A przecież wiadomość taka nadaje się na pierwsze strony i nagłówki pisane wielką czcionką. Nadaje się na wiadomość pierwszej wagi nie tylko w polskich mediach: można by zelektryzować cały polityczny świat przewrotem, jaki dokonał się w naszym kraju. A tu nic.
A przecież nastąpiło tak oczekiwane, tak upragnione porozumienie między lewą i prawą stroną naszej sceny politycznej! Dokonało tego dwóch panów, których najbardziej abstrakcyjny sen nie zdołałby ze sobą skojarzyć.
Oto autorytet wielu przedstawicieli prawicy Rafał Ziemkiewicz, publicysta do gruntu antylewacki, oraz profesor Jan Hartman, człowiek do gruntu antyprawicowy, stanęli w jednym szeregu w sprawie najistotniejszej dla naszej Ojczyzny. Jak już dawno wiadomo, tym, co każdemu Polakowi leży na sercu, jest seks. Cała reszta idzie jak w zegarku i tylko tabu seksualne nam jeszcze pozostało.
Dlatego chwała, naprawdę chwała panu Ziemkiewiczowi i chwała panu Hartmanowi za poruszenie stojącej wody, jaką jest polska debata! Już od dawna panują tu tematy zastępcze, takie jak służba zdrowia czy emigracja młodych ludzi. Ile jeszcze można wytrzymać jałowych i niepotrzebnych dyskusji o górnictwie? Koniec z tym! Mydlenie oczu Polakom za pomocą takich drobiazgów jak euro czy zmiany rządu to robota na krótki dystans. „Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi". Tylko prawda nas ocali, a prawdy mamy dwie.
Jak wreszcie otwarcie przyznał Ziemkiewicz, prawdą jest, że każdy obywatel naszego kraju choć raz w życiu wykorzystał pijaną kobietę. Prawdą jest też, jak z całą odwagą wyznał Hartman, że czas zacząć w naszym kraju dyskusję na palący temat związków kazirodczych. Wyzwaniem ideowym obu naszych wyzwolicieli jest, jak się wydaje, deklaracja Rafała Ziemkiewicza, który oświadcza, że chce powołać „Coś", co będzie obrzydliwie „seksistowskie", konserwatywne i „heteronormatywne" ?i „nie będzie dotyczyło polityki, ale spraw prostych, codziennych, szczególnie tych męsko-damskich".
Pozornie – ale tylko pozornie – powyższe zdanie nie ma wiele wspólnego z ideą Hartmana. Jeśli jednak zaczniemy się przekopywać przez współczesne definicje seksizmu, to okaże się, że: „Początkowe rozumienie seksizmu jako postawy patriarchalnej, gdzie ofiarami dyskryminacji były wyłącznie kobiety, może przybierać obecnie znaczenie szersze, obejmujące wszelkie formy dyskryminacji ze względu na płeć, której ofiarami mogą być tak kobiety, jak i mężczyźni".
Tak więc dyskryminacja kazirodztwa całkowicie mieści się w powyższej formule. Czy dopuszczenie kazirodztwa jest konserwatywne? Zależy, jak daleko zagłębimy się w historię. Jeśli przyjąć za normę obyczaje starożytnego Egiptu, to przyzwalając na kazirodztwo, jesteśmy konserwatywni.