Szef Biura Polityki Międzynarodowej prezydenta Marcin Przydacz zapytany został na antenie Radia Zet, dlaczego Polska nie złożyła skargi na Rosję do trybunału w Hadze, dotyczącej zwrotu wraku Tupolewa i czarnych skrzynek. - W moim przekonaniu, póki co prawnicy MSZ nie doszli do przekonania, że taka skarga byłaby skuteczna. Trwają analizy, różnego rodzaju działania prawne w związku z tą sytuacją, ale nie ma żadnego dokumentu, który miałby być gotowy do wysyłki - powiedział. - Jeszcze w styczniu 2022 minister Rau rozmawiał ze swoim odpowiednikiem rosyjskim i również ta tematyka była poruszana dodał. Jak zaznaczył szefa Biura Polityki Międzynarodowej prezydenta, „na skutek braku konstruktywnej postawy partnera, brak jest jakiejkolwiek możliwości odzyskania wraku”. - Kolejny raz, z tego miejsca będę apelował do strony rosyjskiej o udostępnienie dowodów stronie polskiej - podkreślił Przydacz.
- Oficjalny powód jest banalny – mówią, że nie zakończyli jeszcze swojego śledztwa. Wszystko jest oblane sosem niepewności - stwierdził Marcin Przydacz. Jak ocenił polityk, błędy w tej sprawie zostały popełnione na samym początku, w kwietniu 2010, kiedy podjęto decyzję o oddaniu śledztwa stronie rosyjskiej. - Rosja nie chce zwrócić wraku, powołując się na decyzje pseudoprawne. Gdyby decyzje były inaczej podjęte w kwietniu 2010, to pewnie bylibyśmy w innej rzeczywistości - stwierdził minister. Dodał także, że pracując w MSZ spotykał się z prokuratorami prowadzącymi, którzy oczekują dostępu do podstawowych dowodów, by móc kontynuować działania śledcze.
Czytaj więcej
Samolot polski, z prezydentem, jest terytorium naszego kraju, częścią Polski. W jakimś sensie Rosja okupuje część polskiego majątku - mówił w rozmowie z TVP poseł PiS, Marek Suski.
Polityka zapytano również o wypowiedź prezydenta Zełenskiego, że „im więcej wolności będziemy mieli, tym więcej gwarancji, że nasz wspólny wróg będzie ponosił odpowiedzialność za Bykownię, Buczę, Katyń i Smoleńsk do końca życia”. - Trzeba patrzeć na to w perspektywie wystąpienia publicznego. Zwracał się do Polaków, rysując podobieństwa. Pokazuje to wspólną linię dziejów, gdzie opresor rosyjski dokonywał zbrodni na narodzie polskim i ukraińskim wyjaśniał Przydacz.
- Nie boję się, nie mam w sobie obawy, natomiast jestem przekonany, że są takie siły w różnych częściach świata, które chciałyby się dowiedzieć, o czym są prowadzone rozmowy w Pałacu Prezydenckim - podkreślił szef Biura Polityki Międzynarodowej prezydenta zapytany o wyciek ściśle tajnych dokumentów Pentagonu, z których wynika, że Amerykanie podsłuchują nie tylko swoich wrogów, ale i sojuszników. Jak podkreślił Przydacz, „mamy sprawny kontrwywiad, który nas zabezpiecza”. - W ramach rozmów sojuszniczych, wymiany informacji wymieniamy się informacjami ze stroną Amerykańską, ale są też tajemnice, które pozostają wiedzą decydentów w Polsce i nie są udostępniane nawet partnerom - powiedział, dodając, że nie ma żadnych informacji dotyczących tego, że prezydent Duda był podsłuchiwany przez USA.