Słowa o 400 dniach dla nowego rządu (i tym samym Donalda Tuska) padły w maju. Lider PO na jednym ze spotkań z wyborcami powiedział: – Dajcie mi po wyborach 400 dni i zrobię porządek żelazną miotłą. A potem niech stery przejmą ludzie o delikatniejszych zamiarach.
W listopadzie, jeszcze przed tym, jak rząd pod kierownictwem Donalda Tuska zaczął urzędować, widać wyraźnie, że słowa o „żelaznej miotle” były elementem szerszego planu. I zapowiada się, że w najbliższych miesiącach rzeczywistość polityczna w Polsce będzie m.in. stała pod znakiem tego planu. Później jeszcze pojawiły się informacje, że rząd ma być gabinetem „zderzaków”, a jego kluczowe zadania Tusk miał wyznaczyć na rok. Tak przynajmniej wynikało z jego słów, które padły na zarządzie PO.
Rząd Donalda Tuska prawie gotowy
Skład nowego rządu jest już praktycznie gotowy. Szefem Kancelarii – a to arcyważne stanowisko – może zostać Jan Grabiec, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Donalda Tuska. W kluczowych resortach – spraw wewnętrznych, aktywów państwowych – również zasiądą bliscy współpracownicy Tuska. To samo dotyczy projektu zmian w mediach publicznych, co dla Koalicji Obywatelskiej było jednym z priorytetów zapowiadanych w kampanii. W zasadzie tylko szefem jednego kluczowego ministerstwa – MON – nie będzie bezpośrednio człowiek z otoczenia Tuska, czyli prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Szefami mniej strategicznych, chociaż oczywiście nadal ważnych resortów zostali koalicjanci.
Czytaj więcej
Według TVN24 już niemal sfinalizowane są rozmowy demokratycznej koalicji dotyczące ministerialnych stanowisk w rządzie Donalda Tuska. Nieobsadzony pozostaje tylko jeden resort.
KO zapowiedziało już powołanie trzech komisji śledczych dotyczących sprawy Pegasusa, afery wizowej i wyborów kopertowych. W czwartek marszałek Szymon Hołownia powiedział, że już w najbliższy wtorek będą głosowane wnioski o ich powołanie. Hołownia przypomniał – komentując żartobliwie ogromną popularność Sejmu w internecie – że wszyscy powinni się zaopatrzyć w popcorn.