Oczekujemy, że finałem tej debaty będzie dobra ustawa, która zapewni z jednej strony podwyżkę dla pracujących i sprawiedliwe warunki naliczania składki zdrowotnej, a z drugiej odpowiednie nakłady na ochronę zdrowia. Nasz pomysł jest bardzo prosty i racjonalny. Proponujemy zrównanie zasad odprowadzania składki zdrowotnej: takie same reguły dla osób pracujących na umowach i dla przedsiębiorców. Co ważne, jeżeli ktoś pracuje w wielu miejscach, to płaciłby tylko jedną składkę. Mam nadzieję, że te zasady uda się utrzymać w rozmowie z koalicjantami. Oczywiście jest kwestia dokonania kalibracji, dostosowania do aktualnych warunków ekonomicznych i określenia dopłaty budżetowej. Jednak to będzie elementem procesu legislacyjnego.
Kiedy trzeba będzie podjąć decyzję?
Jako Polska 2050 chcielibyśmy, aby rozwiązania dotyczące funkcjonowania danin publicznych były przyjmowane najpóźniej sześć miesięcy przed nowym rokiem podatkowym, czyli do końca czerwca. W tym przypadku, głównie z racji spowodowanych przez PiS opóźnień w przejęciu władzy i specyficznego kalendarza wyborczego, jest to niemożliwe. Jednak nawet jeżeli ten projekt zostanie przyjęty jesienią, to ze względu na pozytywny wpływ na gospodarkę i portfele obywateli jestem pewny, że to głosowanie odbędzie się przy aplauzie społecznym. Nawet jeśli do 1 stycznia 2025 roku pozostanie niewiele czasu.
Zarzut wobec tego projektu jest taki, że ten pomysł szkodzi systemowi ochrony zdrowia.
Ten projekt nie jest o działaniu systemu ochrony zdrowia. To minister zdrowia ma narzędzia, aby system działał sprawniej. Oczekujemy, że to oprzyrządowanie zostanie użyte. Ten projekt jest o finansowaniu. Jasno wskazujemy, że ubytki ma pokryć dotacja budżetowa. Miliony osób nie płacą składki zdrowotnej lub płacą ją symbolicznie, co uzasadnia dopłatę z budżetu. Oczywiście z uwagą wsłuchujemy się we wszelkie głosy dotyczące tej koncepcji. Jesteśmy otwarci na debatę. Chcemy poprawiać nasz projekt i będziemy to robić. To jest normalna procedura w parlamencie. Wśród głosów na temat projektu wyróżniłbym jednak dwie grupy. Pierwsza to osoby, które wskazują inną drogę reformy. Takie debaty są zawsze wartościowe, ponieważ pokazują różny punkt widzenia na rozwiązanie problemu. Jest też druga grupa, nazwę ją krytykancką, która skupia się na znalezieniu wszelkich możliwych problemów, nie proponując nic w zamian. Trudno z takimi marudami debatować o rozwiązaniach. Zwrócę też uwagę na fakt, iż do końca maja 2024 roku zamknęło się ponad 86 tysięcy firm. Od wprowadzenia Polskiego Ładu zawiesiło lub zamknęło działalność 1,1 miliona polskich firm. Dziwię się więc, że niektórzy w tak poważniej sprawie wybiórczo stosują informacje i dane. Tak jakby chciano udowodnić z góry przyjętą tezę, że na prorozwojowe zmiany pieniędzy nie ma i nie będzie. Pomijają oni fakt, że wzrost składki zdrowotnej w ostatnich trzech latach ze 100 miliardów złotych do 154 miliardów złotych nie przełożył się w żaden sposób na poprawę dostępności świadczeń medycznych. Widzimy też, że nie tylko nie ma zmian zwiększających efektywność, ale także nowych pomysłów na inne źródła finansowania systemu. Takimi mogłyby być dodatkowe ubezpieczenia, np. na świadczenia pielęgnacyjne, czy obligatoryjne przeznaczenie na zdrowie części środków z akcyzy na alkohol i papierosy. Innymi słowy, krytycy naszej propozycji nie chcą rozmawiać o zmianach, proponując, abyśmy płacili jeszcze więcej i o nic nie pytali. To czyste szaleństwo. Poprzedni rząd wprowadził absurdalne zasady. Nowy rząd nie może kontynuować złej polityki. Jeżeli budżet państwa będzie nadal skubał ponad miarę ludzi ciężko pracujących, to za chwilę te dochody będą i tak spadać, bo upadną firmy, a ludzie stracą pracę. Dziś mogę tylko zaapelować do krytykantów, aby nie bronili Polskiego Ładu, tylko abyśmy wspólnie naprawili to, co zepsuł PiS.