Badanie: Przywództwo Zachodu odrzucane w krajach rozwijających się

Marzą o życiu w Ameryce lub Europie, ale gdy chodzi o wojnę w Ukrainie lub chińską inwazję na Tajwan, Hindusi czy Brazylijczycy nie staną po stronie USA i UE.

Aktualizacja: 15.11.2023 06:18 Publikacja: 15.11.2023 03:00

Mieszkańcy Indii marzą o życiu w UE lub USA, ale mają inne spojrzenie na geopolitykę

Mieszkańcy Indii marzą o życiu w UE lub USA, ale mają inne spojrzenie na geopolitykę

Foto: AdobeStock

W przeprowadzenie tego badania zaangażowali się jedni z najbardziej znanych politologów świata: Timothy Garton Ash, Ivan Krastev i Mark Leonard. Z ich inicjatywy Uniwersytet Oksfordzki i European Council on Foreign Relations przeprowadziły szeroki sondaż w 21 krajach, do którego wyłączny dostęp w Polsce otrzymała „Rzeczpospolita”.

Rosja to nie Europa

Wnioski, jakie z niego płyną, wielu zaskoczą. Ukraina, Bliski Wschód, a wkrótce być może Tajwan: wojny znów stały się codziennością naszego życia. Prezydent USA Joe Biden oraz inni zachodnich politycy przedstawiają je jako wybór między demokracją i dyktaturą, wolnością i niewolą.

Czytaj więcej

Czy Joe Biden powstrzyma inwazję Chin na Tajwan?

Jednak poza Ameryką i Europą reszta ludzkości tak tego nie widzi. Mamy raczej do czynienia ze światem „à la carte”: każdy dobiera wartości i sojuszników tak jak mu wygodnie w danym momencie.

Owszem, gdyby mieli osiedlić się w kraju innym niż własny, przytłaczająca większość Brazylijczyków, mieszkańców RPA, południowych Koreańczyków czy Turków bez wahania wskazuje albo na Amerykę, albo zjednoczoną Europę. Tylko w Rosji i Indonezji pada przede wszystkim odpowiedź „nie wiem”. Do Chin czy Federacji Rosyjskiej właściwie nie chce się przenieść nikt.

Podobnie gdy pada pytanie o prawa człowieka, przytłaczająca większość ankietowanych (poza mieszkańcami Rosji) woli Amerykę od Chin. Sami Rosjanie są niemal jednomyślni, że ich kraj z punktu widzenie wyznawanych wartości politycznych nie należy do Europy.

Ale ta ocena nie ma przełożenia na wybory geopolityczne. Okazuje się bowiem, że poza Stanami Zjednoczonymi i Koreą Południową tylko niewielka część ankietowanych uważa, że wojna w Ukrainie powinna trwać tak długo, aż Rosja straci wszystkie podbite ziemie. Więcej, ci w Chinach, Indonezji, Arabii Saudyjskiej, Turcji czy Indiach (no i oczywiście w Rosji) uważają, że to postawa Białego Domu jest główną przeszkodą do zakończenia tego konfliktu.

Poza Ameryką i w mniejszym stopniu Unią Europejską oraz Koreą Południową dominuje też pogląd, że w ciągu pięciu lat ten konflikt wygra Rosja. Stąd wniosek, że Ukraina zrobiła błąd, godząc się w 1994 roku na oddanie broni jądrowej w zamian za gwarancje bezpieczeństwa. Jeden z sygnatariuszy memorandum z Budapesztu, Rosja, złamała podjęte wtedy zobowiązania. Dziś większość mieszkańców Arabii Saudyjskiej, Korei Południowej czy Turcji wyciąga z tego wniosek, że ich kraj powinien dążyć do posiadania broni atomowej.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: USA stać na trzy fronty, nie czwarty

Aż 52 proc. Chińczyków, a także 39 proc. Amerykanów i 35 proc. Europejczyków jest przekonanych, że dojdzie do chińskiej inwazji na Tajwan. Więcej, większość Saudyjczyków, południowych Koreańczyków, Indonezyjczyków czy Hindusów jest przekonanych, że w ciągu pięciu lat z tego powodu Stany Zjednoczone wypowiedzą wojnę Chinom. Czy jednak miłośnicy wolności uważają, że w takim przypadku należy przyjść na odsiecz małej, ale prężnej demokracji, jaką jest Tajwan, której groziłaby brutalna chińska dyktatura? Nawet w krajach Unii takiego zdania jest ledwie 8 proc. pytanych, podczas gdy 75 proc. uważa, że ich kraj powinien pozostać wówczas neutralny.

Rozpad Unii Europejskiej?

To część szerszego problemu. Unia marzy, że stanie się jedną z potęg świata. Ale świat wcale jej tak nie postrzega. Większość Chińczyków, Rosjan i Saudyjczyków uważa, że za 20 lat zjednoczonej Europy już nie będzie. Oczywiście, to mieszkańcy dyktatur, którzy od dziesięcioleci są bombardowani nienawistną względem europejskich wartości propagandą. Jednak i w samej Unii pogląd o rozpadzie Wspólnoty w perspektywie dwóch dekad podziela co trzeci pytany. Mniej więcej taki sam jest udział Amerykanów czy Indonezyjczyków, którzy sprawy widzą podobnie.

Autorzy sondażu ustalili, że to część całościowej, pesymistycznej wizji świata. Bo aż dwie trzecie tych, którzy nie widzą przyszłości dla Unii, uważają także, że Stany Zjednoczone przestaną być demokracją. Ale podobnie jak z Europejczykami, także i w USA powszechny jest pesymizm w odniesieniu do przyszłości własnego kraju. O ile 85 proc. Hindusów widzi w różowych barwach perspektywy swojej ojczyzny, o tyle podzielających taką ocenę Amerykanów jest cztery razy mniej. Znacznie większy niż za oceanem optymizm panuje nawet w ogarniętej wojną Rosji.

W przeprowadzenie tego badania zaangażowali się jedni z najbardziej znanych politologów świata: Timothy Garton Ash, Ivan Krastev i Mark Leonard. Z ich inicjatywy Uniwersytet Oksfordzki i European Council on Foreign Relations przeprowadziły szeroki sondaż w 21 krajach, do którego wyłączny dostęp w Polsce otrzymała „Rzeczpospolita”.

Rosja to nie Europa

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kontrole na granicy z Niemcami. Kto i czego powinien się spodziewać?
Polityka
Strefa Schengen pęka w szwach. Holendrzy chcą ograniczyć napływ migrantów
Polityka
Kolejne ważne wybory na wschodzie Niemiec. Brandenburgia szczególnie prorosyjska
Polityka
Nowa Komisja Europejska: bezpieczeństwo i obrona dla Europy Wschodniej i Północnej
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Polityka
"Oto skład mojego gabinetu". Ursula von der Leyen przedstawiła nowych komisarzy KE