Czapka maciejówka, wąs Józefa Piłsudskiego 15 sierpnia w Moskwie są dość wymowne. Polak, patriota, może nawet narodowiec...
Powiedziałbym – zdrowy nacjonalista. Jadąc tam w tej czapce i z wąsem, chciałem pokazać, że prowadzę moje wojsko, moich oszczepników na Moskwę. Tam nadal stoją pomniki Stalina, Lenina i Dzierżyńskiego. Zaraz po moim powrocie z Moskwy usłyszałem, jak jeden z kombatantów powiedział w radio: kto nie pamięta złej historii, jest na nią skazany po wtóre. Może komunistyczne pomniki trzeba było zamknąć w muzeach albo magazynach, żeby można je było młodym pokazywać? Dlaczego nie zburzyliśmy Auschwitz?
Żeby następne pokolenia pamiętały.
Bo nie ma patriotyzmu bez znajomości historii. Czy mój gest był patriotyczny? Czy sport w ogóle może być patriotyczny?
Może. Weźmy drużyny „Sokoła", które powstały jeszcze przed I wojną. Oni ćwiczyli ciało, żeby potem stanąć do walki o wolną ojczyznę.
Mówi pan dokładnie to, co i ja chcę powiedzieć. Przez sport można pokazać patriotyzm. Jest godło na koszulce, a jak są medale, to gra się hymn.
Widział pan niedawny mecz rugbystów Polska – Czechy na stadionie Polonii? To, jak oni hymn śpiewali? Patrzyłem na tych ludzi z podziwem, z jakim uczuciem oni śpiewali.
Bo patriotyzm to sposób myślenia. Oczywiście, śpiewanie hymnu jest dobre. Ale co oni potem robili na boisku? Wygrali?
Wygrali...
Była walka?
Była.
To szacunek, bo jak patrzę na naszych piłkarzy, myślę, żeby oni lepiej hymnu nie śpiewali, bo mi wstyd. I niech zmienią słynne godło na koszulce. Czasami dochodzę do wniosku, że w niektórych obszarach za komuny było jednak lepiej. Oczywiście nie usprawiedliwiam komunistów, bo gnoili ludzi i niszczyli opozycję, ale w PRL samochody produkowaliśmy, sport był, wojsko było, huty pracowały pełną parą, nawet statki liczyły się na świecie. A w tej chwili, ja tak sobie patrzę i mówię: nie ma nic polskiego. Siedzimy na węglu, a elektrociepłownie są sprzedane. Czwarty rozbiór, gospodarczy?
Ale przemysł nie jest chyba niezbędny, by można było pokazać patriotyzm?
My nawet nie możemy pokazać, że jesteśmy patriotami, bo wszystko leży. Jeżeli mój syn, rekordzista Polski juniorów, który jest wśród 30 najlepszych zawodników na świecie, uczestnik mistrzostw w Moskwie, dostaje od miasta stypendium w wysokości 213 złotych... brutto, to ciężko być patriotą. Gdy przy takich pieniądzach i takich wynikach proponują nam wyjazd za granicę i start w innych barwach, to trzeba się trzymać obydwoma rękami, żeby się nie skusić. Z trenerem Piotrem Bielczykiem wijemy się jak piskorze, by polskie pływało na wierzchu, na szczęście mamy sponsora, bo państwo niewiele proponuje, wiele za to oczekuje.
Taki sport jak oszczepnictwo wydaje się wymarzoną dyscypliną dla armii. W Turcji podobno nad grami zespołowymi patronat ma Ministerstwo Obrony.
Takie gry uczą współdziałania, taktyki, ducha walki, wszystkiego. U nas zaś niewiele się robi, żeby nam grali hymn. Nie ma finansowania, infrastruktury... Boisko Stadionu Narodowego nie ma nawet bieżni, to nie jest prawdziwy stadion. AWF to jedyne miejsce w Warszawie, gdzie można trenować w miarę normalnych warunkach.
Swoich zawodników uczy pan patriotyzmu?
Tak, ale to trudne wyzwanie. Przed Moskwą im też sprawiłem maciejówki i co...? Zbieram zegary i kiedyś kupiłem jeden od wnuczka Edwarda Rydza-Śmigłego. Cieszę się strasznie, ale widzę, że 12 osób patrzy się na mnie i nie wie, kim on był. Już nie wspomnę o tym, że kiedy rozmawialiśmy o geście Kozakiewicza, to nie wiedzieli, kto to jest Kozakiewicz. Lekkoatleci. Przed wyjazdem do Moskwy chodziłem w czapce Piłsudskiego dobre dwa miesiące, to mnie tutaj, na AWF, zapytano, o co chodzi. A to jest przecież akademia im. Józefa Piłsudskiego. Kłania się edukacja. Nikt inny, tylko my, dorośli, jesteśmy odpowiedzialni za wychowanie młodzieży lub jego brak. Mam taki test na polskość. Pytam, kto napisał „Rotę". Niewielu go zdaje. Mało tego, nie wiedzą, kto napisał hymn.
Może mówią, że Dąbrowski?
Młodzież nie jest zła, tylko trzeba ją uczyć. Jak jest okazja, zawsze to robię. Potem ciekawość zmusza chłopaków do zajrzenia w Google, co ten Krukowski znowu odwala? Potem przychodzą i mówią: z tą Moskwą to wyszło naprawdę nieźle! Robię coś, żeby sprowokować ich do dyskusji, i młodzież tę dyskusję chętnie podejmuje, często nie zgadzając się ze mną i kłócąc.
Ale wąsów Marszałka już nie widać.
Wąsów już nie ma, bo lubię jeść zupy. Możliwe, że pan Marszałek też nie lubił wąsów, ale powaga spraw polskich spowodowała, że jako młody jeszcze człowiek chciał wyglądać poważniej i je zapuścił? Może kiedyś, jeszcze raz je zapuszczę, nie wiem tylko, jak to żonie wytłumaczę. Broda krótka jest, bo mi się nie chce golić. Na co dzień nie przywiązuję większej wagi do wyglądu. No chyba że to jest na przykład 15 sierpnia, wtedy człowiek musi wyglądać elegancko.
—rozmawiał Łukasz Majchrzyk
Michał Krukowski był lekkoatletą specjalizującym się w wielobojach oraz rzucie oszczepem. Trener kadry polskich oszczepników