Michał Borowik. 26-latek z Warszawy. Od 2005 roku tworzy kolekcję sztuki najnowszej pod nazwą Borowik Collection. Zaliczana, według amerykańskiego magazynu „Modern Painters Magazine" i portalu Artinfo.com, do 50 najważniejszych kolekcji sztuki współczesnej świata.
W zestawieniu figurował obok Daszy Żukowej, twórczyni moskiewskiego Garage Centre for Contemporary Culture, partnerki Romana Abramowicza. Borowik Collection wymieniana jest również wśród 173 najważniejszych światowych kolekcji sztuki współczesnej z 34 krajów, obok Rubell Family, Saatchi Gallery, Zabludowicz Collection.
Koncern samochodowy BMW w swoim „BMW Art Guide" wydanym przez Hatje Cantz i Independent Collectors uznał kolekcję Borowika za jedną z dwóch najbardziej interesujących w Polsce. Ta druga należy do najbogatszej Polki, Grażyny Kulczyk. Kolekcja Borowika została doceniona przez grupę krytyków sztuki i kuratorów za ponadczasowy charakter oraz osobiste przesłanie. – Staram się udowadniać, że polska sztuka najnowsza jest wartościowa i wymaga uwagi – mówi Michał Borowik.
Udowodnił, że można zrobić coś z niczego. Nie miał pieniędzy ani pojęcia o rynku sztuki, nie mówiąc już o zasadach, którymi się on rządzi. I jest na najlepszej drodze do kolejnych sukcesów, chociaż zna swoje miejsce. – Mam świadomość, że to, co udało mi się zgromadzić, może wydawać się niczym w porównaniu ze zbiorami rosyjskich oligarchów, takiego chociażby Romana Abramowicza. Zawsze wydawało mi się, że kolekcjonerzy to osoby majętne. Kiedy masz już cztery domy i odrzutowiec G5, co jest jeszcze do zdobycia?
W przypadku rosyjskich oligarchów kaprys wydawania pieniędzy na sztukę wzmacnia ich wizerunek i pozycję społeczną. – Sam musiałem naprawdę przejść długą drogę, zwalczyć stereotypy. Moja kolekcja jest przystępna, tworzona przez artystów z mojego pokolenia, którzy nie znaleźli się jeszcze w trybach art worldu – podkreśla.
Na początku był Dwurnik
Jego kolekcja rozpoczyna się od niezwykłego znaleziska w postaci obrazu Edwarda Dwurnika „Pod Ratuszem w Zamościu" z 1974 roku, który wisi teraz w domu rodziców właśnie w tym mieście. A potem? Potem już „samo poszło".
– Nawet nie zauważyłem momentu, gdy prace młodych artystów zaczęły się u mnie kumulować. Opiekowałem się niektórymi z nich, pomagałem we współpracy z galeriami, domami aukcyjnymi, organizowałem liczne wystawy i za tę pomoc często dawali mi swoje obrazy – wspomina.
Czasami mógł je wybrać, kiedy indziej takiej możliwości nie było. – Zdarzało się, że któryś z artystów wysyłał mi swoje prace bez powodu. Może po to, aby znaleźć się w kolekcji? – zastanawia się. Raz była to lampa, kiedy indziej rzeźba czy obraz. – Kupuję sztukę ambitną, która jest mi bliska, podoba mi się, inspiruje, jest ważna i ciekawa. Nie interesują mnie puste i estetyczne wydmuszki, które pełnią rolę dekoracji bądź są tylko modne – mówi Borowik.
– Młodość Michała daje mu wolność świadomego wyboru interesowania się pracami młodych artystów, którzy często przez innych postrzegani są jako mało interesujący, bo nie mają nazwiska, generalnie są „inwestycyjnie wątpliwi" – mówi Bogna Świątkowska z Fundacji Nowej Kultury Bęc Zmiana. Jej zdaniem Michał polega na wewnętrznym przeczuciu i idealistycznie podchodzi do swojej kolekcji, którą tworzy nie rozumem, ale pasją.
– To bardzo ciekawy przykład, zwłaszcza w Polsce, gdzie zwyczaj wspierania i kolekcjonowania sztuki nie jest czymś powszechnym – uważa Świątkowska.
– Pierwsze zakupy zrobiłem instynktownie – wspomina Michał Borowik. Chciałem, żeby te prace były mi bliskie, pod którymi sam bym się podpisał. Po nieudanych egzaminach na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie świadomie zrezygnowałem z tego, żeby być artystą. Potem jednak okazało się, że kolekcjonowanie dzieł sztuki mimo wszystko pośrednio też robi ze mnie artystę. Te prace dobierane spontanicznie były mi bliskie i usytuowane w teraźniejszości. Artyści musieli być młodzi, anonimowi i w moim wieku.
Większość zakupów miała miejsce trzy lata temu. Borowik na przykład kupił wtedy całą pracę dyplomową Michała Gayera „Dishonest Trick". – Teraz Michał miał wystawę w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie. Kiedy odnalazłem go podczas podróży do Katowic, miałem świadomość, że natrafiłem nie tylko na wyjątkowo dojrzałą sztukę, ale przede wszystkim na świetnego artystę, w którego warto uwierzyć – mówi kolekcjoner.
Po niespełna roku zorganizował mu wraz Anetą Marcinkowską-Muszyńską w ówczesnej galerii Program pierwszą wystawę w Warszawie. Później jego prace były prezentowane na międzynarodowych targach sztuki.