Prawo i Sprawiedliwość wyraźnie popełniło falstart w wyścigu do stołecznego ratusza, zgłaszając kontrowersyjny projekt ustawy o nowym ustroju miasta. Nie znaczy to jednak, że wyścig się nie rozpoczął. Na razie główni kandydaci idą łeb w łeb.
Według sondażu przeprowadzonego przez IBRiS dla „Rzeczpospolitej" kandydat PO Rafał Trzaskowski zaledwie o 0,2 punktu procentowego dystansuje posła PiS Jacka Sasina, który zapewne weźmie udział w wyścigu o najważniejszy fotel w ratuszu. Należy jednak pamiętać, że lista polityków przyjęta w badaniu to oczywiście wybór potencjalnych kandydatów wysuwanych przez różne partie i środowiska.
Żadna oficjalna lista pretendentów jeszcze nie powstała, żadna z partii nie złożyła w tej kwestii jasnej deklaracji. Trzeba podkreślić, że sytuacja o tyle odbiega od wyborczej praktyki, że już pół roku temu, po wybuchu afery reprywatyzacyjnej, ze startu zrezygnowała obecna prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz z PO. Rafał Trzaskowski, wskazywany w badaniu jako kandydat tej partii w Warszawie, na pewno wymieniany był w środowisku Platformy najczęściej, jako fachowiec pracujący przy kampaniach obecnej prezydent oraz polityk młody, ale o sporym już doświadczeniu parlamentarnym i rządowym. Te cechy oraz image warszawskiego inteligenta i bywalca teatrów przynoszą mu sympatię 27,2 proc. badanych mieszkańców miasta stołecznego oraz 32 gmin, które według koncepcji PiS miałyby wejść w skład metropolii.
O dobrym wyniku może mówić kandydat PiS Jacek Sasin, zważywszy, że poprzednie wybory przegrał. Może go jednak zaniepokoić fakt, że mimo dołączenia okolicznych gmin, w których wybory parlamentarne wygrywa PiS, wynik Sasina wskazywany przez sondaż w pierwszej turze nie różni się od tego, który uzyskał cztery lata temu. To oznacza, że ewentualny napływ pisowskiego elektoratu z okolic stolicy nie poprawił pozycji potencjalnego kandydata tej partii. Pozytywną wiadomością dla partii rządzącej jest za to pewnie fakt, że Rafał Trzaskowski w pierwszej turze otrzymuje o 20 proc. mniej wskazań niż Hanna Gronkiewicz-Waltz w pierwszej turze poprzednich wyborów.