Co mogą mieć ze sobą wspólnego blondynka z hojnym dekoltem, zbiegająca po schodach kliniki chirurgii plastycznej, i dwudziestolatek o mrocznym spojrzeniu, który uznawszy ćwieki w brwiach i przedziurawione małżowiny uszne za żałośnie niewystarczające, wszczepia sobie pod skórę czoła pojemnik z solą fizjologiczną, by uformować „rogi", sterczące po dwóch stronach głowy? Mimo pokrewieństwa stosowanych technik różni ich właściwie wszystko – przynajmniej z punktu widzenia tradycyjnej, heteronormatywnej, męskiej estetyki. A jednak oboje są dziećmi swojej epoki, która jako pierwsza dopuściła na taką skalę ingerencję w ciało ludzkie nie w celu jego uzdrowienia, lecz – nader różnie pojmowanego – doskonalenia.
Stwórz się sam
Oboje – blondynkę i entuzjastę ćwieków – można jednak uznać w najlepszym razie za poputczików dokonującej się rewolucji, poruszających się po jej obrzeżach i nieświadomych skali rzeczywistych zmian. To wtajemniczenie ma wiele kręgów: o krok bliżej nurtu przemian są performerzy z kręgu body artu, jak twórca znany jako Skylarc i tuziny innych, którzy „kwestionują ograniczenia ciała", kalecząc je, szpikując elektronicznymi implantami i marząc o dostosowaniu archaicznego białka do współczesnych technologii. Bez zbędnych słów wykonują swoje zadania pracujący dla armii i kosmonautyki twórcy „egzoszkieletów", służących kilkudziesięciokrotnemu zwiększeniu siły mięśni użytkownika, czy lekarze sportowi, tworzący do niedawna kolejne modele protez dla Oskara Pistoriusa.
Neuroinżynierowie agencji DARPA, czyli Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności, podporządkowanej Departamentowi Obrony USA, w połowie lutego rozpoczęli pracę nad stworzeniem implantu, który miałby, po wszczepieniu do mózgu, zachowywać wspomnienia i umożliwiać ich przywrócenie. Angielka znana jako Lepht Anonym, entuzjastka „powszechnej cyborgizacji ciała", przy użyciu prostszych narzędzi chirurgicznych umieszcza pod skórą układy scalone, dzięki którym, jak twierdzi, zyskuje dodatkowe zmysły: potrafi wyczuć pole elektromagnetyczne i precyzyjnie wskazać, bez patrzenia na igłę kompasu, geograficzną północ. Entuzjaści Google Glass marzą o dniu, w którym ekran oferujący „widok rzeczywistości rozszerzonej" można będzie wszczepić do oka.
Kiedyś celem ingerencji w ludzkie ciało było leczenie go, przywrócenie stanu „naturalnego". Dziś coraz częściej chodzi o „doskonalenie jednostki" czy „polepszenie" gatunku
Wiązka projektów, mających na celu stopniowe i systematyczne uniezależnienie gatunku ludzkiego od ograniczeń tkwiących dotąd w jego naturze, rozważana jest dziś przez dziesiątki uczonych, filozofów i osób publicznych i hojnie finansowana przez kalifornijskich „królów technologii cyfrowych" w rodzaju Petera Thiela, multimilionera i współwłaściciela PayPal. Idee, dawniej głoszone w niskonakładowych manifestach, dziś publikowane są w blogach i na łamach „Huffington Post". Ich kuźniami stał się Oksford, gdzie filozof Nick Bostrum stoi na czele Future of Humanity Institute, i Kalifornia, gdzie istnieje już pół tuzina podobnych placówek badawczych.