Partia Republikańska jest w tak wielkim szoku, że dała sobie aż tydzień, aby znaleźć kandydatów na miejsce dotychczasowego przewodniczącego Izby Reprezentantów Kevina McCarthy’ego. I to mimo że kraj jest w kryzysie politycznym, a Kongres musi do 17 listopada uzgodnić kompromisową ustawę budżetową, aby uniknąć paraliżu podstawowych instytucji państwa.
Z wnioskiem o głosowanie nad losem McCarthy’ego wystąpił tylko jeden poseł, reprezentujący Florydę Matt Gaetz. 40-latek jest fanatycznym zwolennikiem Donalda Trumpa, a udziela się głównie w radykalnych mediach zamiast w pracach Kongresu. Poszło o kompromis, jaki kilkadziesiąt godzin wcześniej McCarthy zdołał wynegocjować z demokratami i odłożyć o 45 dni zamknięcie (shutdown) administracji publicznej.
Kevin McCarthy stracił stanowisko. Gra na polaryzację
Gaetz mógł w pojedynkę wystąpić z takim wnioskiem, bo wcześniej na dającą taką możliwość zmianę regulaminu prac Izby Reprezentantów zgodził się sam McCarthy. To była cena za poparcie jego kandydatury na spikera izby niższej Kongresu w 15. rundzie głosowania. Republikanie mają niewielką (222 do 212) większość w Izbie Reprezentantów, choć sytuacja jest odwrotna w Senacie, który również musi akceptować ustawy finansowe. Tu niewielką przewagą cieszą się demokraci.
Czytaj więcej
Po raz pierwszy w historii Izba Reprezentantów amerykańskiego Kongresu odwołała ze stanowiska urzędującego spikera. Kevin McCarthy został odwołany po 9 miesiącach piastowania tej funkcji.
Jednak w środę za odwołaniem republikańskiego spikera głosowało 216 posłów, podczas gdy 208 było temu przeciwnych. Stało się tak, bo do demokratów przyłączyła się niewielka, ale bardzo wpływowa frakcja republikanów powiązanych z Donaldem Trumpem. Były prezydent gra na głęboką polaryzację sceny politycznej. Liczy, że dzięki temu to on zdobędzie republikańską nominację w walce o Biały Dom: jest symbolem sprzeciwu wobec Joe Bidena.