Projekt nowelizacji kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenie zakłada, że nie będzie można tak jak teraz odmówić przyjęcia mandatu, tylko go zaskarżyć. Projekt złożyła grupa posłów PiS, ale wnioskodawców reprezentuje Jan Kanthak z Solidarnej Polski.
Projekt wsparł w poniedziałek wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, który stwierdził, że to „pomysł koalicjantów", który wydaje się „rozsądny i logiczny". Terlecki zastrzegł, że zapewne sprawa będzie poruszona na najbliższym posiedzeniu Rady Koalicji, ale nie jest tak, że każdy pomysł trzeba wstępnie dokładnie omawiać. Przeciwko projektowi są politycy Porozumienia Jarosława Gowina. – To jest naturalne, że mamy odmienne poglądy w niektórych kwestiach, gdybyśmy się we wszystkim zgadzali, to bylibyśmy jedną, a nie trzema partiami – mówi nam Jan Strzeżek, wicerzecznik Porozumienia.
Przeciwko jest też opozycja, którą Terlecki nazwał „durną". Swoje mocne zastrzeżenia wyrażają liczni konstytucjonaliści. Politycy Solidarnej Polski wskazują, że podobne rozwiązania funkcjonują w Niemczech i w innych krajach Zachodu. W Sejmie mówi się jednak, że projekt może ulec modyfikacjom, zwłaszcza w tym kluczowym zapisie dotyczącym przyjmowania mandatów. Prace nad nim to sprawa przyszłości, Sejm zbiera się dopiero 20 stycznia na pierwszym posiedzeniu w nowym, 2021 roku.
Czy jest to fundamentalna sprawa dla Zjednoczonej Prawicy? Z naszych rozmów wyłania się obraz sytuacji przeczący tej tezie. Mówią to politycy z różnych ośrodków władzy, ale jednocześnie niemal wszyscy odnotowują polityczne pozycjonowanie się głównych sił w tej sprawie. Podobne do tego, które moglibyśmy obserwować w poprzednim roku, zwłaszcza jeśli chodzi o postawę partii Gowina i Ziobry jako zwolenników twardszego czy bardziej umiarkowanego kursu.
Przeciwko rozwiązaniu zaproponowanemu w jego pierwotnym kształcie mocno protestuje opozycja. Zarówno Koalicja Obywatelska, Lewica, jak i PSL. – Pisowski projekt likwidujący możliwość odmowy przyjęcia mandatu to drastyczne ograniczenie praw obywatelskich. To jest projekt rodem z najciemniejszych dyktatur – powiedziała w poniedziałek Kamila Gasiuk-Pihowicz z Koalicji Obywatelskiej. Co wobec tego projektu mówią politycy Konfederacji? – Po pierwsze, to ograniczenia praw obywatelskich, które do tej pory były z nami. Po drugie, jest to oczywisty skok na kasę ze strony władz. Po trzecie, pomysł niesie ogromny bagaż emocjonalny. To ma sprawić, że będziemy się bać policji. To swego rodzaju tresura – mówi „Rzeczpospolitej" Artur Dziambor, gdyński poseł Konfederacji.