Protesty, czyli zatarta granica między realnym i wirtualnym

W ciągu ostatniego tygodnia nie było chyba słowa, które zrobiłoby tak wielką karierę jak „astroturfing".

Publikacja: 28.07.2017 17:00

Protesty, czyli zatarta granica między realnym i wirtualnym

Foto: Fotorzepa/ Waldemar Kompała

Według zwolenników reformy sprawiedliwości właśnie astroturfing był odpowiedzią na pytanie, dlaczego mimo wakacji na ulice wychodziły dziesiątki tysięcy ludzi. To pojęcie ze słownika amerykańskiej politologii wzięło swą nazwę od marki popularnej w USA sztucznej trawy. Oznacza kreowanie działań społecznych, politycznych czy marketingowych, które mają wyglądać jak akty spontanicznego protestu. Z kolei przeciwnicy PiS dowodzili, że cała akcja mająca na celu zdyskredytowanie działań protestujących sama była astroturfingiem. Przekonywali, że w promowaniu tego hasła brały udział wynajęte do tego celu konta w mediach społecznościowych, co miało sprawiać wrażenie, że zwolennicy rządu spontanicznie walczą z nieuczciwymi chwytami osób stojących za protestami.

Czytaj więcej, wiedz więcej!
Rok dostępu za 99 zł.

Tylko teraz! RP.PL i NEXTO.PL razem w pakiecie!
Co zyskasz kupując subskrypcję?
- możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Plus Minus
„Cannes. Religia kina”: Kino jak miłość życia
Plus Minus
„5 grudniów”: Długie pożegnanie
Plus Minus
„BrainBox Pocket: Kosmos”: Pamięć szpiega pod presją czasu
Plus Minus
„Moralna AI”: Sztuczna odpowiedzialność
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Plus Minus
„The Electric State”: Jak przepalić 320 milionów