Pod pewnymi względami mówi ona dużo nie tylko o Kościele, ale i samym Poznaniu. Kiedy przed ośmiu laty, po publikacji „Rz” wybuchł skandal wokół arcybiskupa, prominentne osobistości napisały list w jego obronie. Tajemnicą poliszynela jest, że inicjatorem był zaprzyjaźniony z Paetzem Jan Kulczyk.
– Udało mu się przekonać kilka znaczących osób do podpisania listu. Po zebraniu pierwszych sześciu podpisów nastąpił efekt lawinowy. Wielu sygnatariuszy, kiedy trochę ochłonęło, żałowało, że się zgodziło, ale było za późno – mówi jeden z przyjaciół Kulczyka.
Zblatowane elity zawsze natychmiast ruszają w tym mieście na pomoc, gdy atakowany jest jeden z ich członków. Taką opinię można usłyszeć w Poznaniu. – To specyficzne miasto. Prawie nie ma migracji, ludzie mieszkają tu od pokoleń. Solidarność środowiskowa jest bardzo silna, panuje przekonanie, że należy bronić swoich – przyznaje Konrad Szymański, eurodeputowany PiS.
Niektórzy z sygnatariuszy listu w obronie Paetza chętnie by o całej sprawie zapomnieli. – Zmanipulowano odbiór naszego apelu, bo chodziło o to, by szanować godność arcybiskupa, nie stawiać go pod medialnym pręgierzem – mówi Stefan Jurga, były rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Ma powody, by żałować swego poparcia – prawdopodobnie dlatego nie wysunięto go jako kandydata na prezydenta Poznania.
Ale są też ludzie, którzy nigdy nie cofnęli swego poparcia dla Paetza.
– Niegodziwie postąpiono i nadal postępuje się z arcybiskupem. Nie można tak traktować wybitnego człowieka, który zajmował znaczącą pozycją i przydawał Poznaniowi blasku. Nieważne, jaka jest prawda o tym, co robił, bo przecież nie o nią chodzi – mówi były dyrektor opery Sławomir Pietras.
„Niezależnie od tego, jakie będę faktyczne ustalenia, będziemy bronić wybitnego obywatela Poznania”. Tak napisano w innym liście, który powstał z kolei, gdy komisja śledcza zajmowała się wiedeńskimi kontaktami Jana Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Ałganowem. Poznańskie elity są szokujące w swej szczerości – prawda jest mało istotnym elementem, który nie może decydować o ocenie członka tych elit.
[srodtytul]Niech śpi z kim chce[/srodtytul]
Arcybiskup Paetz to uroczy człowiek. Obcując z nim, miało się przyjemność kontaktu z człowiekiem z naprawdę wysokiej półki. Nie oszukujmy się, polscy księża prezentują najczęściej model „aktywistyczno-budowlany”. Kiedy się człowiek z nimi spotyka, nie potrafią się uwolnić od rozważań, jakich materiałów im potrzeba na remont kościoła. A w towarzystwie Paetza ma się poczucie przebywania w świecie wysokiej kultury – mówi poseł Jan Filip Libicki.
Kiedy rozmawia się prominentnymi poznaniakami, trudno oprzeć się wrażeniu, że kryteria, zgodnie z którymi oceniają księży, są dość specyficzne.
– Szkoda, że obecny metropolita poznański ogranicza się do posługi kapłańskiej i nie udziela się towarzysko – ubolewa jeden z najbardziej znanych poznańskich biznesmenów. Koncepcja kapłana ocenianego pod względem walorów towarzyskich wydaje się w tym mieście ugruntowana.
Tylko jeden z profesorów zasiadających w społecznej radzie przy metropolicie poznańskim podnosi nieśmiało fakt, że arcybiskup Gądecki jest wybitnym biblistą.
– Arcybiskup Paetz nie opuścił żadnej premiery. Zapraszał artystów do pałacu arcybiskupiego. Zapomnieć o tym i nie okazywać wdzięczności byłoby niegodziwością – mówi z emfazą były dyrektor Teatru Wielkiego Sławomir Pietras.
Poznań jest miastem, w którym wręcz wypada się afiszować swoją religijnością. Jako żelazną anegdotę opowiada się, że działaczka lewicy Krystyna Łybacka co niedzielę siada w pierwszej ławce jednego z kościołów, otwierając modlitewnik.
Wiele wskazuje na to, że w Poznaniu, statecznym mieście, które zasłynęło w ostatnich latach z afer obyczajowych, Juliusz Paetz nadal będzie znajdował obrońców. – Strzelały korki szampana wśród zwolenników arcybiskupa, gdy były rektor Wydziału Teologicznego UAM Tomasz Węcławski zrzucił sutannę – mówi jeden z mych rozmówców. – A potem ożenił się i odszedł z Kościoła. A przecież to właśnie on najmocniej angażował się w ujawnienie molestowania kleryków. Nie da się ukryć, że to argument dla Watykanu: coż to za marni ludzie prześladowali Paetza!
– Na Boga, czego właściwie chcą od naszego arcybiskupa? Czy uspokoją się dopiero, gdy ukrzyżują go na drzwiach katedry? Przecież nie popełnił żadnego przestępstwa – oburza się Sławomir Pietras. – Pedofilia jest przestępstwem, ale jeśli coś dzieje się między dorosłymi osobami, to arcybiskup ma prawo spać z aniołkiem, zakonnicą czy klerykiem.
[i]—współpraca Łukasz Zalesiński[/i]