Decyzja prezydenta Joe Bidena o wycofaniu się ze startu w wyborach prezydenckich i przekazaniu poparcia dla Kamali Harris był ciosem dla wielu rosyjskich elit, które uważnie śledzą relacje między Moskwą a Zachodem — pisze waszyngtoński dziennik.
Wyścig do Białego Domu między Bidenem a Trumpem Kreml i jego poplecznicy uważali za rozstrzygnięty — zwycięstwo tego ostatniego uznawali za pewnik, tak jak pojawienie się wówczas „okna możliwości” na rozstrzygnięcie wojny na Ukrainie na agresywnych, ekspansjonistycznych warunkach Rosji.
„Zwycięstwo Harris będzie rozczarowaniem dla Kremla”
- Jeśli Kamala Harris wygra wybory, będzie to ogromne rozczarowanie dla Kremla — powiedziała Tatiana Stanowaja, założycielka R.Politik, rosyjskiej firmy konsultingowej zajmującej się polityką, obecnie z siedzibą we Francji. - Nie dlatego, że Kreml oczekuje konkretnych antyrosyjskich kroków, ale dlatego, że natura amerykańskiej polityki stanie się, z ich punktu widzenia, irracjonalna, niepragmatyczna i autodestrukcyjna.
Czytaj więcej
Gdyby Donald Trump zwyciężył w wyborach, mogłoby to doprowadzić do realnej perspektywy globalnego zbliżenia z Rosją, a z Putinem – powrotu do czasów, gdy Rosja była szanowanym partnerem G8, a nawet NATO - pisze w dzienniku "Daily Mail" były brytyjski premier Boris Johnson.
Harris, powiedziała Stanowaja, „reprezentuje to, co w Moskwie nazywają liberalnymi terrorystami, liberalnymi dyktatorami. Z takimi ludźmi bardzo trudno będzie zakończyć konflikt”. - Wszystkie okna się zamkną - dodała.