Dwudziestego czwartego stycznia prezydent RFN Christian Wulff, burmistrz Berlina Klaus Wowereit i premier Brandenburgii Matthias Platzek wspólnie przewodniczyli uroczystości ku czci 300. rocznicy urodzin króla Prus w berlińskiej Konzerthalle. Przemawiali książę Georg-Friedrich von Hohenzollern oraz autor książek o historii Prus Christopher Clark, po czym zebrani wysłuchali koncertu muzyki z okresu panowania Fryderyka.
W jubileuszowym roku przewidzianych jest sześć wystaw o Fryderyku, z których na czoło wysuwają się ekspozycje w Berlinie i Poczdamie. Jej twórcy zapewniają, że przedstawią zarówno zalety, jak i wady władcy. Zaplanowana na marzec wystawa w berlińskim Muzeum Historii Niemiec nosi nazwę: „Fryderyk – czczony, ubóstwiany, przeklęty". Poczdamską wystawę, która rozpocznie się w kwietniu, nazwano bardziej jednoznacznie: „Friederisiko" – czyli ryzyko dla pokoju – i do jej tworzenia zaproszono historyków z Polski.
Kochanek Sławy i Marsa
Nie zmienia to faktu, że na razie w rocznicowym zgiełku dominują lekki historyczny kostium i teza, że „Fryderyk miał wiele obliczy" – jak napisał w swoim przesłaniu Mathias Platzek, SPD-owski premier landu Brandenburgii, patron roku jubileuszowego Fryderyka II. Zespół pałacowy w Sanssouci i Berlin liczą na zyski z fryderycjańskiego roku. 24 stycznia, w dzień urodzin pruskiego króla, w centrum Poczdamu odbył się?festyn „Happy Birthday, Friedrich!", zaś między 21 a 25 stycznia w Berlinie – uroczyste koncerty z repertuarem z epoki fryderycjańskiej.
Ile jednak w tym jubileuszowym zgiełku będzie okazji do stawiania bardziej niepokojących pytań – w jakim stopniu Stary Fryc popchnął Niemcy na drogę ku totalitaryzmowi? Na ile ta wyperukowana, kostiumowa pruskość zostanie w masowym odbiorze uznana przez Niemców za istotę dziedzictwo Starego Fryca?
Najpopularniejszy władca Niemców" – jak nazywa go dziś „Spiegel" – urodził się w Królestwie Prus, które były wówczas, w 1712 roku, dość prowincjonalnym państewkiem niemieckim. Prusy lizały jeszcze rany po wojnach XVII wieku, choć władcy Prus dzięki uporowi Fryderyka I, dziadka Fryca, uzyskali od cesarza w Wiedniu przywilej koronacji na królów w Prusach.
Fryderyk Wilhelm I, ojciec bohatera naszego tekstu, władca o mentalności feldfebla uznał, że syn musi być doskonałym żołnierzem. Problem w tym, że syn miał duszę artysty. Wraz z dwójką przyjaciół młodych oficerów następca tronu zaplanował ucieczkę za granicę. Ale ktoś zdradził i wszyscy spiskowcy zostają aresztowani. Oszalały z gniewu Fryderyk Wilhelm zamyka syna w twierdzy i z okien celi każe mu oglądać ścięcie jednego z dwóch złapanych z nim oficerów – Hansa Hermanna von Katte. Ten wstrząs zamienia następcę tronu w postać wewnętrznie sprzeczną i zakłamaną. Po roku pobytu w twierdzy skierowany zostaje do nudnej służby urzędniczej, a potem przyjmuje dowodzenie nad pułkiem w Ruppin. Czeka na objęcie tronu, godząc się na wszystkie żądania ojca. Historycy są zgodni, że w ciągu tych dziesięciu lat między fiaskiem ucieczki a objęciem tronu po śmierci ojca Fryderyk przeżył morderczą metamorfozę. Nauczył się posłuszeństwa i czerpania satysfakcji z pełnienia funkcji sługi państwa, a jednocześnie zamknął się w cichej pogardzie wobec ludzi.
31 maja 1740 roku despotyczny ojciec umiera i młody Fryderyk obejmuje tron. Chce być samodzielny, chce zadziwić podbojami Europę. Boleje, że nikt jeszcze nie traktuje Prus jako mocarstwa. Od lat przygląda się słabnącej Austrii i marzy o zabraniu Marii Teresie Śląska. W trzech kolejnych wojnach o Śląsk (1740 – 1742, 1744 – 1745, 1756 – 1763) Fryderyk zdobywa laury genialnego wodza, ale i uczy się bez skrupułów wysyłać tysiące grenadierów na śmierć. Gdy w bitwie pod Kolinem zauważył, że część żołnierzy chce się wycofać z ataku, huknął na nich z pogardą: –Psy, chcecie żyć wiecznie!
W wojnie siedmioletniej (1756 – 1763), w której żelazna wola Fryderyka zaznaczyła się najwyraźniej, Prusy wspierane tylko przez Wielką Brytanię i niewielki Hanower walczyły z koalicją Francji, Rosji, Austrii i Saksonii, do których potem doszła jeszcze Szwecja. W jej trakcie dochodzi nawet do zdobycia Berlina w 1760 roku przez wojska rosyjskie. Ale gdy Fryderyk naprawdę jest zepchnięty do narożnika, następuje tzw. cud domu brandenburskiego: zmiana sojuszy. Umiera rosyjska cesarzowa Elżbieta, a jej następca Piotr III ogłasza, że jego wojska przechodzą na rzecz Fryderyka i zasilają jego koalicję. Pokój w Hubertsburgu w 1763 roku przyznaje Fryderykowi Śląsk i kończy 23 lata wojen. Fryderyk zachwyca Europę jako człowiek o żelaznej woli i wspaniały wódz. Jego armia, która dzięki sadystycznej tresurze zamienia żołnierzy w automaty wykonujące skomplikowane figury manewrowe na polu walki, jest uważana za najlepszą w Europie.
W tym czasie Fryderyk zajął się kreowaniem swego atrakcyjnego wizerunku, który pobudzi wyobraźnię intelektualistów. Przyjaźń z Wolterem, intelektualna korespondencja z d'Alembertem, a jednocześnie propagowanie uprawy ziemniaków, które odsuwają od pruskiej wsi widmo głodu. Wzmocnione Prusy zaczynają osaczać Polskę, która tkwi wtedy w upadku epoki saskiej. Nienawiść pruskiego władcy wobec Polski jest trudna do wytłumaczenia, nawet jeśli się przyjmie, że dla Prus ekspansja na wschód była naturalnym sposobem powiększenia swojej siły. Żydowscy mincerze Fryderyka zalewają nasz kraj fałszowanymi monetami tzw. efraimami. Przygraniczni dowódcy porywają polskich chłopów jako rekrutów do armii pruskiej i ustanawiają bezprawną komorę celną na Wiśle koło Kwidzyna. Wreszcie w I rozbiorze Polski Fryc zagarnia ziemie Pomorza i Warmii: ich mieszkańców w liście do d'Alemberta porównał do „biednych Irokezów", których będzie się starał oswoić z cywilizacją europejską. Do śmierci 1786 roku Fryderyka pruski ambasador w Polsce paraliżuje wszelkie reformy i opłaca zrywanie Sejmu.