Zdzisław Lubomirski: Książę Prezydent

Nie komendant, ale sługa – tak podpisał się Józef Piłsudski pod listem skierowanym do ks. Zdzisława Lubomirskiego. Dlaczego?

Aktualizacja: 15.04.2018 15:58 Publikacja: 15.04.2018 00:01

Książę Zdzisław Lubomirski przyszedł na świat w Niżnym Nowogrodzie. Ukończył studia prawnicze na Uni

Książę Zdzisław Lubomirski przyszedł na świat w Niżnym Nowogrodzie. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim i Wszechnicę w Grazu.

Foto: Foka/Forum

Już zaraz po ukonstytuowaniu się Rady Regencyjnej i pierwszego Ministeryum miałem zamiar zwrócić się do Księcia z prośbą o łaskawe zajęcie się moją sprawą" – tak brzmi pierwsze zdanie długiego listu, który książę Zdzisław Lubomirski otrzymał latem 1918 roku od uwięzionego w Magdeburgu Józefa Piłsudskiego.

„Legiony zostały rozwiązane i znajdują swój smutny koniec w więzieniach i na ławie oskarżonych, w każdym zaś razie należą już do historyi, a nie do czynników, mających wpływ na chwilę bieżącą. Wypadki te, według mego zdania, są i dla mnie końcem mojej roli publicznej podczas wojny. Stawią mnie one w szeregu szarych, nieoficjalnych, „prywatnych", że tak powiem Polaków. Wyznam otwarcie Księciu, że do tej „prywatności" ogromnie tęsknię, chociażby dlatego, że jedynem znamieniem mojej „oficjalności" jest ... więzienie".

Dalej zaś opisał okoliczności swojego uwięzienia, niejasne ich przyczyny, służbę wojskową. Utyskiwał na brak podstaw zatrzymania i samotność. „Nie jestem wcale internowany, jak to czytałem w pismach, i jak zdaje się wyobraża sobie wielu z moich rodaków. Jestem uwięziony, a warunki stworzone dla mnie mówią albo o karze bez sądu, albo o ostrem więzieniu śledczo-prewencyjnem. Wobec tego, gdy się zwracam do Księcia, to proszę przedewszystkiem o starania o to, czego najcięższym zbrodniarzom się nie odmawia – o sąd. I podkreślam, nie proszę o żadne ulgi pod tym względem. Wszystko mi jedno, jaki to sąd będzie : Polski, austryacki czy niemiecki; cywilny, wojskowy, czy polowy. Niech się raz dowiem, co popełniłem takiego, że już od roku nie mogę do nikogo przemówić słowa. Niech raz moje ciężkie przewinienia będą sądownie rozpatrzone i niech wreszcie na moją winną głowę spadną wyroki najsurowsze – ale prawa" – zakończył list i podpisał:sługa J. Piłsudski.

„Interweniowaliśmy bezustannie u władz niemieckich o zwolnienie Piłsudskiego, niestety, bezowocnie. Niemcy go uważali za swego niebezpiecznego wroga" – wspominał po latach książę Zdzisław Lubomirski korespondencję z przyszłym marszałkiem.

Herbu Szreniawa bez Krzyża

Kim był i jaką rolę odgrywał ks. Lubomirski, skoro Piłsudski uważał się za jego poddanego? Wywodził się z patriotycznej rodziny. Jego ojciec – Jan Tadeusz – wsławił się uratowaniem przed rozbiórką kolumny Zygmunta. Założył też Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności, uczestniczył w powstaniu styczniowym, za co został zesłany na Syberię.

Dlatego jego syn, Zdzisław Lubomirski herbu Szreniawa bez Krzyża, przyszedł na świat w Niżnym Nowogrodzie. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim i Wszechnicę w Grazu. W 1893 r. ożenił się z hrabianką Marią Branicką. Przeniósł się do Warszawy i zamieszkał w pałacu przy ulicy Frascati. Rezydował także w swoich dobrach w Małej Wsi koło Grójca. Książę został prezesem Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności.

Po wybuchu I wojny światowej wszedł w skład Komitetu Obywatelskiego Miasta Warszawy. W listopadzie 1914 r. znalazł się w utworzonym przez Romana Dmowskiego Komitecie Narodowym Polskim, który za cel stawiał „zjednoczenie Polski i założenie podwalin swobodnego rozwoju narodu". Po wkroczeniu do Warszawy wojsk niemieckich w 1915 r. przejął kierownictwo Centralnego Komitetu Obywatelskiego. Zaczął rozbudowywać samorząd Warszawy. Uważał, że komitety obywatelskie powinny zarządzać miastem, ale też pełnić rolę polskiego rządu. Organizował prace interwencyjne, utajniał listy bezrobotnych mieszkańców, dzięki czemu ludzie ci uniknęli wysłania do Niemiec.

W 1916 r. w związku z koniecznością poszukiwania rekrutów na terenach okupowanego Królestwa Kongresowego władze niemieckie i austriackie wydały Akt 5 listopada. Dokument gwarantował Polakom stworzenie samodzielnego państwa. Za zgodą władz okupacyjnych Lubomirski zorganizował 16 listopada wybory do samorządu Warszawy. Został prezydentem miasta.

Miesiąc później powstała Tymczasowa Rada Stanu z Wacławem Niemojowskim na czele. Książę zasiadł w Komisji Sejmowo-Konstytucyjnej. 3 lipca 1917 r. Tymczasowa Rada Stanu uchwaliła w obecności przedstawicieli władz okupacyjnych projekt organizacji polskich władz państwowych i zarezerwowała dla siebie uprawnienie do powołania regenta. Miał nim zostać książę Lubomirski. Jesienią powstała zaś Rada Regencyjna. Lubomirski zasiadł w niej obok biskupa Aleksandra Kakowskiego i hrabiego Józefa Ostrowskiego

Pan uchodzi za socjalistę...

Zdzisław Lubomirski i Józef Piłsudski, wydawałoby się tak różni, przypadli sobie do gustu już na pierwszym spotkaniu, które odbyło się w dniu 13 grudnia 1916 roku. Chociaż wówczas nie weszli w żadne wspólne układy polityczne, to nawiązali trwałą znajomość, a może nawet przyjaźń. Maria Lubomirska relacjonowała w pamiętniku: »Piłsudski odwiedził dzisiaj prezydenta w Ratuszu. Zdziś odniósł raczej dodatnie wrażenie; wszystko co mówił Piłsudski, byłby sam podpisał«" – napisał Jan Lubomirski–Lanckoroński w artykule poświęconym swojemu wujowi.

„Książę regent zaś po latach wspominał te wydarzenia z nieco większą rezerwą: Piłsudski, który zwykł był zawsze prosto stawiać zagadnienia, powiedział w pewnej chwili: »Proszę księcia, my możemy we dwóch wziąć teraz Polskę za łeb«. Ja mu na to odpowiedziałem: »Panie Komendancie, można wszystko razem zrobić, ale na współpracę trzeba mieć do siebie bezwzględne zaufanie. Pan do mnie może ma zaufanie, ale przekonanie moje, że pan uchodzi za socjalistę, mnie powstrzymuje« – opisuje Jan Lubomirski-Lanckoroński.

Z inicjatywy księcia 7 października 1918 roku ogłoszona została Deklaracja Niepodległości Polski. W dokumencie znalazła się zapowiedź utworzenia rządu narodowego oraz przeprowadzenia wyborów do Sejmu.

„Otrzymaliśmy wiadomość od Niemców, że Piłsudski nazajutrz przyjedzie do Warszawy. Rankiem 10 listopada pojechałem na kolej. Przybył tam również Adam Koc, stojący na czele POW, który też się jakoś o terminie przyjazdu komendanta dowiedział i karetę dla marszałka przygotował" – opisywał po latach te dni ks. Lubomirski w wywiadzie dla tygodnika „Bunt Młodych".

„Gdy Piłsudski wyszedł z wagonu (...) zaprosiłem go do siebie na herbatę. Wobec tego wsiadł do mej maszyny i pojechaliśmy na Frascati. Tam przedstawiłem Piłsudskiemu stan rzeczy, wyraziłem przekonanie, że powinien prędzej czy później objąć władzę w Warszawie. Piłsudski na to mi odpowiedział: »Ja muszę pojechać do Lublina« (7 listopada powstał rząd lubelski). Chciał nawet tam zaraz jechać, ja mu to odradzałem, tłumaczyłem, że jest to rząd jednostronny, partyjny. »Jest to rząd mój, rząd moich przyjaciół« - odpowiadał na to Piłsudski" – wspominał Zdzisław Lubomirski.

„Przelanie" władzy

W nocy z 10 na 11 listopada 1918 roku w stolicy rozbrajano oddziały niemieckie. „Idą Niemcy rozbrojeni w czerwonych przepaskach – idą żołnierze w niemieckich mundurach z polskim orłem na czapce: to wyswobodzeni Polacy z Księstwa Poznańskiego" – opisała w pamiętniku Maria Lubomirska. Pod datą 11 listopada zapisała: „Dzień dzisiejszy należy do historycznych, do niezapomnianych, do weselszych, do tryumfalnych! Jesteśmy wolni! Jesteśmy panami u siebie".

„Przez najbliższe trzy dni odbywało się przekazywanie władzy przez Radę Regencyjną Piłsudskiemu. (...) Trudno nam było zdecydować się na formę przelania władzy. Piłsudski śpieszył się i groził: »No, jak nie wiecie, jak to zrobić, to ja pojadę do Wilna«. (...) Wreszcie 14 listopada podpisaliśmy dokument. Z początku mieliśmy przekazać Piłsudskiemu tylko władzę wojskową, potem jednak przekazaliśmy mu całą władzę z zastrzeżeniem utworzenia rządu narodowego, w ręce którego władzę złoży. Nazajutrz, 15 listopada, Piłsudski powołał rząd ludowo-robotniczy Daszyńskiego, którego potem wobec silnej opozycji zastąpił Moraczewski" – relacjonował książę.

22 listopada 1918 r. Piłsudski wydał dekret o najwyższej władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej, na podstawie którego objął władzę tymczasowego naczelnika państwa. „Dano mi imię Naczelnika, imię, które łzy wyciska, imię człowieka, który pomimo że umarł, żyje zawsze, wielkie imię Kościuszki" – wspominał po latach Piłsudski.

Dziękuję Fundacji Książąt Lubomirskich za udostępnienie listu Piłsudskiego do ks. Z. Lubomirskiego.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Czy Donald Trump jest człowiekiem religijnym?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Donald Trump. Siewca burzy i reszta świata
Plus Minus
„Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach”: O śmierci i umieraniu
Plus Minus
„Puppet House”: Kukiełkowy teatrzyk strachu
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Plus Minus
„Epidemia samotności”: Różne oblicza samotności
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni