ponownie była konsumpcja prywatna, która urosła o 3,5 proc. rok do roku (po ledwie 0,3 proc. w trzecim kwartale). Nie jest to aż tak imponujące tempo, jak w pierwszej połowie ub.r., gdy notowano wzrosty o około 4,5 proc. rok do roku, ale jednak spójne m.in. z hamowaniem tempa wzrostu płac przy jednocześnie rosnącej inflacji. – Dostaliśmy potwierdzenie, że fatalny trzeci kwartał w wykonaniu konsumenta to była anomalia – ocenia Jakub Szczepaniec, ekonomista Alior Banku.
Czytaj więcej
Faktycznie warto się cieszyć z obecnego tempa wzrostu PKB. Za 10–20 lat będziemy mogli o nim tylko pomarzyć.