– Perspektywa członkostwa Ukrainy w UE podtrzymuje wolę walki przeciw Rosji – mówił w czwartek w Kijowie prezydent Wołodymyr Zełenski, który już czwarty raz od wybuchu wojny gościł u siebie Ursulę von der Leyen. Ale tym razem przewodnicząca Komisji Europejskiej nie przyjechała sama – towarzyszyło jej 15 komisarzy, którzy odbyli regularne posiedzenie z ukraińskim rządem. To znak, że Ukraina jest najbliższym partnerem Unii.
Delegacja przyjechała do Kijowa nocnym pociągiem z Przemyśla, a w tej podróży towarzyszyła jej grupa dziennikarzy, w tym z „Rzeczpospolitej”. – Od inwazji minął rok, a my cały czas stoimy twardo przy boku Ukrainy – mówiła im w pociągu von der Leyen.
Czytaj więcej
Władze Polski, tak jak Francji, Włoch czy Hiszpanii, musiałyby zmienić swoją politykę, aby proces integracji naszego wschodniego sąsiada z UE stał się wiarygodny.
W ukraińskiej stolicy blisko rok od inwazji Rosji wojny wprost nie widać. Miasto nie doznało praktycznie zniszczeń, korki na ulicach jak w normalnych czasach, może trochę mniej otwartych sklepów i restauracji. Tego, że kraj pogrążony jest w krwawym konflikcie z potężnym sąsiadem, można domyślić się z faktu, jak dobrze chroniona jest okolica biur prezydenckich – cały kwartał ulic jest zamknięty, żołnierze kontrolują wszystkich wjeżdżających.
66 mld euro
Spotkanie unijnych komisarzy z rządem jest bezprecedensowe. To był osobisty pomysł von der Leyen, która początku wojny popiera Ukrainę i jej europejskie ambicje. UE pomaga Ukrainie gospodarczo i militarnie. Od początku wojny ta pomoc wynosi 50 mld euro, a jeśli doliczyć dwustronne dostawy sprzętu wojskowego, sięga 66 mld euro.