Zmarł żołnierz USA James Dresnok, który przed laty zbiegł do Korei

James Dresnok, amerykański żołnierz, który po wojnie zbiegł do Korei Północnej, zmarł w 2016 roku. Dotąd oficjalnie nie informowano o jego śmierci.

Aktualizacja: 10.04.2017 15:10 Publikacja: 10.04.2017 14:23

Zmarł żołnierz USA James Dresnok, który przed laty zbiegł do Korei

Foto: Twitter

James Joseph Dresnok, amerykański żołnierz, który w 1962 roku uciekł do Korei Północnej biegnąc przez pole minowe w strefie zdemilitaryzowanej, zmarł w 2016 roku po poważnej chorobie - informuje NK News. Miał 75 lat.

Informacji o śmierci Dresnoka, jednego z niewielu Amerykanów, którzy zbiegli do Korei Północnej, nie były do tej pory publikowane przez media państwowe.

- Przez źródło z przemysłu filmowego dowiedzieliśmy się, że zmarł - powiedział menadżer generalny koreańskiej firmy Coryo Tours Simon Cockerell. - Wiemy o tym już od zeszłego roku, nie udzielono nam jednak informacji kiedy to się stało i jak - dodał. - Słyszałem, że był bardzo chory - potwierdził anonimowy informator, na którego powołuje się NK News. - Dwa lata temu powiedziano mi, że był zbyt chory, aby się ze mną spotkać - podkreślił.

Znany lepiej jako „Jim” James Dresnok został w 2006 roku przedstawiony w brytyjskiej telewizji w dokumencie „Przekraczając granicę”. W filmie odnoszono się do chronicznych problemów ze zdrowiem Dresnoka.

Zanim zbiegł do Korei Północnej zmagał się z depresją. - Miałem dość mojego dzieciństwa, mojego małżeństwa, mojego życia w armii - wszystkiego. Czułem się skończony. To była dla mnie jedna droga ucieczki - mówił twórcom dokumentu Dresnok.

15 sierpnia 1962 roku Dresnok udał się w kierunku zaminowanego pasa ziemi zdemilitaryzowanej. Zbliżał się do zupełnie nieznanego mu świata, z którego nie miał właściwie szans na powrót. Zastanawiał się, w jaki sposób zostanie przyjęty przez władze państwa, z którego żołnierzami do tej pory walczył. W każdej chwili mógł zginąć. Gdy wkroczył na pole minowe, w jego jednostce podniesiono alarm. Choć inni żołnierze krzyczeli, aby zawrócił, Dresnok nie chciał się wycofać. Wiedział, że po powrocie czekał na niego sąd polowy i długoletnie więzienie za dezercję. Zaskoczeni żołnierze Korei Północnej obserwowali zbliżającego się w ich kierunku wroga. Dresnok oddał się bez walki w ręce Koreańczyków, którzy jedynie na rozkaz dowódcy powstrzymali się przed jego uśmierceniem. Władzom Korei Północnej trudno było pojąć, że Amerykanin z własnej woli się do nich przyłączył.

- 15 sierpnia w południe, w samym środku dnia, kiedy wszyscy jedli lunch, ruszyłem w drogę - mówił o swojej decyzji. - Tak, bałem się. Kiedy wkroczyłem na pole minowe i zobaczyłem to wszystko na własne oczy, zacząłem się pocić. Przekroczyłem granicę szukając nowego życia - zaznaczał.

W 2008 roku brytyjski Guardian przeprowadził wywiad z Dresnokiem, który pomimo poważnych problemów z sercem i ostrzeżeń jakie dostawał od lekarza, palił trzy paczki papierosów dziennie.

Po śmierci, Dresnok zostawił dwoje dzieci - Ted’a i James’a, którzy wychowali się w Korei Północnej i wciąż żyją w kraju. Popierający Korreę Północną Minjok Tongshin w zeszłym roku przeprowadził wywiad z jego synami. Wynika z niego, że w ich opinii, kraj który ich „zaadoptował” jest idealnym społeczeństwem. W opinii synów Dresnoka, decyzja ich ojca była „prawidłowo podjętym krokiem”.

Simon Cockerell, który znał Dresnoka mówi, że choć od dawna nie miał kontaktu z mężczyzną, pozostawał w kontakcie z jego synami. - Nie widzieliśmy Johna od kilku lat, ale od czasu do czasu wpadaliśmy na jego synów - mówił Cockerell. - Jeden z nich ma imię po ojcu, w związku z czym na początku nie do końca wiadomo było kto właściwie zmarł - dodaje.

Polityka
Prezydent Rumunii zrezygnował z zajmowanego stanowiska
Polityka
Donald Trump zapowiada nowe cła. Ucierpi m.in. Kanada
Polityka
Partia Nigela Farage'a wkrótce może być największym ugrupowaniem w Wielkiej Brytanii
Polityka
Donald Trump potwierdza, że rozmawiał z Władimirem Putinem. Ale nie zdradza o czym
Polityka
Donald Trump o przyłączeniu Kanady do Stanów Zjednoczonych: Nie żartuję