Coraz częściej i chętniej czytam dyskusje na Facebooku i coraz chętniej się w nie wdaję. Widzę też ogromną zmianę w treści tych rozmów. Jeszcze do niedawna podział był oczywisty i brutalny. Nie jesteś liberałem – jesteś pisiorem. Jesteś przeciw PiS – jesteś lewakiem i lemingiem. Za tym szły zwykle wyzwiska i upokorzenia.
W moim przypadku kuriozum było, kiedy bardzo delikatnie zwróciłam uwagę nieznanemu mi bliżej bardzo lewicowemu Znajomemu z FB, że na czarnym tle lepiej podawać najważniejsze wiadomości, a nie prywatne „przebijanki", bo przekaz staje się niejasny. I nagle dostało mi się tak, jakbym co najmniej poruszyła jakiś drażliwy społecznie temat. Że wprowadzam zakazy i reżim kolorystyczny, że narzucam coś grupie, do której nie mam dostępu, i temu podobne oskarżenia. Jak zrozumiałam z tych komentarzy, jako osoba o niezupełnie zgodnym z moimi rozmówcami światopoglądzie, nie mam prawa wtrącać się nawet do kolorów. Uwielbiam tę liberalną tolerancję.