Lyles uniósł ręce w górę, złożył je na piersiach i wreszcie rozpostarł szeroko, prosząc o doping. Szedł w kierunku bloków startowych wolno, choć rywale czekali. Jako obrońca tytułu opuścił szatnię ostatni – to była jego scena, moment, przedstawienie. Minęła chwila. Wystrzelił z bloków, zostawił przeciwników z tyłu, 200 metrów dalej minął metę jako pierwszy. Wziął złoto jak swoje, zarzucił na plecy amerykańską flagę i złączył dłonie, udając, że wypuszcza z nich energetyczną kulę.
Richardson, choć panie pokonują 100 metrów w niespełna 11 sekund, na finiszu biegu eliminacyjnego znalazła jeszcze czas, żeby demonstracyjnie otrzeć pot z czoła. Amerykanie kandydatkę na gwiazdę widzieli w niej od lat, ale przed mistrzostwami świata w Dausze oraz Eugene przegrywała krajowe kwalifikacje. Teraz podporządkowała wszystko sportowi i w finale zwyciężyła z potężną koalicją Jamajek, które przed rokiem zajęły całe podium.
– Czas skończyć z narzekaniami i wymówkami, że biegi „potrzebują więcej osobowości”. Dwie z najbardziej dynamicznych osób w naszym sporcie są dziś najszybszymi ludźmi globu – zachwyca się czterokrotny mistrz olimpijski, były rekordzista świata w biegach na 200 oraz 400 metrów Michael Johnson, który pięć lat temu doznał udaru, ale dziś znów jest w pełni sił i żyje wydarzeniami lekkoatletycznego świata, szukając dróg jego ekspansji oraz rozwoju.
Lyles ma 26 lat, Richardson – 23. Oboje pod kilogramami mięśni oraz pewności siebie kryją czułą duszę. Otwarcie opowiadali o kłopotach ze zdrowiem psychicznym: czarnymi myślami, smutkiem, depresją. – Chcę, aby ludzie wiedzieli, że sportowcy także muszą sobie radzić z problemami. Jesteśmy ludźmi, jak wszyscy. Może tylko czasem biegamy odrobinę szybciej – mówiła Amerykanka. Mistrzostwa świata w Budapeszcie pokazały, że zdecydowanie szybciej.
Czytaj więcej
Czy sport to jeden z ostatnich bastionów homofobii? Wiele na to wskazuje, choć coming outów przybywa. Czeski piłkarz Jakub Jankto ogłosił niedawno, że jest gejem, i dostał powszechne wsparcie. W futbolu przyznać się do tego jest jednak najtrudniej, także w Polsce.