W mediach społecznościowych i wśród dziennikarzy jest pan kojarzony z pewną swoistą bańką - rolniczą. Ma pan plan by skutecznie wyjść z przeslaniem np. do mieszkańców miast?
Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii: Oni mają problemy analogiczne do naszych. Media społecznościowe z jednej strony pozwalają wyjść do tych ludzi, nawiązać kontakt, czy dać wypowiedzieć się bez użycia wielkich mediów, tylko zbudować samemu zasięg. AgroUnia to zrobiła i ten głos jest bardzo mocno słyszalny. Ja pamiętam taką sytuację, jak dwa lata temu strajkowali nauczyciele i my jednym wpisem na Twitterze wywołaliśmy dość wieką burzę, gdy napisaliśmy, że ich wspieramy. Wystarczył jeden tweet. Dla mnie to było oczywiste, a dla niektórych okazało się to tak kontrowersyjne, że trzeba było to opisać i to też pokazało, że te normalne zachowania są odbierane jako kontrowersyjne. Więc z jednej strony daje to duże możliwości, a z drugiej też można się mocno sparzyć. Nie można być jednak niewolnikiem Twittera.