W czerwcową noc w 2024 roku Dominik Dołoszyński, młody kierowca z Bolkowa, wracał ze studiów we Wrocławiu. Opowiada, że zatrzymał się na przydrożnej stacji paliw i zauważył radiowóz policyjny. Gdy odjechał w stronę domu, policjanci mieli ruszyć w przeciwnym kierunku. Jednak później radiowóz miał zajechać drogę 19-latkowi, nie włączając sygnalizacji świetlnych.
Policjant zaatakował kierowcę gazem pieprzowym
Gdy mężczyzna chciał sięgnąć po telefon zamocowany na przedniej szybie, policjanci zaczęli mu go wyrywać. Następnie próbowano wyciągnąć go siłą z auta. Zdaniem nastolatka żaden z policjantów nie wydawał konkretnych poleceń ani nie przedstawił mu dowodu uzasadniającego zatrzymanie.
Czytaj więcej
Danuta Pogroszewska leczyła się psychiatrycznie po śmierci jednego ze swoich synów. Do szpitala w...
Sytuację zauważyło trzech świadków, którzy nie mogli przejechać przez zablokowaną drogę. Na prośbę młodego kierowcy zaczęli nagrywać interwencję telefonem. Zatrzymany prosił funkcjonariuszy, aby go zostawili. Jednak jeden z policjantów prysnął mu gazem pieprzowym prosto w oczy.
Następnie założył zatrzymanemu chwyt wokół szyi, przez co młody chłopak zaczął się dusić. Świadkowie krzyczeli do policjanta, żeby przestał. Krótko po tych wydarzeniach kierowca upadł na ziemię i zemdlał.