Szef SKW przedstawił raport z prac komisji ds. badania wpływów Rosji

Analiza niektórych dokumentów trwa - mówił Jarosław Stróżyk, szef SKW, kierujący komisją badającą rosyjskie wpływy w Polsce, w czasie prezentowania raportu z prac komisji. Stróżyk poinformował o przekazaniu prokuraturze materiałów, które mogą być podstawą do postawienia zarzutów Antoniemu Macierewiczowi.

Publikacja: 30.10.2024 12:07

Jarosław Stróżyk

Jarosław Stróżyk

Foto: PAP/Paweł Supernak

arb

  • Komisja ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich przekaże prokuraturze materiały, które mogą być podstawą do postawienia Antoniemu Macierewiczowi zarzutów z artykułu o zdradzie dyplomatycznej
  • Rząd PiS miał likwidować delegatury ABW bez gruntownych analiz i opinii uzasadniających takie działania
  • Komisja zarzuca rządowi PiS, że nie podjął działań mających przygotować Polskę na skutki wojny Rosji z Ukrainą
  • W marcu 2025 roku komisja przedstawi raport roczny ze swoich prac

- Spotykamy się dzisiaj, zgodnie z zapowiedziami premiera, aby podsumować pierwszy etap działalności komisji – rozpoczął wystąpienie Stróżyk dodając, że komisja odbyła „40 spotkań” i przeprowadziła analizę tysięcy stron. - Główny raport, który przedstawiłem Radzie Ministrów, był niejawny. Dziś postaram się przybliżyć tę część jawną - dodał.

- Chciałbym się podzielić jednym smutnym elementem, w którym stwierdziłbym nawet, że pewne dokumenty są ukrywane. W lipcu, w czasie służbowego spotkania, zostałem zachęcony przez urzędnika wysokiego szczebla z otoczenia prezydenta, o skierowanie pisma z komisji do prezydenta ponieważ - cytuję - „pan prezydent chętnie podzieli się informacją o zaniechaniach modernizacyjnych w MON przez pana ministra Macierewicza". - Pomimo pisma z komisji otrzymaliśmy negatywną odpowiedź, że takich informacji nie ma. Zatem uprawniona może być teza, że otoczenie prezydenta ukrywa przed komisją informacje dotyczące działań ministra obrony narodowej w latach 2015-2018 – poinformował Stróżyk.

Jarosław Stróżyk przedstawia zarzut wobec Antoniego Macierewicza. Chodzi o program „Karkonosze”

- Komisja przeanalizowała szereg programów modernizacyjnych Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej – mówił następnie Stróżyk. - Główne znaleziska były w zakresie programu „Karkonosze”. Jeden z programów może mniej znanych, ale bardzo istotnych – tankowanie w powietrzu. Nie mamy własnej, niezależnej możliwości tankowania samolotów F-16 w powietrzu. W ocenie komisji decyzja podjęta przez ministra Macierewicza, bez żadnego trybu, arbitralna, bezpodstawna, bezrefleksyjna, krótkowzroczna, nieuzasadniona i nieprzemyślana, zaskakująca dla Sztabu Generalnego i innych komórek organizacyjnych MON, podyktowana osobistą niechęcią do partnerów z UE, ma wymiar bardzo konkretny dla Sił Zbrojnych – dodał.

- Na początku uczestniczyliśmy w tym programie z Holandią i Luksemburgiem. Program przewidywał zakup siedmiu tankowców, mieliśmy współdowodzić nowym komponentem. Program trwał od 2012 do 2016 roku. Decyzje były podejmowane zgodnie z procedurami. W październiku na posiedzeniu jednego z ciał kolegialnych MON, gdzie referowano zaangażowanie Polski w programy międzynarodowe, pan minister Macierewicz stwierdził, że tego programu nie trzeba referować, bo już w nim nie jesteśmy – relacjonował Stróżyk.

Czytaj więcej

Ośmiu członków komisji ds. rosyjskich i białoruskich wpływów wciąż w wirówce ABW

- W konsekwencji straciliśmy możliwość stacjonowania w Powidzu takich samolotów. Dziś flota 10 tankowców stacjonuje w Kolonii w Niemczech. Nie w Polsce, nie w Powidzu – podsumował.

Stróżyk podał, że komisja rekomenduje przekazanie zebranych materiałów prokuraturze, celem dokonania oceny pod kątem możliwości popełnienia przestępstwa przez Macierewicza z art. 129 Kodeksu karnego, który mówi o zdradzie dyplomatycznej. 

Artykuł 129 Kodeksu karnego

Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Szef ABW mówił następnie o likwidacji delegatur ABW w 2017. - 40 dni, które wstrząsnęły ABW – dodał. - Nie znaleźliśmy żadnych dokumentów w postaci gruntownych analiz i opinii, które uzasadniałyby zmiany. Wszystkie opinie miały w naszej ocenie fikcyjny charakter i były osobistymi opiniami szefa i jego współpracowników, niepopartymi empiryczną wiedzą - dodał. - Dziś ABW odwraca ten proces i na pewno nie zajmie on 40 dni. Na pewno nie będzie to łatwa sprawa. Likwidacja delegatur terenowych spowodowała znaczny spadek zasobów kadrowych – wyniósł on od 24 do 50 proc. w poszczególnych miastach – wyliczał.

Szef ABW: Brak reakcji rządu na informację o planowanej agresji na Ukrainę

- Kolejnym elementem, który omawiam, jest reakcja rządu na informację o planowanej agresji na Ukrainę. Gdybym miał powiedzieć swobodnie, to bym powiedział: brak reakcji. W zgromadzonych przez komisję dokumentach nie zidentyfikowano materiałów świadczących o istotnych działaniach podjętych przez rząd, mających na celu przygotować Polskę do wyzwań, które mogły się wiązać z agresją Rosji na Ukrainę - kontynuował.

- Nie znaleźliśmy śladu dyskusji, w gremiach zajmujących się bezpieczeństwem, na ten temat. Pierwszy ślad jest 24 lutego 2022 roku – dodał. W tym kontekście Stróżyk nawiązał do wywiadu ambasadora Rosji dla tygodnika „Sieci”, który został udzielony 22 lutego, a ukazał się 28 lutego, już po ataku Rosji na Ukrainę. Jak mówił Stróżyk, publikację tego wywiadu poprzedziła aktywność „pośrednika”, który ofiarował taki wywiad, a którym polskie władze się nie zainteresowały.

Stróżyk zapowiedział też przygotowanie kolejnych raportów. - Zgodnie z tym, co mówił premier i wynika to z zarządzenia, jesteśmy winni państwu raport roczny w marcu przyszłego roku. Nie wykluczam przedstawienia raportów cząstkowych dotyczących poszczególnych tematów w styczniu 2025 roku – dodał.

- Podsumowując: ujawnione przez komisję przypadki świadczą o celowym osłabianiu bezpieczeństwa RP, w tym potencjału Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej oraz służb specjalnych oraz osłabianiu Polski na arenie międzynarodowej, co wpisuje się w cele polityki Rosji – oświadczył Stróżyk.

Kto wszedł w skład komisji ds. badania wpływów Rosji i Białorusi?

W skład komisji, na czele której stanął Jarosław Stróżyk weszli: Irena Lipowicz, była ambasador RP w Austrii i Dominika Kasprowicz, profesor UJ (rekomendowane przez Donalda Tuska), Katarzyna Bąkowicz z SWPS (delegowana przez ministra finansów), Bartosz Machalica, historyk, kolegium IPN (delegowany przez ministra cyfryzacji), Adam Leszczyński, profesor nadzwyczajny SWPS (delegowany przez minister kultury), Grzegorz Motyka, dyrektor WBH (delegowany przez ministra obrony), Cezary Banasiński, profesor UW, były prezes UOKiK (delegowany przez ministra aktywów państwowych), Tomasz Chłoń, były ambasador na Słowacji (delegowany przez ministra spraw zagranicznych), Paweł Białek, były zastępca szefa ABW (delegowany przez szefa MSW), Agnieszka Demczuk z UMCS, Paweł Ceranka z MSZ (delegowani przez koordynatora ds. służb specjalnych).

Czytaj więcej

Komisja ds. rosyjskich i białoruskich wpływów: Jest pierwsze podsumowanie prac

Dlaczego doszło do powołania komisji rządowej ds. wpływów Rosji? W tle sprawa sędziego Szmydta

Donald Tusk 10 maja poinformował, że przygotowany jest projekt ustawy w sprawie powołania konstytucyjnej komisji do badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce. Kiedy jednak Szymon Hołownia, marszałek Sejmu i lider Polski 2050, odniósł się sceptycznie do tego, czy istnieje potrzeba powołania takiej komisji w Sejmie, premier poinformował, że zamiast komisji sejmowej powstanie komisja rządowa.

- Powołam komisję rządową, dostanie termin dwumiesięczny i w ciągu dwóch miesięcy przygotuje raport, z którego będzie wynikało kto, gdzie, dlaczego, za ile ulegał takim wpływom, kto wykonywał zlecenia ze strony Rosji czy Białorusi i przede wszystkim kto podejmował decyzje o ukręcaniu tych spraw. Bo to są sprawy, od których zależy nasze życie, nasze bezpieczeństwo — tłumaczył 14 maja premier. „Rzeczpospolita” ujawniła wówczas, że eksperci powołani przez rząd do zbadania rosyjskich wpływów mają pracować na wynikach audytu ze służb specjalnych. Audyt o którym mowa został przygotowany przez ostatnie miesiące przez ABW i SKW.

- Ja mam nadzieję, że do końca roku większość spraw, które bulwersowały opinię publiczną w ostatnich latach, znajdzie swój opis, niekoniecznie wyjaśnienie. To nie będzie komisja śledcza. Efektem pracy tej komisji będą najprawdopodobniej wnioski do prokuratury — mówił Tusk, gdy komisja rozpoczynała prace.

O powołaniu komisji ds. badania wpływów Rosji zaczęto mówić po tym, jak na początku maja na Białoruś wyjechał były już sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego Tomasz Szmydt, który wystąpił na konferencji prasowej w Mińsku i poprosił Aleksandra Łukaszenkę o azyl. Prokuratura postawiła Szmydtowi zarzuty z paragrafu mówiącego o szpiegostwie.

Sejm poprzedniej kadencji przyjął ustawę, na podstawie której utworzono komisję ds. badania wpływów Rosji. Ustawę tę nazywano „lex Tusk” ponieważ, według jej krytyków, była ona wymierzona w ówczesnego lidera opozycji, Donalda Tuska i miała być narzędziem walki przed wyborami parlamentarnymi.

  • Komisja ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich przekaże prokuraturze materiały, które mogą być podstawą do postawienia Antoniemu Macierewiczowi zarzutów z artykułu o zdradzie dyplomatycznej
  • Rząd PiS miał likwidować delegatury ABW bez gruntownych analiz i opinii uzasadniających takie działania
  • Komisja zarzuca rządowi PiS, że nie podjął działań mających przygotować Polskę na skutki wojny Rosji z Ukrainą
  • W marcu 2025 roku komisja przedstawi raport roczny ze swoich prac
Pozostało 95% artykułu
Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Materiał Promocyjny
Firmy same narażają się na cyberataki
Polityka
Radosław Sikorski o Antonim Macierewiczu: Mam nadzieję, że będzie siedział
Polityka
Hołownia pytany o propozycję Kosiniaka-Kamysza: Wydawało mi się, że jesteśmy dogadani, ale mam wątpliwości
Polityka
Tusk o "agresywnych" wypowiedziach Dudy. Chodzi o prof. Adama Strzembosza?
Materiał Promocyjny
Grupa Volkswagen nie zwalnia. 30 nowości to dopiero początek.
Polityka
Rzepa: Tylko jeden poważny kandydat koalicji ma szansę wygrać wybory prezydenckie