Marek Migalski: Młodzi, głupcze! Nie kobiety

Minęła rocznica wyborów parlamentarnych, które odebrały władzę Prawu i Sprawiedliwości. Na pytanie, jakiej grupie społecznej to zawdzięczamy, odpowiedź jest oczywista – młodym. Młodym mężczyznom i młodym kobietom.

Publikacja: 16.10.2024 04:44

Wybory parlamentarne 2023. Kolejka wyborców oczekujących na oddanie głosu w jednej z komisji w Warsz

Wybory parlamentarne 2023. Kolejka wyborców oczekujących na oddanie głosu w jednej z komisji w Warszawie

Foto: PAP/Piotr Nowak

Jednym z najpowszechniejszych mitów panujących w polskiej debacie publicznej jest przekonanie, że to nadzwyczajna mobilizacja pań dała zwycięstwo obecnej koalicji. Ale to nieprawda i pisałem już o tym na łamach „Rzeczpospolitej”. W rzeczywistości frekwencja wśród kobiet była – w stosunku do wyborów z 2019 roku – jedynie o 0,9 punktu procentowego wyższa niż wśród mężczyzn. Kłamstwo o rzekomo kluczowej roli elektoratu żeńskiego jest wynikiem świadomej manipulacji pewnych środowisk politycznych i społecznych, które są zainteresowane jego trwaniem, a także nierzetelności dużej części „komentariatu”, któremu nie chce się sprawdzać danych empirycznych.

Kobiety przed rokiem głosowały głównie na PiS

Nie pisałbym o tym po raz kolejny, gdyby nie to, że od trafnej odpowiedzi na pytanie, komu obecny rząd zawdzięcza władzę, zależy w dużym stopniu to, kogo oczekiwania musi spełniać, by u tej władzy pozostać. Jeśli Donald Tusk będzie żył w fałszywym przekonaniu, że jakaś grupa społeczna jest gwarantem trwania jego władzy, niechybnie z tą władzą będzie musiał się pożegnać już za trzy lata właśnie dlatego, że źle rozpozna źródła swojej obecnej pozycji społecznej. Jeśli uwierzyłby, że rzeczywiście zasiadanie w gabinecie w Alejach Ujazdowskich zawdzięcza kobietom, to już teraz mógłby pakować swoje rzeczy i myśleć o emigracji z kraju po 2027 roku.

Czytaj więcej

Oficjalne wyniki wyborów 2023. PKW podała dane ze wszystkich komisji

Zresztą pojęcie „kobiety” jest także mylące, bo nie ma żadnej kwestii, w której panie byłyby jednomyślne. W każdej sprawie są podobnie (choć nie zawsze identycznie) podzielone jak mężczyźni – czy jest to problem aborcji, podatków, polityki zagranicznej, in vitro, praw osób LGBT itp. Także w wyborze ulubionej partii politycznej są zróżnicowane – dość powiedzieć, że 15 października 2023 roku ugrupowaniem, na które oddały najwięcej głosów, było PiS. Tak, tak, gdyby głosowały tylko kobiety, wygrałaby formacja Jarosława Kaczyńskiego, o cztery długości wyprzedzając Lewicę. Można więc nieco żartobliwie powiedzieć, że jeśli chodzi o reprezentowanie żeńskiej części naszego społeczeństwa, ugrupowanie Beaty Szydło czy Elżbiety Witek ma czterokrotnie silniejszy mandat niż partia Agnieszki Dziemianowicz-Bąk i Magdaleny Biejat.

Jaki jest roczny bilans w kwestiach ważnych dla młodych?

Jeśli zatem prawdą jest, że koalicja 15 października zawdzięcza władzę młodym, to warto zapytać, w jaki sposób spełniła ona ich oczekiwania. Odpowiedź może być dla niej niepokojąca. Nie spełniono bowiem prawie żadnych postulatów tej grupy wyborczej. Oczywiście, jest ona bardzo zróżnicowana ideologicznie, ale powszechne wśród niej są postulaty liberalizacji aborcji, zwiększenia dostępności mieszkań, ułatwień w znalezieniu pracy, upowszechnienia systemu stypendialnego, dofinansowania żłobków i przedszkoli, rozszerzenia oferty studiów, większego otwarcia na świat, a także ułatwienia życia osób LGBT. To – co jasne – duże uproszczenie, bo na przykład nie pod wszystkimi tymi postulatami podpisaliby się młodzi wyborcy Konfederacji, ale w większości są to sprawy ważne dla grupy wiekowej 18–29.

Czytaj więcej

Sondaż: Czego Polacy oczekują od rządu? Jeden postulat łączy wyborców koalicji i opozycji

Jaki jest zatem roczny bilans działalności rządu we wskazanych kwestiach? Bardziej niż mizerny. Młodzi mogli oglądać, jak władza kontynuuje budowę CPK, wzmacnia mur na granicy z Białorusią, wprowadza rentę senioralną, zmienia program 500+ na program 800+, rozlicza bezeceństwa PiS, tworzy sejmowe komisje, ale jeśli chodzi o sprawy dla nich ważne, to działo się mniej, niż mogli sobie obiecywać. Zamiast tego mogli zobaczyć rozsiadanie się ludzi nowej władzy w spółkach Skarbu Państwa, przejmowanie wszystkich urzędów publicznych przez polityków koalicji, „wojnę na górze” między nową władzą a pisowskimi „wyklętymi”, którzy w instytucjonalnych okopach stworzonych przez poprzedni rząd dzielnie bronią się przed ludźmi „reżimu Tuska”. Można zapytać: a co ich to wszystko obchodzi? Co oni mają z przejścia PiS do opozycji?

O kogo powinien zadbać Donald Tusk?

Co ciekawe – Kaczyński dostrzegł siłę młodych i wydaje się, że obecne zmiany w PiS są ukłonem w ich stronę. Trochę to wszystko parciane, ale widać, że lider opozycji zrozumiał, iż przegrał przez młodych i że bez przekonania do siebie choćby części z nich nie ma szans na powrót do władzy. Stąd obecna zmiana w PiS, którą można byłoby streścić jednym hasłem: „To idzie młodość”. Kaczyński wielokrotnie pokazywał, że potrafi całkowicie zmienić program i profil swojej formacji, jeśli tylko ma nadzieję, że przyniesie mu to sondażowe frukta.

Morał z tego płynie następujący: jeśli Tusk chce po 2027 roku zachować władzę, musi rozpoznać i zaspokoić pragnienia tych, którzy przed 12 miesiącami uczynili go premierem. I nie są to kobiety, lecz młodzi wyborcy. To oni stali do trzeciej nad ranem przed lokalami wyborczymi i to oni już za trzy lata mogą się przed nimi nie pojawić. Chodzi oczywiście nie o wszystkich młodych, lecz o młodych z liberalno-lewicową orientacją. To o nich powinien zadbać, a nie o Silnych Razem czy inne grupy żelaznego elektoratu, które poprą go bez względu na to, jak będzie rządził (byleby jedynie „dojeżdżał” PiS). Jeśli młodzi zwolennicy obecnego rządu będą nadal traktowani tak jak do tej pory, „zagłosują nogami” i po prostu nie pojawią się w lokalach wyborczych. Premier powinien więc nad swoim łóżkiem powiesić hasło: „Młodzi, głupcze!”. I stosować się do niego.

Autor jest politologiem, prof. UŚ

Jednym z najpowszechniejszych mitów panujących w polskiej debacie publicznej jest przekonanie, że to nadzwyczajna mobilizacja pań dała zwycięstwo obecnej koalicji. Ale to nieprawda i pisałem już o tym na łamach „Rzeczpospolitej”. W rzeczywistości frekwencja wśród kobiet była – w stosunku do wyborów z 2019 roku – jedynie o 0,9 punktu procentowego wyższa niż wśród mężczyzn. Kłamstwo o rzekomo kluczowej roli elektoratu żeńskiego jest wynikiem świadomej manipulacji pewnych środowisk politycznych i społecznych, które są zainteresowane jego trwaniem, a także nierzetelności dużej części „komentariatu”, któremu nie chce się sprawdzać danych empirycznych.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Skoda Kodiaq. Mikropodróże w maxisamochodzie
Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Polityka
Donald Tusk w Sejmie wspominał 15 października. Kaczyński i posłowie PiS wyszli z sali obrad
Polityka
Orędzie prezydenta. Andrzej Duda o propozycji Donalda Tuska: Jakaś fatalna pomyłka
Polityka
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski, Nawrocki i yeti. Co pokazuje najnowszy sondaż prezydencki?
Polityka
Czarzasty odpowiada Tuskowi: Pójdę po bandzie. Rosja wchodzi do Rzeszowa. Co robimy?