Osoby wchodzące obecnie do Sejmu na podstawie jednorazowych kart wstępu mogą samodzielnie poruszać się po kompleksie. Marszałek Marek Kuchciński chce, by eskortowali ich posłowie lub senatorowie. Taką propozycję złożył w ramach projektu reformy zasad poruszania się po parlamencie. Ale jak ustaliliśmy, szanse na jego wprowadzenie są minimalne. Powód? Ostry sprzeciw marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego.
O pomyśle marszałka Sejmu jako pierwsza napisała w październiku „Rzeczpospolita". Kuchciński chciał gruntownie zmodyfikować zarządzenie w sprawie wstępu do budynków zarządzanych przez Kancelarię Sejmu. Jednak do jego wydania potrzebna jest zgoda marszałka Senatu. A tam projekt Kuchcińskiego uznano za nieakceptowalny.
– Marszałek Senatu twierdzi, że zmiany mocno utrudnią życie na Wiejskiej – mówi nam nieoficjalnie jeden z senackich urzędników. Zauważa, że jedną z zasad proponowanych przez Kuchcińskiego był wyjątkowo długi, bo 48-godzinny termin na zgłaszanie list imiennych, na podstawie których wchodzą do Sejmu m.in. goście komisji. Obecnie nie ma żadnego terminu na ich złożenie, więc można zrobić to w ostatniej chwili.
Projekt przewidywał też, że poseł lub senator, którego goście naruszyli dobre obyczaje, będzie mógł dostać czasowy zakaz ich zapraszania. Jednak czarę goryczy miała przelać inna propozycja: zakazu wstępu senatorów na salę obrad Sejmu, chyba że muszą być na mównicy, by przedstawić projekt senacki. – Odebraliśmy to jak policzek – mówi senacki urzędnik.
Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz z PO tłumaczy „Rz", że od początku sprzeciwiał się nowym regulacjom. – Protestowałem podczas posiedzeń prezydium Senatu – mówi.