Jak wiadomo, wizerunek Mikołaja ma swe korzenie w kulcie świętego, patrona dzieci i ubogich. To on pomagał potrzebującym i wsławiał się cudami. Według średniowiecznej hagiografii żył na przełomie III i IV wieku, był biskupem w Mirze, w obecnej Turcji, a dzień mu poświęcony to 6 grudnia, kiedy przypada rocznica śmierci świętego. Wówczas grzecznym dzieciom przynosi prezenty (zwykle słodycze), a niegrzecznym (na ostrzeżenie) rózgę.
Na Zachodzie przedstawia się go z atrybutami biskupa – w infule (mitrze) i z pastorałem, jako mądrego starca z okazałą brodą, także z oznakami jego działalności – workiem prezentów i pękiem rózg w ręce. Legenda głosi, że Mikołaj poratował ojca bankruta, który nie był w stanie wywianować swoich trzech córek. Groziło im oddanie się prostytucji. Mikołaj zrzucił mu przez otwarte okno trzos złotych monet. Starczyło na opłacenie długów i wydanie najstarszej córki za mąż, ale i o młodszych nie zapomniał: im także dyskretnie podrzucił dwie sakiewki ze złotem. Prezenty, jakie przynosił – herbatniki, kwiaty strzęśli i zabawki – to dary symbolizujące płodność, miłość i materialne dobra.
Znakomicie – skąd jednak renifery, elfy, sanie i tusza, skoro jeszcze w XIX wieku był snop siana ustawiony w rogu izby i rozłożony pod obrusem oraz pasterze, bydełko i kolędnicy?
Rok po powstaniu listopadowym Juliusz Słowacki, wyjeżdżając z Paryża do Szwajcarii, mógł przeczytać podczas podróży ukazujące się od dekady przedruki anonimowego wiersza o nocy wigilijnej, do autorstwa którego przyznał się nowojorczyk Clement Clarke Moore. Amerykanin wymyślił postać głównego bohatera podróżującego saniami, kiedy pędząc po zakupy, zauważył znajomego holenderskiego robotnika. Mikołaj w tym wierszyku był już mizernego wzrostu, ale był to sam koniec procesu pomniejszania.
Otóż najpierw Washington Irving w 1809 roku napisał satyrę na Holendrów w Nowym Jorku, w której tradycyjny holenderski Mikołaj przypomina grubawego dżentelmena z końcówki XVII wieku z fajką, mającego wiele wspólnego z posturą krasnoluda. Po dekadzie tą satyrą zainspirował się poeta William Gilley, który w swoim wierszu także opisał krasnoluda i dołożył mu sanie. Pomysł sań Gilley mógł zaczerpnąć od swojego kolegi Henry'ego Livingstone'a Juniora, który interesował się nordyckim Thorem w pędzącym w saniach zaprzężonych w kozy i część badaczy jemu właśnie przypisuje autorstwo wiersza. To właśnie w wierszu Gilleya omyłkowo przekręcono holenderską nazwę Sinterklaas na Santa Claus. Potem swoje dopisał Clement Moore. Biskup Mikołaj był już bardzo odległy od tej postaci.