Rewolwerowiec wiecznej opozycji

Odważna walka z PRL zamknęła mu drzwi do kariery prawnika. Dziś otworzyła do gabinetu ministra sprawiedliwości.

Aktualizacja: 23.01.2009 08:44 Publikacja: 22.01.2009 23:16

Andrzej Czuma

Andrzej Czuma

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Tekę ministra wręczy dzisiaj Andrzejowi Czumie prezydent Lech Kaczyński, który w 2000 roku – jeszcze jako prokurator generalny – wystąpił o kasację zarzutu z 1970 r. wobec Andrzeja Czumy, że próbował siłą obalić ustrój PRL.

Bo życiorysu może temu prawie 71-letniemu ministrowi pozazdrościć wiele osób. – Był bezkompromisowy i bardzo sztywno traktował wszystkie normy moralne – ocenia Leszek Moczulski, który działał z nim w opozycji.

Tradycje patriotyczne Czuma wyniósł z domu. Jego stryj Walerian był współtwórcą Dywizji Syberyjskiej i dowódcą obrony Warszawy w 1939 r. – wzięty do niewoli niemieckiej, po w wojnie wyemigrował do Anglii. A ojciec, Ignacy – profesor prawa i skarbowości, przed wojną prorektor KUL, poseł na Sejm II RP i współautorem Konstytucji kwietniowej – był więziony i przez Niemców, i przez władze PRL za związki z organizacją Wolność i Niezawisłość.

Nic dziwnego, że zaraz po studiach prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim Andrzej Czuma założył ze Stefanem Niesiołowski konspiracyjną organizację niepodległościową – Ruch.

[srodtytul]Ofiary Lenina[/srodtytul]

Nie uznawali PRL za legalne państwo polskie, więc nie próbowali go reformować, tylko chcieli z nim walczyć.

– Był tak aktywny, że śmialiśmy się, iż wsiada naraz do dwóch pociągów jadących w przeciwne strony – wspominał Niesiołowski.

Wynosili z budynków różnych instytucji państwowych powielacze i maszyny do pisania, by wydawać własne pisma. Malowali na murach antykomunistyczne napisy. A w sierpniu 1968 r. Benedykt Czuma, brat obecnego ministra, wraz z Niesiołowskim zrzucili z Rysów tablicę poświęcą Włodzimierzowi Leninowi.

Wiosną 1970 r. postanowili demonstracyjnie zniszczyć Muzeum Lenina w Poroninie. Czuma był akurat tej akcji przeciwny, ale w gronie przywódców Ruchu został przegłosowany. Do zniszczenia nie doszło, bo dzień przed Akcją „Poronin” wszystkich aresztowano. Czuma odmówił zeznań. Razem z Niesiołowskim zostali skazani na 7 lat więzienia za próbę obalenia siłą ustroju socjalistycznego. Wyszli z więzienia po 4 latach na mocy amnestii, lecz dopiero w 2002 r. Sąd Najwyższy uniewinnił ich z zarzutu, uwzględniając kasację, o którą wystąpił Kaczyński.

Gdy niedawno brat obecnego prezydenta i prezes PiS Jarosław Kaczyński zasugerował, że wedle materiałów IPN Niesiołowski sypał na kolegów z Ruchu podczas przesłuchań, Czuma zareagował ostro.

– To podłość – mówił. I zarzucił Kaczyńskiemu, że choć został przez niego poinformowany, iż agentem był późniejszy działacz PiS-u, nie zareagował: – To nasz kolega z organizacji Ruch, zatrzymany jak my, Wiesław Jan Kurowski otwarcie nawiązał współpracę z SB. M.in. dzięki jego zeznaniom nasza organizacja została rozpracowana. Dziś to się wydaje śmieszne, ale takie zeznania jak jego były podstawą do postawienia nam bardzo ciężkich zarzutów. Do grudnia 1970 r., gdy nastąpiła zmiana władzy i Gomułkę zastąpił Gierek, liczyłem się z tym, że dostanę wyrok śmierci.

Ta emocjonalna obrona wywołała zdziwienie części kolegów z podziemia, którzy również oskarżali Niesiołowskiego, a wśród opozycji parlamentarnej – złośliwe uwagi, że Czuma „przesiąkł PO”.

[srodtytul]Opozycja znad herbaty [/srodtytul]

Więzienie nie zniechęciło Andrzeja Czumy do działalności opozycyjnej. Próbował dalej.

W piątek 25 marca 1977 r. Czuma, Moczulski i Maciej Grzywaczewski spotkali się w kawiarni przy warszawskim Dworcu Centralnym. Nad szklankami z kawą i herbatą, po wielu tygodniach rozmów, zdecydowali, że powołają Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela.

– Andrzej był zawsze bardzo odważny, to imponowało wielu młodym ludziom, których udało nam się wówczas przyciągnąć do Ruchu – ocenia Moczulski.

W 1977 roku obaj zorganizowali pierwszą od wielu lat demonstrację w Warszawie. W przejściu pomiędzy Domami Centrum ustawili dwa podwyższenia. Na jednym przemawiał Czuma, na drugim Moczulski. Obu zatrzymała SB i robiła to jeszcze wiele razy.

Obaj byli rzecznikami ROPCIO i wydawali „Opinię”, pierwszy nielegalny periodyk w PRL z jawnie podanymi nazwiskami redakcji. Ale szybko doszło między nimi do konfliktu. Spór szedł o przywództwo i formułę polityczną. Moczulskiemu zarzucano m.in. zapędy wodzowskie, zaś on oskarżał Czumę i jego stronników o nieróbstwo i blokowanie jego inicjatyw. W czerwcu 1978 r., podczas III Spotkania Ogólnopolskiego uczestników ROPCiO w Zalesiu Górnym pod Warszawą, Moczulski został większością głosów usunięty z redakcji. Wkrótce potem powołał Konfederację Polski Niepodległej, ale przez pewien czas działały nawet dwa Ruchy Obrony Praw Człowieka i Obywatela, wzajemnie nie uznające swego istnienia.

– Nie mam absolutnie do Andrzeja żalu, mieliśmy różne koncepcje polityczne: ja byłem pryncypialnym piłsudczykiem, on zawsze bliżej do środowisk chrześcijańsko – demokratycznych, obaj mieliśmy silne charaktery – mówi Moczulski. I podkreśla: – Od tej chwili nasze kontakty stały się bardzo luźne, lecz kiedy po kilku latach wyszedłem kolejny raz z więzienia i dostałem pozwolenie na wyjazd na leczenie do USA, Andrzej czekał na mnie na lotnisku w Chicago i bardzo troskliwie się mną tam zaopiekował. To pokazuje, jakim jest człowiekiem.

Po ponad 20 latach walki w opozycji, Czuma zdecydował się bowiem wyemigrować. Po sierpniu 1980 był jeszcze doradcą „Solidarności” w Regionie Śląsko–Dąbrowskim oraz redaktorem i wydawcą „Wiadomości Katowickich”. Aresztowano go na dzień przed ogłoszeniem stanu wojennego i do 23 grudnia 1982 więziono w obozie internowania na Białołęce, w Jaworzu, a następnie w Darłówku. W końcu w 1986 r. poleciał za Ocean. Przez pierwsze lata pracował w Chicago jako malarz i robotnik. Od 1988 prowadził własny program radiowy emitowany w aglomeracji chicagowskiej przez stację WNVR 1030, a następnie WPNA 1490.

Za swe zasługi został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta RP na uchodźstwie Kazimierza Sabbata oraz Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

– Prywatnie to niesłychanie sympatyczny i życzliwy człowiek. Potrafi długo opowiadać różne historie z czasów PRL, jak i o swoim pobycie w Stanach Zjednoczonych – tak widzi go z dzisiejszej perspektywy poseł PO Antoni Mężydło.

[srodtytul]Blisko PiS, bliżej PO [/srodtytul]

Andrzej Czuma wrócił do kraju zaledwie parę lat temu, po kolejnych 20 latach, namawiany przez przyjaciół. I choć twierdził, że ma przyjaciół i w PiS, i w Platformie Obywatelskiej – wybrał tę drugą. Dlaczego?

Nie bez znaczenia było zapewne to, w PiS-owskich rządach wiceministrem sprawiedliwości był Andrzej Kryże. Sędzia, który w 1980 r. skazał go trzy miesiące więzienia za zorganizowanie 11 listopada 1979 r. obchodów Święta Niepodległości pod Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Kryże został zdymisjonowany, ale Czuma nie ukrywał, że o to mianowanie ma żal do liderów PiS–u.

W wyborach do Sejmu w 2005 r. startował więc z list PO. Bez powodzenia. W grudniu 2006 r. dostał jednak mandat po Hannie Gronkiewicz–Waltz, gdy objęła urząd prezydenta Warszawy. W przyspieszonych wyborach w 2007 r. Czuma został posłem już bez problemu.

– Ma charakter. Jeśli jest do jakiejś sprawy przekonany, to potrafi być bardzo twardy i długo o nią walczyć –sądzi Mężydło. Zaprzyjaźnili się w zeszłej kadencji – wtedy Mężydło należał jeszcze do PiS-u. Obu zapraszano często do mediów jako znanych antykomunistycznych działaczy, którzy osiedli w różnych obozach politycznych. Spierali się zawsze. Aż pewnego dnia nastąpiło „pojednania na wizji”. – Andrzej bywa uparty. Jeden z redaktorów TVN przypomniał mi ostatnio, że kiedyś w jego programie Czuma tak długo mnie do swego zdania przekonywał, że w końcu na antenie musiałem przyznać mu rację – śmieje się Mężydło. Dziś obaj są posłami Platformy.

W lutym 2008 r. Czuma został przewodniczącym sejmowej komisji śledczej ds. nacisków na służby i wymiar sprawiedliwości za rządów PiS–u. Posłowie Kaczyńskiego nie szczędzą mu krytyki i oskarżają o stronniczość.

– Używa policyjnych metod opresyjnych zawsze wtedy, kiedy przychodzi świadek, który kompromituje wersję PO – zarzucił mu Jacek Kurski. Chodził o przesłuchanie zastępcy prokuratora generalnego Andrzeja Pogorzelskiego, które Czuma zakończyłwbrew woli posłów PiS. – Mieliśmy pytania, a przewodniczący widząc, że wygrywamy to przesłuchanie powiedział, że świadek jest wolny. I świadek wziął papiery i czmychnął w długą – tłumaczył Kurski.

[srodtytul]Kowboj z Chicago [/srodtytul]

Ale Czuma nigdy nie należał do głównego nurtu politycznego PO.

Ostatnio stanął w obronie przygotowywanej przez posła Jarosława Gowina ustawy bioetycznej, choć jest w Platformie krytykowana jako zbyt restrykcyjna wobec zapłodnienia pozaustrojowego.

Wcześniej konsternację w PO wywołał pomysł Czumy, by zwiększyć w Polsce dostęp do broni. Tłumaczył: – Trzeba dać ludziom możliwość obrony przed bandytami. To może zapobiec przestępczości. Bandyta i tak kupi każdy rodzaj broni, a uczciwy obywatel nie może.

Jednak poparł go właściwie tylko skandalista Janusz Palikot. Pozostali posłowie żartowali, że „kowboj chce przenieść Chicago do Warszawy”. – Czuma za bardzo ogląda się na Stany Zjednoczone i chce przenosić do Polski wzorce rodem z Teksasu – ironizował Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO.

To nie wszystko. Platforma opowiedziała się za pełnym otwarciem archiwów Instytutu Pamięci Narodowej. A Czuma – nie przejmując się tym – oświadczył, że winni mieć do nich wgląd tylko naukowcy i dziennikarze, bo inaczej sąsiad będzie szukał haków na sąsiada. I wbrew większości liderów PO nie uznał za skandaliczną książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka „Lech Wałęsa a SB. Przyczynek do biografii”. A nawet jej bronił. – Dociekanie prawdy jest słuszne i potrzebne. Wałęsa uczynił ważne i wielkie rzeczy dla wolności Polski, ale to wcale nie znaczy, że nie należy opisywać jego całego życia – podnosił. I dodawał: – Sądzę, że ci, którzy dziś protestują przeciwko prześwietlaniu życiorysu Wałęsy, będą się w przyszłości tego wstydzili.

Moczulski zastanawia się, czy charakter Czumy pozwoli mu wreszcie rozwinąć karierę.

– Andrzej zapowiadał się na świetnego prawnika, niestety władze ukarały go za działalność opozycyjną uniemożliwiając mu zrobienie jakiejkolwiek kariery. Do sądownictwa, prokuratury i adwokatury, a także do kariery akademickiej drzwi miał zamknięte – wspomina Moczulski. Dlatego gdy działali w opozycji, Czuma pracował jako prawnik dyrekcji okręgowej PKP. Dziś zostaje ministrem.

[ramka][link=http://www.rp.pl/artykul/107684,204801_Platforma_wymiata_smieci.html]Rozmowa z Andrzejem Czumą[/link] ("Rz" z 14 października 2008)

[link=http://www.rp.pl/artykul/61991,164715_Pod_naciskiem.html]Joanna Lichocka o Andrzeju Czumie[/link] ("Rz" z 19 lipca 2008)[/ramka]

Polityka
Głosował za obniżeniem składki zdrowotnej. Senator Piotr Woźniak wyrzucony z klubu Lewicy
Polityka
Sondaż: Partia Razem w Sejmie. Przekroczyła próg wyborczy, goni Nową Lewicę
Polityka
Biegacz w błocie i znajomy Donalda Tuska. Ujawniamy, kto wymyślił obchody koronacji Chrobrego
Polityka
Sikorski reaguje na słowa Dudy ws. Ukrainy. „Odradzam”
Polityka
Donald Tusk w Gnieźnie ogłasza „doktrynę piastowską”