Donald Tusk nie zerwie koalicji z PSL ani nawet nie zabierze ludowcom resortu rolnictwa – wynika z informacji „Rz". Premier jest zaniepokojony faktem, że media nie ograniczają się do krytyki PSL, ale zaczynają się interesować przypadkami nadużywania władzy w PO. W sobotę „Rz" ujawniła liczne nazwiska działaczy Platformy zatrudnionych w spółkach i agencjach państwowych. A wczoraj „Gazeta Wyborcza" podała nazwiska 47 członków PO pracujących w Mazowieckiej Jednostce Wdrażania Programów Unijnych. Według naszych informacji, szef rządu postanowił czym prędzej zamknąć całą sprawę, żeby dziennikarze przestali tropić przypadki nepotyzmu i kolesiostwa w obu partiach rządzących.
Kto po Sawickim?
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz oświadczyła wczoraj, że umowa koalicyjna stwierdzająca, iż resort rolnictwa należy się?ludowcom, powinna być dotrzymana. Dodała, że osobiście nie straciła zaufania do PSL.
– Tusk chciał nas pogrillować, wstrzymując się z powołaniem nowego ministra, ale nie przewidział tego, że sam może być grillowany – mówi z ironią polityk PSL.
I wczoraj sprawy przyspieszyły. Premier, co potwierdził w Sejmie rzecznik rządu Paweł Graś, zdecydował się rychło wskazać następcę Marka Sawickiego, który jutro zostanie odwołany przez Bronisława Komorowskiego.
Joanna Trzaska-Wieczorek z Kancelarii Prezydenta powiedziała dziennikarzom, że prezydent chciałby przy tej okazji wręczyć nominację nowemu szefowi resortu. Ale nasi rozmówcy nie wykluczają, że do obsady Ministerstwa Rolnictwa dojdzie dopiero w następnym tygodniu.