Szczepkowska: Chłopak z drogi

Słuchanie obietnic wyborczych to słuchanie współczesnej bajki pod tytułem „Król jest nagi".

Aktualizacja: 14.08.2015 17:43 Publikacja: 14.08.2015 01:29

Joanna Szczepkowska

Joanna Szczepkowska

Foto: Fotorzepa/Darek Golik

W pierwotnym tekście wszyscy udają, że król ma szaty, dopiero nieskażone niczym dziecko objawia prawdę. W bajce współczesnej nie byłoby takiej pointy, bo tłum wiwatuje każdemu królowi, krzycząc: „Wiwat nagi król!", i dziecko nie ma nic do roboty. Jedyny wymóg wobec króla to jego silne przekonanie o tym, że jest ubrany.

Tłum współczesny nie patrzy na wymyślone szaty paradującego króla, a raczej na to, jak w nich paraduje. Tłum patrzy w oczy i odgaduje, ile w nich uczciwości. W bajce współczesnej bardziej liczy się siła tłumu niż siła władzy. W tłumie są wierzący i niewierzący, biskupi i ludzie, których zdanie biskupów nie interesuje, są rodziny, single, młodzi i starzy. Jedni krzyczą: „Uważaj! Idziesz po ruinie, skręć w prawo!". Inni krzyczą: „Wiwat! Idziesz po złocie, idź w lewo!!!!". Król dzisiejszy zatem próbuje kompromisu, odbierając wiwaty z prawej strony tłumu, udaje, że potyka się o zgliszcza i grzęźnie w błocie, a kłaniając się lewej stronie, mruży oczy oślepiony bogactwem.

Nagle z tłumu wychodzi jakiś młody człowiek. Mówi – ta droga ma dziury, więc trzeba z niej zejść. Wszyscy z drogi. I król, i poddani. Trzeba najpierw naprawić drogę, a potem się zastanawiać, w którą stronę iść. I cała zabawa na nic. Bo co to za bajka, w której nie ma walki, tylko jakiś mozół. Poza tym chłopak jest zupełnie niebajkowy. Nikt go nie zauważa, nikt się nim nie zachwyci, nikt nie oburzy. Tak właśnie widzę jedną z nowych postaci, które pojawiają się w okresie przedwyborczym. Nazywa się Patryk Hałaczkiewicz.

Nie mam zdania na temat JOW, słucham z przejęciem zwolenników, a zaraz potem przemawiają do mnie argumenty tych, którzy uważają, że to narusza demokrację. Potem znowu zachwyca mnie entuzjazm działaczy. Zamiast słuchać argumentów, raczej przyglądam się ludziom, którzy je wypowiadają. Myślę, że nie jestem w tym odosobniona.

Dzięki telewizji i internetowi dokonała się rewolucja w naszym postrzeganiu polityki. Raczej patrzymy, niż słuchamy. Na pytanie, dlaczego uważamy kogoś za osobę niewiarygodną, często słyszymy argument: „to przecież widać". Politycy i ich zaplecze chyba częściej niż do swoich urzędów udają się do salonów urody. Ale choć pięknieją na naszych oczach, nie da się zmienić tego, co sami w oczach mają.

A Patrykowi Hałaczkiewiczowi z oczu patrzy dobrze. Kiedy dwa lata temu spotkałam się z nim w kawiarni, w której lobbował na rzecz JOW, miał w oczach tę właśnie uczciwość chłopaka, który naprawia drogi. Myślę, że ten działacz ruchu obywatelskiego może się okazać prawdziwą perłą, której nie widać w przedwyborczej awanturze.

Jeśli się mówi, że na początku Paweł Kukiz otoczył się najlepszymi, że to samorządowcy, to ich symbolem jest właśnie Patryk Hałaczkiewicz.

Kiedy prowadziłam w Gdańsku konferencję samorządowców Supermocni, miałam okazję przyjrzeć się ludziom, którzy nie jeżdżą od jednej telewizji do drugiej, lecz po prostu gospodarzą, a rezultaty ich działań są wymierne. Dlatego właśnie, kiedy dwa lata temu skontaktowali się ze mną „ludzie Kukiza", spotkałam się z nimi – gównie dlatego, że przedstawili się jako działacze samorządów. Bardzo dobrze ich zapamiętałam i kiedy wydawało się, że Kukiz zrobi w kraju płomienną rewolucję, z satysfakcją, ale też z niepokojem widywałam ich na ekranie przy swoim przywódcy.

Tamci ludzie to skromni, ale konkretni działacze, podczas gdy Kukizowi ani skromności, ani jednorodności nie da się przypisać. Myślałam o tym, czy dadzą radę śpiewać tę samą co Kukiz piosenkę, czy wytrzymają klimat show i ton występu, czar mikrofonu, jaki z perfekcją wykorzystuje muzyk. To się nie mogło skleić.

Według Kukiza „ktoś nimi pogrywa", a mają to być właśnie samorządowcy. Ja bym nawet była skłonna się z nim zgodzić. Ludzie konkretni i gospodarni zobaczyli, że sprawy raczej idą w romantycznonarodowym kierunku, a jak trzeba liczyć i planować, to nie ma komu. Ci ludzie musieli zauważyć, że ruch może się okazać stratą czasu, a kto jak kto, ale oni nie mogą sobie na to pozwolić. A Hałaczkiewicz pracował na rzecz zmian systemowych od lat, nie mając zdolności showmana, wręcz przeciwnie, posiada on temperament rzeczowy, pozbawiony narcyzmu. Dzisiaj odszedł z orkiestry Kukiza, w której grał z największym oddaniem. W zasadzie nie ma to większego znaczenia dla wyniku wyborów, ale nie byłoby dobrze, gdyby zniknął z politycznej sceny.

Chciałabym wiedzieć, jak ten chłopak daje sobie radę w tłumie sejmowym, jak głosuje, jakich wyborów moralnych dokonuje, czy się wybija, czy dostosowuje do silniejszych. Chciałabym widzieć, jak daje sobie radę z bywaniem w mediach, jakie proporcje znajduje między medialną popularnością a cichą pracą. Mam poczucie, że nie zwracając na niego uwagi, machając ręką na tworzony ruch JOW Bezpartyjni, możemy go stracić. Dlatego jeśli ktoś chce JOW, to niech się przypatrzy temu niemedialnemu chłopakowi z białym lokiem, który odszedł ze świty swojego króla. Dla niego warto zauważyć ruch JOW Bezpartyjni. Dobrze byłoby mieć w Sejmie takich ludzi, którzy nie myślą o tym, czy w prawo, czy w lewo, lecz o tym, jak sprawić, żeby droga była dobra. Wierzę w uczciwość Patryka Hałaczkiewicza i chciałabym móc sprawdzić, czy mam rację.

Plus Minus
„Lipowo: Kto zabił?”: Karta siekiery na ręku
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Plus Minus
„Cykle”: Ćwiczenia z paradoksów
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Justyna Pronobis-Szczylik: Odkrywanie sensu życia
Plus Minus
Brat esesman, matka folksdojczka i agent SB
Plus Minus
Szachy wróciły do domu