Połączeni - felieton Joanny Szczepkowskiej

Nieprawdopodobne, a jednak... Przejrzałam wszystkie komentarze: dziennikarskie, amatorskie, blogerskie. Niewiele na temat, który jest precedensem na scenie politycznej nie tylko w naszym kraju, ale i w Europie oraz na wszystkich innych kontynentach.

Publikacja: 04.10.2014 17:00

Joanna Szczepkowska

Joanna Szczepkowska

Foto: Fotorzepa/Darek Golik

Red

A przecież wiadomość taka nadaje się na pierwsze strony i nagłówki pisane wielką czcionką. Nadaje się na wiadomość pierwszej wagi nie tylko w polskich mediach: można by zelektryzować cały polityczny świat przewrotem, jaki dokonał się w naszym kraju. A tu nic.

A przecież nastąpiło tak oczekiwane, tak upragnione porozumienie między lewą i prawą stroną naszej sceny politycznej! Dokonało tego dwóch panów, których najbardziej abstrakcyjny sen nie zdołałby ze sobą skojarzyć.

Oto autorytet wielu przedstawicieli prawicy Rafał Ziemkiewicz, publicysta do gruntu antylewacki, oraz profesor Jan Hartman, człowiek do gruntu antyprawicowy, stanęli w jednym szeregu w sprawie najistotniejszej dla naszej Ojczyzny. Jak już dawno wiadomo, tym, co każdemu Polakowi leży na sercu, jest seks. Cała reszta idzie jak w zegarku i tylko tabu seksualne nam jeszcze pozostało.

Dlatego chwała, naprawdę chwała panu Ziemkiewiczowi i chwała panu Hartmanowi za poruszenie stojącej wody, jaką jest polska debata! Już od dawna panują tu tematy zastępcze, takie jak służba zdrowia czy emigracja młodych ludzi. Ile jeszcze można wytrzymać jałowych i niepotrzebnych dyskusji o górnictwie? Koniec z tym! Mydlenie oczu Polakom za pomocą takich drobiazgów jak euro czy zmiany rządu to robota na krótki dystans. „Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi". Tylko prawda nas ocali, a prawdy mamy dwie.

Jak wreszcie otwarcie przyznał Ziemkiewicz, prawdą jest, że każdy obywatel naszego kraju choć raz w życiu wykorzystał pijaną kobietę. Prawdą jest też, jak z całą odwagą wyznał Hartman, że czas zacząć w naszym kraju dyskusję na palący temat związków kazirodczych. Wyzwaniem ideowym obu naszych wyzwolicieli jest, jak się wydaje, deklaracja Rafała Ziemkiewicza, który oświadcza, że chce powołać „Coś", co będzie obrzydliwie „seksistowskie", konserwatywne i „heteronormatywne" ?i „nie będzie dotyczyło polityki, ale spraw prostych, codziennych, szczególnie tych męsko-damskich".

Pozornie – ale tylko pozornie – powyższe zdanie nie ma wiele wspólnego z ideą Hartmana. Jeśli jednak zaczniemy się przekopywać przez współczesne definicje seksizmu, to okaże się, że: „Początkowe rozumienie seksizmu jako postawy patriarchalnej, gdzie ofiarami dyskryminacji były wyłącznie kobiety, może przybierać obecnie znaczenie szersze, obejmujące wszelkie formy dyskryminacji ze względu na płeć, której ofiarami mogą być tak kobiety, jak i mężczyźni".

Tak więc dyskryminacja kazirodztwa całkowicie mieści się w powyższej formule. Czy dopuszczenie kazirodztwa jest konserwatywne? Zależy, jak daleko zagłębimy się w historię. Jeśli przyjąć za normę obyczaje starożytnego Egiptu, to przyzwalając na kazirodztwo, jesteśmy konserwatywni.

Heteronormatywne? Jak najbardziej. Profesor Hartman, określając kazirodztwo jako wyższą formę miłości, wymienił tylko związki matka – syn i brat – siostra. Mamy więc całkowicie heteronormatywyny problem. A cała reszta manifestu? „To coś nie będzie dotyczyło polityki, ale spraw prostych, codziennych, szczególnie tych męsko-damskich"? Pasuje jak ulał do postulatów Hartmana. Kazirodztwo jak najbardziej sprowadza życie do codzienności, zwłaszcza że nawet z domu nie trzeba wychodzić, by nadać życiu sens.

Jak cudne, swoją drogą, jest życie seksualne polskiego mężczyzny... No bo jeśli jest, załóżmy, jedynakiem, a mama mu się nie podoba, to po prostu wychodzi z domu, upija pierwszą z brzegu kobietę i wlecze do łóżka. Pan Ziemkiewicz jak Chrystus powiedział: kto tak nie robi, niech pierwszy rzuci kamieniem. Jeśli użył tak wysokich argumentów, to musi wiedzieć na pewno: każdy Polak tak robi.

Obu panów łączy jeszcze jedno: Rafał Ziemkiewicz zastrzega się, że „on sam nikogo nie zgwałcił", a prof. Hartman, że sam nie jest za legalizacją kazirodztwa. Siłą rzeczy Ziemkiewicz powinien sam w siebie rzucić kamieniem, a Hartman w debacie wygłosić przemówienie przeciw sobie.

Wiecie co, Panowie? Ja bym was skazała na przymusowe roboty w przeciętnym gospodarstwie w przeciętnej wsi. Poogarniajcie obory, chlewy, jak rozpieszczone dzieciaki w programie „Surowi rodzice". Bo coś mi się wydaje, że ruchu wam potrzeba. Celowego, przydatnego ruchu, po którym sen zdrowszy, a dusza sama podpowiada, co tak, a co nie, żeby były siły na kolejny dzień.

A przecież wiadomość taka nadaje się na pierwsze strony i nagłówki pisane wielką czcionką. Nadaje się na wiadomość pierwszej wagi nie tylko w polskich mediach: można by zelektryzować cały polityczny świat przewrotem, jaki dokonał się w naszym kraju. A tu nic.

A przecież nastąpiło tak oczekiwane, tak upragnione porozumienie między lewą i prawą stroną naszej sceny politycznej! Dokonało tego dwóch panów, których najbardziej abstrakcyjny sen nie zdołałby ze sobą skojarzyć.

Oto autorytet wielu przedstawicieli prawicy Rafał Ziemkiewicz, publicysta do gruntu antylewacki, oraz profesor Jan Hartman, człowiek do gruntu antyprawicowy, stanęli w jednym szeregu w sprawie najistotniejszej dla naszej Ojczyzny. Jak już dawno wiadomo, tym, co każdemu Polakowi leży na sercu, jest seks. Cała reszta idzie jak w zegarku i tylko tabu seksualne nam jeszcze pozostało.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Plus Minus
„Cannes. Religia kina”: Kino jak miłość życia
Plus Minus
„5 grudniów”: Długie pożegnanie
Plus Minus
„BrainBox Pocket: Kosmos”: Pamięć szpiega pod presją czasu
Plus Minus
„Moralna AI”: Sztuczna odpowiedzialność
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„The Electric State”: Jak przepalić 320 milionów