- To miejsce jest wyrzutem sumienia dla władz państwa polskiego, tu gdzie rodziła się Solidarność brakuje dziś gospodarza - mówił do zgromadzonych na placu przed bramą stoczni, gdzie odbywały się główne obchody 31. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Dokument zawierający 36 postulatów, w tym ten o powołaniu „wolnych i niezależnych od partii i rządu związków zawodowych", parafowano w zakładowej świetlicy 30 sierpnia 1980 roku, dzień wcześniej niż w Gdańsku. To zakończyło 13-dniowy masowy strajk 340 załóg z całego regionu, który zmusił reżim do ustępstw. Stocznia Szczecińska, która w sierpniu 1980 roku była jednym z filarów ogólnopolskiego protestu, została zamknięta dwa lata temu. - To jest coś najgorszego, co mogło spotkać ten region, straciliśmy miejsce, w którym można było wykrzyczeć swoje krzywdy rządzącym  – powiedziała „Rz" Łucja Plaugo, była członkini prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego negocjującego z delegacją rządową warunki porozumienia.

Plac Ofiar Grudnia'70, na którym przemawiał Waldemar Pawlak, otoczony jest masztami z flagami państw aramatorów, dla których stocznia budowała statki. Sa tak brudne i podarte, że trudno rozpoznać narodowe barwy Polski, Włoch, Niemiec, czy Francji. - To też jest świadectwo, że tu zabrakło gospodarza i zobowiązuję się przed państwem, że dołożę wszelkich starań, żeby ta sytuacja się zmieniła - obiecał Pawlak. Wicepremier dostał brudną biało-czerwoną flagę z jednego z masztów, gdy delegacje m.in. władz samorządowych, związków zawodowych z różnych części kraju, a także stowarzyszeń składały kwiaty pod pomnikiem zabitych w grudniu 1970 roku.

- Polacy oddawali za nią tutaj krew, a teraz mamy nieistniejąca stocznię i nikt za to nie poniósł konsekwencji - powiedziała Joanna Rutkowska z Klubu Gazety Polskiej. - Czy pan się nie wstydzi, że stocznia jest martwa? Obudźcie się! - krzyczał ktoś z tłumu. Pawlak przyjął nieoczekiwany podarek, pocałował flagę i zapewnił, że jego deklaracje to nie obietnice wyborcze. Dodał, że dopilnuje u ministra skarbu Aleksandra Grada żeby majątek stoczni został zagospodarowany.

Działalność stoczni w Szczecinie zakończyła decyzja Komisji Europejskiej, która w listopadzie 2008 roku uznała, że pomoc udzielona zakładowi z budżetu państwa naruszyła zasady konkurencji i pieniądze trzeba zwrócić. Majątek został wystawiony na przetarg, a ponad 4 tys. pracowników zostało zwolnionych. Stocznię kupiło Towarzystwo Finansowe "Silesia" należące do Skarbu Państwa. Na początku sierpnia "Silesia" wydzierżawiła ciąg technologiczny do produkcji statków firmie "Kraftport" z Katowic o kapitale zakładowym 5 tys. zł, której właściciele nie mają nic wspólnego z przemysłem stoczniowym. Zgodnie z umową mają ruszyć z budową statków do marca przyszłego roku. - Deklaracje wicepremiera Pawlaka są jednoznaczne, dają nam podstawy, aby pytać w przyszłości jak się z nich wywiązał - powiedział "Rz" Krzysztof Fidura ze stoczniowej Solidarności.