Obiegła świat ciekawa wiadomość: chińska firma CK Hutchison sprzedała funduszowi BlackRock większościowy pakiet udziałów (90 proc.) w Panama Ports Company, która kontroluje porty w Balboa i Cristobal. Stało się to zaraz po awanturze w Białym Domu między Donaldem Trumpem i J.D. Vance’em a Wołodymyrem Zełenskim.
Przejęcie kontroli nad Kanałem Panamskim było główną obietnicą Donalda Trumpa
Pikanterii transakcji dodaje to, że przejęcie kontroli nad Kanałem Panamskim przez USA było jednym z głównych postulatów Trumpa podczas kampanii wyborczej. Za co był wyśmiewany, także w kraju nad Wisłą. Co ciekawe, Hutchison działa też nad Wisłą. Kontroluje przecież terminal kontenerowy Gdynia Container Terminal, który jest kluczową częścią tamtejszego portu.
Czytaj więcej
W wyniku presji Donalda Trumpa w Panamie najpewniej dojdzie do zmian właścicielskich w terminalu GCT w Gdyni. To (chyba) dobra wiadomość.
Ponoć sprzedaż tych udziałów była „okazją do zarobku w czasie, gdy globalne napięcia geopolityczne i bariery handlowe osłabiły perspektywy działalności portowej”. Tak powiedział jakiś ekspert – „starszy ekonomista” w jakimś „banku inwestycyjnym” – dodając, że to „doskonały przykład przekształcenia ryzyka geopolitycznego w okazję”.
No nie wiem, nie wiem. Transakcja opiewa (oficjalnie) na 22,8 mld dol. Rzekłbym, że cena nie powala. A przecież nie była to prywatna transakcja między prywatnymi przedsiębiorstwami! O ile mówi się coraz częściej i coraz śmielej, że to BlackRock rządzi Ameryką (a nawet trochę światem), o tyle Hutchison nie zrobił tej transakcji bez zgody Pekinu. Śmiem tak twierdzić, bo jeszcze nikt nie został oskarżony, aresztowany, skazany i stracony. Minęły już przecież 24 godziny. A w Chinach wymiar (nie)sprawiedliwości działa sprawnie. Nie to co u nas.