Po debacie Biden - Trump wśród demokratów panuje popłoch

Podczas prezydenckiej debaty Joe Biden miał udowodnić, że mimo podeszłego wieku wciąż jest zdolny do sprawowania władzy. Nie udało mu się.

Aktualizacja: 01.07.2024 06:13 Publikacja: 01.07.2024 04:30

W debacie prezydenckiej Donald Trump (z lewej) kłamał co 3 minuty – ocenił „New York Times”

W debacie prezydenckiej Donald Trump (z lewej) kłamał co 3 minuty – ocenił „New York Times”

Foto: ANDREW CABALLERO-REYNOLDS / AFP

Korespondencja ze Stanów Zjednoczonych

Demokraci liczyli na to, że 81-letni Joe Biden wypadnie na debacie prezydenckiej tak jak w State of the Union. Niestety mówił z trudem, bez energii, miał zachrypnięty głos, zacinał się i tracił wątek. – W czwartkowej debacie [Biden] wydawał się cieniem wspaniałego urzędnika państwowego. Trudno mu było wyjaśnić, co ma zamiar osiągnąć w drugiej kadencji. Miał problem z odpowiadaniem na prowokacje Trumpa. Nie umiał rozliczyć go z kłamstw, niepowodzeń oraz mrożących krew w żyłach planów na przyszłość – pisze „New York Times”. Przy nim Donald Trump, który w debacie powtarzał swoje niemające poparcia w rzeczywistości frazesy i oskarżenia wobec Bidena i demokratów, wypadł na kandydata w pełni sił, gotowego na wyzwania najwyższego urzędu w kraju.

– Uwielbiam Joe Bidena. To dobry człowiek. Oddany dla kraju. Robi, co może. Jego zadaniem dzisiaj było przywrócić pewność wyborców w niego, ale mu się nie udało […] To, co widzieliśmy w debacie, było bolesne – powiedział komentator CNN Van Jones, były doradca prezydenta Baracka Obamy.

Czytaj więcej

Marek A. Cichocki: Po debacie Trump – Biden w USA. Dlaczego Amerykanie sobie to robią?

Polityczne otoczenie broni prezydenta Joe Bidena

Otoczenie Bidena rzuciło się do obrony prezydenta. Jego sztab wyborczy argumentował, że prezydent był przeziębiony i próbował skupić uwagę na słabościach Trumpa. – Prezydent źle wypadł, jeśli chodzi o styl, ale wygrał tę debatę, jeśli chodzi o fakty, przyzwoitość i rzeczy, które są ważne dla Amerykanów – powiedział przewodniczący jego sztabu wyborczego Mitch Landrieu na falach CNN.

– Złe dni podczas debat też się zdarzają. Ale w tym głosowaniu chodzi o wybór między tym, kto walczył o przeciętnych ludzi przez całe życie, a kimś, kto tylko troszczy się o siebie i kłamie dla swojej korzyści – powiedział były prezydent Obama, od dawna zaprzyjaźniony z Bidenem.

Czytaj więcej

Kamala Harris po debacie: Nie skupiać się na tym, jak wypadł Joe Biden

Sam Biden przed wyborcami też próbował robić dobrą minę do złej gry. – Wiem, że nie jestem młody. To oczywiste. Wiem, że nie poruszam się już tak jak kiedyś. Nie wypadam tak dobrze w debacie jak kiedyś. Ale wiem, jak się mówi prawdę, i wiem, jak wykonywać moje zadania – mówił w piątek rano na spotkaniu wyborczym w Karolinie Północnej. Natomiast jego żona Jill Biden stwierdziła na spotkaniu w Nowym Jorku, że nie ma powodów do paniki. – Nie pozwolimy, aby 90-minutowa debata przekreśliła cztery lata jego prezydentury – mówił.

Wielu Demokratów chciałoby zmienić kandydata

Amerykańscy dziennikarze podają, że już od pierwszej minuty debaty otrzymywali SMS-y od Demokratów przerażonych brakiem formy prezydenta Bidena. A to dowód na to, że w Partii Demokratycznej pogłębił się niepokój i pytania co dalej. – Myślę, że będzie wiele osób, które będą chciały, żeby rozważył inne opcje. Ciągle jest sporo czasu do konwencji. I partia ma czas, żeby zastanowić się, co robić dalej, jeżeli on nam na to pozwoli – mówił Van Jones.

Pojawiły się również stanowcze głosy za rezygnacją Bidena. – Biden jest prezydentem godnym podziwu. Pod jego przywództwem kraj dobrze prosperuje, zajmuje się długoterminowymi wyzwaniami i zaczął leczyć rany otwarte przez Trumpa. Ale w imię służby temu krajowi prezydent Biden powinien się wycofać z kampanii – napisała redakcja opiniotwórczego lewicowego dziennika „New York Times”. Przyznając, że Donald Trump niejednokrotnie „udowodnił, że jest zagrożeniem dla demokracji – osobą nieobliczalną i egoistyczną, niegodną zaufania publicznego”, „NYT” argumentuje, że Joe Biden nie jest w stanie go pokonać tym razem.

Konsternacja zapanowała też wśród zasobnych donorów, którzy do tej pory wspierali demokratycznego kandydata. Jak donoszą media, jedni rezygnują z fundraiserów, inni zastanawiają się, jak wpłynąć na dalszy los demokratycznej nominacji na prezydenta. – Otrzymałem mnóstwo e-maili w ostatnich 24 godzinach z pytaniami, czy nie powinniśmy zorganizować publicznej kampanii, by wymusić na Bidenie rezygnację – napisał Reid Hoffman, jeden z najbardziej wpływowych demokratycznych donorów, w e-mailu do znajomych.

Co zrobią delegaci Joe Bidena

Joe Biden jak na razie nie wyraził zamiaru rezygnowania z kandydowania, ale NBC News podało w sobotę wieczorem, że ma z rodziną przedyskutować dalsze kroki. Associated Press tłumaczy, że byłoby praktycznie niemożliwe wymienić Joe Bidena na innego kandydata, jeżeli on sam nie zgodzi się ustąpić. A to dlatego, że 3894 delegatów, których Biden „wygrał” podczas prawyborów, według przepisów zobowiązanych jest do głosowania na niego podczas Krajowej Konwencji Partii Demokratycznej. Wiceprezydent Kamala Harris, której opinia publiczna daje małe szanse na wygraną z Trumpem – nie może automatycznie zastąpić Bidena jako kandydata.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Przegrana Bidena, wybory we Francji, awantura na szczycie UE. Co to znaczy dla bezpieczeństwa Polski?

Dopiero gdyby Joe Biden zdecydował się wycofać z kampanii, jego delegaci zwolnieni zostaliby z obowiązku głosowania na niego i mogliby wybrać innego kandydata podczas Krajowej Konwencji Partii Demokratycznej zaplanowanej w drugiej połowie sierpnia. Wówczas Harris mogłaby starać się o nominację Partii Demokratycznej, konkurując z innymi kandydatami o poparcie delegatów. – To zmieniłoby proces wyborczy w konkurs o poparcie elit, a nie powszechne wybory – pisze „The Economist”.

Potencjalnych chętnych do nominacji nie brakuje. Jest wielu demokratów z aspiracjami prezydenckimi, w tym m.in. gubernator Kalifornii Gavin Newsom, gubernator Michigan Gretchen Whitmer czy gubernator Illinois J.B. Pritzker. Są też byli kandydaci na prezydenta, którzy mogą zdecydować się na ponowne spróbowanie sił, w tym Elizabeth Warren, Amy Klobuczar czy Pete Buttigieg, który obecnie sprawuje stanowisko sekretarza ds. transportu. Jeżeli Joe Biden jednak dotrwa do konwencji, zostanie oficjalnie kandydatem Partii Demokratycznej, ale przed wyborami okaże się, że nie będzie mógł kontynuować misji, to Krajowa Komisja Partii Demokratycznej zdecydowałaby, kto zająłby jego miejsce.

– Czy to będzie miało miejsce przed, czy po konwencji, wymienienie Bidena na innego kandydata byłoby procesem chaotycznym i kontrowersyjnym […] Ale to jedyne wyjście, by osiągnąć to, co w ostatnich latach okazało się wyjątkowo trudne: odwrócenie uwagi od Trumpa – pisze „The Economist”.

Korespondencja ze Stanów Zjednoczonych

Demokraci liczyli na to, że 81-letni Joe Biden wypadnie na debacie prezydenckiej tak jak w State of the Union. Niestety mówił z trudem, bez energii, miał zachrypnięty głos, zacinał się i tracił wątek. – W czwartkowej debacie [Biden] wydawał się cieniem wspaniałego urzędnika państwowego. Trudno mu było wyjaśnić, co ma zamiar osiągnąć w drugiej kadencji. Miał problem z odpowiadaniem na prowokacje Trumpa. Nie umiał rozliczyć go z kłamstw, niepowodzeń oraz mrożących krew w żyłach planów na przyszłość – pisze „New York Times”. Przy nim Donald Trump, który w debacie powtarzał swoje niemające poparcia w rzeczywistości frazesy i oskarżenia wobec Bidena i demokratów, wypadł na kandydata w pełni sił, gotowego na wyzwania najwyższego urzędu w kraju.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Pierwszy kongresmen demokratów wezwał Joe Bidena do rezygnacji
Materiał Promocyjny
Dodatkowe korzyści dla nowych klientów banku poza ofertą promocyjną?
Polityka
Sygnał północnokoreańskiej telewizji nagle zniknął. "Tak Kreml pomaga ukrywać informacje"
Polityka
Francja: Wszyscy przeciw Le Pen. Ponad 180 kandydatów wycofuje się z II tury
Polityka
Korea Północna chwali się testem rakiety zdolnej przenosić ogromną głowicę
Materiał Promocyjny
Lidl Polska: dbamy o to, aby traktować wszystkich klientów równo
Polityka
Sąd Najwyższy USA wydał orzeczenie korzystne dla Donalda Trumpa. "Prezydent jest teraz królem"